NIK weźmie pod lupę cukier
Do Najwyższej Izby Kontroli wpłynęły dwa wnioski od posłów PSL o sprawdzenie Krajowej Spółki Cukrowej. Kolejny przygotowuje Samoobrona.
Eugeniusz Kłopotek i Zbigniew Sosnowski, dwaj posłowie PSL, wystąpili do Najwyższej Izby Kontroli (NIK) o sprawdzenie Krajowej Spółki Cukrowej (KSC), jednego z największych producentów w kraju, który powstał... na życzenie polityków.
- Chcemy, aby NIK zbadała proces restrukturyzacji i decyzje o zamykaniu cukrowni. Mamy też sygnały, że te działania mają przygotować KSC do prywatyzacji z udziałem wybranych podmiotów, w tym także z kapitałem zagranicznym - mówi Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL.
Zamykana cukrownia, o której mówi poseł, to Żnin.
- Dwa razy pytałem i nie dostałem, konkretnej odpowiedzi, dlaczego spółka chce zlikwidować rentowny zakład - wyjaśnia poseł.
O pozostałych zarzutach nie chce mówić.
- Jeszcze nie zapadła decyzja, czy NIK rozpocznie kontrolę. Niewykluczone, że zostanie połączona z kończącym się postępowaniem w sprawie regulacji rynku cukru - mówi Małgorzata Pomianowska, rzecznik NIK.
Coraz więcej pytań
Krzysztof Kowa, prezes KSC, krótko skomentował zarzuty polityków.
- Od pani dowiaduję się o skierowaniu sprawy do NIK. O żadnych próbach prywatyzacji nie może być mowy, bo nie pozwala na nią ustawa - zapewnia prezes.
Kontrolerzy zapewne zajmą się KSC, bo nie były to pierwsze sygnały dotyczące producenta cukru. Do NIK zamierza się także zwrócić senator Sławomir Izdebski z Samoobrony.
- Chcę, aby NIK ustaliła, czy plan zamykania cukrowni nie narusza prawa. Odnoszę wrażenie, że zarząd spółki pracuje na korzyść nie polskich, lecz zachodnich cukrowni. Spółka obiecuje inwestorów dla likwidowanych cukrowni, a na razie nie ma żadnego. Nawet nie raczyła odpowiedzieć na ofertę jednego z nich. Dlatego zamierzam się zwrócić też do ministra skarbu, aby sprawdził oferty - mówi Sławomir Izdebski.
Jak pracuje KSC
Jako przykład podaje siedlecką firmę Cukrohurt, która proponuje KSC logistykę i obrót cukrem. Cukrohurt chętnie też przejąłby likwidowaną cukrownię Sokołów, ale z prawem do produkcji cukru. KSC nie może i nie chce jednak sprzedać cukrowni z limitem produkcyjnym.
- Dajemy do dyspozycji 50 samochodów oznakowanych emblematami KSC i magazyny. Chcemy też zatrudnić 100 osób ze spółki. Współpraca z jedną firmą, a nie kilkoma, jak dotychczas, dałaby KSC oszczędność 9 mln zł rocznie. Od roku spółka nie podjęła z nami rozmów - mówi Andrzej Zawadzki, prezes Cukrohurtu.
Jego zdaniem, od czasu powstania KSC straciła część rynku. Jej miejsce zajęli zagraniczni producenci.
- Wpływają do nas różne oferty. W lipcu przedstawimy procedurę wyboru firmy do obsługi logistycznej, o czym poinformowaliśmy Cukrohurt. Potrzebujemy obsługi wszystkich cukrowni, a 50 samochodów Cukrohurtu to za mało. Dlatego chcemy mieć kilku partnerów - odpowiada Stanisław Pawlak z zarządu KSC.