Noble z ekonomii 2021: Laureaci dokonali rewolucji w ekonomii empirycznej
Prof. Michał Brzeziński z Katedry Ekonomii Politycznej, Wydział Nauk Ekonomicznych UW, przyznaje w rozmowie z Interią, że tegoroczny Nobel z ekonomii jest niezwykle ciekawy, ale jednocześnie - można się było tego spodziewać. Od lat nazwiska te były bowiem w gronie faworytów.
Laureat Nobla z ekonomii David Card przeanalizował wpływ płac minimalnych, imigracji i edukacji na rynek pracy. Badał on, w jaki sposób zwiększone płace minimalne wpływają na zatrudnienie. Z kolei Joshua Angrist i Guido Imbens pokazali, jakie wnioski na temat przyczyny i skutku można wyciągnąć z naturalnych eksperymentów. Opracowane przez nich ramy zostały powszechnie przyjęte przez badaczy, którzy pracują z danymi obserwacyjnymi.
- Każdy zdawał sobie sprawę, że to mogło się wydarzyć. Bardzo słuszna nagroda - przyznał.
Pytany o to, co łączy nagrodzonych, podkreślił, że "wszyscy dostali nagrodę za użycie podobnych metod badawczych, tzw. quasi-eksperymentalnych lub inaczej eksperymentów naturalnych".
- Czyli nie takich, które zostały przez badaczy zaplanowane, ale wydarzyły się naturalnie i dzięki temu można wnioskować o przyczynowości. To jest coś, co się wykorzystuje od dekad. Dzięki tegorocznym noblistom te eksperymenty naturalne się rozpowszechniły, np. w mikroekonomii, w ekonomii rynku pracy, edukacji czy ekonomii podatków. Używa się ich i nikt dzisiaj nie podważa takiego podejścia. Nagrodzeni dokonali pewnej rewolucji w ekonomii empirycznej - tłumaczy prof. Brzeziński.
Rozmówca Interii podkreśla także, że sam Card nie rozwijał quasi-eksperymentalnych metod, ale je stosował. Natomiast pozostali nagrodzeni, ekonometrycy, rozwijali te narzędzia badawcze.
- Ich wkład polega na ulepszeniu tych narzędzi, by stosować je w sposób bardziej niezawodny. Wszyscy laureaci zaczęli stosować te eksperymenty naturalne w mikroekonomii; pozwoliło to wskazać, że jakieś korelacje nie są pozorne, że polityka związana np. z podniesieniem długości czasu przebywania ludzi w szkole faktycznie wywołuje dobre efekty - mówi prof. Brzeziński.
Pytany z kolei o znaczenie Carda, rozmówca Interii wskazuje na jego prace i przełamanie konsensusu, który do tamtej pory obowiązywał, że płaca minimalna i napływ imigrantów mają negatywny wpływ na rynek pracy.
- Rezultaty jego badań były zdumiewające. Okazało się, że płaca minimalna może powodować wzrost, a nie spadek zatrudnienia. Było to sprzeczne z dotychczasowym stanem wiedzy. Card był za to nawet prześladowany. Pisano listy przeciwko niemu, wielu ekonomistów odsądzało go od czci i wiary, wskazywało, że wnioski muszą być błędne - tłumaczy prof. Brzeziński.
Od tego czasu minęły dekady. Okazało się, że metody były dobre. Ale rozmówca Interii podkreśla, że wyniki, które się osiąga, są zależne od kontekstu: jak wysoko się podnosi płacę minimalną, jaki jest rynek pracy, jak duża jest skala napływu migrantów. - Jego metody można jednak stosować w różnych krajach i różnych okresach - dodaje.
- Gdyby to szerzej ujmować - postrzeganie płacy minimalnej od tamtego czasu dzięki Cardowi w dużej mierze się zmieniło. Wiele kolejnych badań, wykorzystujących podobne metody, pokazało, że płaca minimalna redukuje znacząco ubóstwo. Podniesienie płacy minimalnej, nawet wysokie, zwykle prowadzi do zerowego lub małego spadku zatrudnienia - zauważa prof. Brzeziński.
W Polsce jednak nadal większość ekonomistów - przyznaje prof. Brzeziński - jest sceptyczna wobec płacy minimalnej.
- Card pokazał, że płaca minimalna często nie wywołuje złych skutków. Negatywny konsensus wobec tego zagadnienia wolno się jednak w Polsce zmienia - podsumowuje prof. Brzeziński.
Wszyscy nagrodzeni w tym roku nagrodą noblowską działają w Stanach Zjednoczonych. Card, urodzony w Kanadzie związany jest z Uniwersytetem Berkeley. Angrist, urodzony w USA związał się z M.I.T, a Imbens, urodzony w Holandii z Uniwersystem Stanford.
Bartosz Bednarz
***