Nocne Heyah na PTC

Nocą, z czwartku na piątek, Elektrim został wpisany jako udziałowiec PTC. Wspólnie z Deutsche Telekom zmienił skład rady nadzorczej i zarządu operatora. To policzek dla Vivendi. W obronie interesów tego koncernu interweniowali już francuscy politycy. Szykuje się międzynarodowy skandal.

Nocą, z czwartku na piątek, Elektrim został wpisany jako udziałowiec PTC. Wspólnie z Deutsche Telekom zmienił skład rady nadzorczej i zarządu operatora. To policzek dla Vivendi. W obronie interesów tego koncernu interweniowali już francuscy politycy. Szykuje się międzynarodowy skandal.

W czwartek sąd rejestrowy wydał postanowienie o dokonaniu zmian w rejestrze przedsiębiorców Polskiej Telefonii Cyfrowej. Wykreślono Elektrim Telekomunikację, kontrolowany przez Vivendi (Francuzi mają 51%, a Elektrim 49%), i wpisano w to miejsce Elektrim jako znaczącego wspólnika, posiadającego 48-proc. udział w PTC. W piątek kurs Elektrimu wzrósł o 27%.

To nie koniec zmian. Warszawski konglomerat razem z Deutsche Telekom powołał nową radę nadzorczą i zarząd operatora telefonii komórkowej Era i Heyah. Nowy menedżment w asyście policji próbował dostać się do siedziby spółki. Nie został wpuszczony. "Wyrok sądu w Wiedniu nie wiąże PTC i nie został prawomocnie uznany w Polsce. Nakaz wydany przez sąd 30 grudnia 2004 r., wzbraniający wnoszenia jakichkolwiek zmian do księgi udziałowców i rejestru spółki przez zarząd PTC, jest w dalszym ciągu ważny. Pomimo to DT i Elektrim zwołały nową domniemaną radę nadzorczą i twierdzą, że powołały nowy, de facto nieistniejący, zarząd w celu nielegalnego przejęcia firmy" - poinformował w komunikacie PTC. - Postąpiliśmy zgodnie z przysługującym nam prawem. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Arbitrażowego w Wiedniu, którego skuteczność na obszarze Polski została uznana przez Sąd Okręgowy w Warszawie, jesteśmy właścicielem 48% udziałów PTC - twierdzi Ewa Bojar, rzecznik prasowy Elektrimu.

Reklama

Nocna zmiana warty

Zaskakująca jest czwartkowa decyzja sądu, który pozwolił na zmianę w rejestrze przedsiębiorców. Dotychczas Elektrim kilkakrotnie próbował to zrobić. Z naszych informacji wynika, że sędzia, który w czwartek wydał korzystny dla Elektrimu werdykt, nie orzekał dotychczas w tej sprawie. "Sąd rejestrowy z niewyjaśnionych przyczyn zgodził się wprowadzić zmiany do Krajowego Rejestru Spółek na wniosek złożony przez nieistniejący zarząd. Jednak nie zmienia to faktycznej własności udziałów, co sąd z pewnością poświadczy. Natomiast zarząd PTC zrobi wszystko, aby przywrócić faktyczny wpis do KRS" - poinformował Elektrim Telekomunikacja.

Z naszych informacji wynika, że osoba z PTC w czwartek, do godziny 17.00, czyli aż do końca pracy sądu, czuwała przy komputerze, w którym był wpis do KRS. Rano w piątek okazało się, że w rejestrze jest już zapisany nowy zarząd i udziałowcy PTC. Wynika z tego, że sędzia zmienił zapisy w nocy. Dodatkowo zrobił to sędzia sądu rejestrowego, tego samego, który w grudniu zabronił dokonywania zmian w księdze udziałowców. W tym sądzie toczy się bowiem postępowanie o ustalenie własności udziałów PTC pomiędzy ET a Elektrimem.

Warszawski holding już wcześniej porozumiał się z Niemcami.

Policzek dla Francuzów

Wiedział o tym szef Vivendi Jean-Rene Fourtou, który w piątek przyleciał do Polski i próbował "odkręcić" sytuację. Najprawdopodobniej bez skutku. W piątek szef Vivendi kontaktował się z polskimi politykami z najwyższego szczebla władzy. Z naszych informacji wynika, że w tej sprawie kontaktowały się polskie i francuskie pałace prezydenckie. - To policzek wymierzony przez Niemców Francuzom. Przypuszczam, że ta sprawa nabierze ogromnego rozmachu na poziomie Unii Europejskiej - twierdzi jeden z prawników, który chciał zachować anonimowość.

Zdaniem specjalistów, Elektrim z Deutsche Telekom, podejmując próbę przejęcia PTC, zdecydowały się tym samym na długi i kosztowny spór prawny z Vivendi i Elektrimem Telekomunikacją. - Zainwestowaliśmy blisko 2 mld euro. Na pewno tak tej sprawy nie zostawimy - powiedziała nam pragnąca zachować anonimowość osoba powiązana z Vivendi.

Podwójny zarząd specjalnością Elektrimu

Po raz kolejny spółka z szerokiej grupy kapitałowej Elektrimu ma podwójny zarząd. W przeszłości z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w Mostostalu Warszawa, gdzie o władzę nad spółką walczył Elektrim z Accioną.

Do późnych godzin wieczornych w piątek zabrakło komentarza DT, który wyjaśniałby motywy postępowania spółki. Warto wiedzieć, że teraz, kiedy walory PTC należą (chwilowo?) do Elektrimu, Niemcy mają prawo objąć udziały w PTC po nominale zgodnie z opcją call, która im przysługuje. W komentarzach prawników i specjalistów zagranicznych wyraźnie słychać było zdziwienie postępowaniem DT i przekonanie, że nie wpłynie to dobrze na jego wizerunek. Natomiast w komentarzach dotyczących sytuacji prawnej i postępowania polskich sądów kilkakrotnie z różnych źródeł usłyszeliśmy "bananowa republika". Przypadek?

Piotr Nurowski, p.o. prezesa Elektrimu, o porozumieniu z Vivendi
W takiej atmosferze trudno mówić o porozumieniu. Strona francuska winna respektować decyzje sądów i polskie prawo. I tylko na gruncie poszanowania prawa możliwe są rozmowy.

Zmiany, zmiany, zmiany

Z rady nadzorczej PTC odwołani zostali: Dariusz Oleszczuk, Michel Picot, Phillippe Houdouin, Jacek Niewęgłowski. Zastąpili ich: Henryk Sobierajski, Dominik Libicki, Józef Birka oraz przewodniczący Piotr Nurowski.

Z zarządu PTC odwołano: Bogusława Kułakowskiego, Ryszarda Pospieszyńskiego i Jonathana Easticka oraz wpisano odpowiednio: Tadeusza Kubiaka (dyrektor generalny), Tomasza Holca i Andrzeja Sykulskiego.

Michał Śliwiński

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: PTC | Heyah | telekom | sędzia | vivendi | deutsche telekom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »