Norwegia pomoże Europie uzupełnić magazyny gazu

Eksport norweskiego gazu utrzymuje się na wysokim poziomie. Norwegia zapowiada, że również latem będzie produkowała więcej surowca, odpowiadając na rosnący popyt w Europie. Z tego powodu planuje zrezygnować z części przestojów technicznych. Stary Kontynent czeka w najbliższych miesiącach uzupełnianie opustoszałych po zimie magazynów gazu. Zdaniem ekspertów, możliwości trwałego skokowego zwiększenia skali produkcji w Norwegii są jednak dość ograniczone.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

Norweski eksport gazu rurociągowego do Europy kontynentalnej i Wielkiej Brytanii utrzymał się w marcu na wysokim poziomie dzięki wysokim cenom, mimo że prace konserwacyjne - zarówno te planowane jak i nieplanowane - utrzymywały ograniczenie produkcji. Według danych S&P Global Commodity Insights, marcowe dostawy wyniosły 9,94 mld m sześc., czyli średnio 321 mln m sześc. dziennie. Całkowity wolumen jest wyższy niż w lutym, choć niższy w ujęciu dziennym. Prace konserwacyjne ograniczyły norweski eksport, szczególnie w drugiej połowie marca.

Reklama

Podaż w Norwegii pozostaje silna, między innymi dzięki działaniom tamtejszych firm, które decydują się przekierowywać gaz zwykle wykorzystywany przy wydobyciu ropy naftowej na eksport do Europy. Początkowa eksploatacja złóż ropy opiera się na pompowaniu surowca, ale to nie pozwala wyczerpać złoża w  satysfakcjonującym stopniu. By zwiększyć stopień wyczerpania złoża, wprowadza się metody wtórne, w tym naprzemienne zatłaczanie wody i gazu. W obecnych warunkach cenowych i geopolitycznych norwescy producenci oszczędnie posługują się gazem, wolą go sprzedać niż zatłaczać do odwiertów.

I tak na przykład Aker BP poinformował 28 marca, że podjął decyzję o całkowitym wstrzymaniu zatłaczania gazu w dwóch częściach złoża Skarv, co pozwoliło zwiększyć eksport gazu ze Skarv nawet o 20 proc. Także kontrolowany przez państwo Equinor planuje utrzymać wyższe wydobycie gazu na polach Heidrun, Oseberg i Troll przez całe lato, po zatwierdzeniu przez Ministerstwo Energii zwiększonych pozwoleń na produkcję.

Marcowe dostawy do Niemiec utrzymywały się na wysokim poziomie, częściowo rekompensując niższe wolumeny otrzymywane przez Berlin z Rosji. Niemiecki import z Norwegii wyniósł w minionym miesiącu 3,42 mld m sześc. gazu, co oznacza nieduży spadek w stosunku do wieloletniego maksimum ze stycznia (3,74 mld m sześc.). Dostawy do Wielkiej Brytanii były na niezmienionym poziomie: 2,46 mld m sześc. Do Francji Norwegia wyeksportowała 1,56 mld m sześc., do Belgii 1,32 mld m sześc., a do Niderlandów nieco ponad 1 mld m sześc.

Produkcję na norweskim szelfie nadal utrudnia długoterminowa awaria obiektu eksportowego LNG w Hammerfest, w którym we wrześniu 2020 r. wybuchł pożar. W efekcie zamknięto również pola Snohvit, Albatross i Askeladd. Z najnowszych zapowiedzi Equinora wynika, że działalność zakładu może zostać wznowiona 17 maja.

Pracowite wakacje

Norwegia deklaruje, że w miarę możliwości będzie zwiększać produkcję w nadchodzących miesiącach, utrzymując wyższe wydobycie również latem, by dostarczać do Europy dodatkowe wolumeny surowca. Europa będzie zatłaczać magazyny, przygotowując się do następnego sezonu grzewczego, który może okazać się bardzo trudny. Norwegia zamierza w związku z ambitnym planem produkcyjnym odłożyć część prac konserwacyjnych na infrastrukturze wydobywczej na później.

Według danych SSB Group, na które powołuje się Jakub Godzimirski z Norwegian Institute od International Affairs w materiale "Norweski gaz w Europie w latach 20.", w 2019 roku Norwegia wyprodukowała 119 mld m sześc. gazu, co dało jej ósmą pozycję na świecie, po USA, Rosji, Iranie, Chinach, Kanadzie, Katarze i Australii. Co warto podkreślić, kraj ten wyprodukował więcej gazu niż Arabia Saudyjska i Algieria.

Aż 95 proc. gazu norweskiego trafiło na eksport. W większości płynął on rurociągami do konsumentów w Unii Europejskiej. W 2019 r. Norwegia zajmowała trzecie miejsce wśród światowych eksporterów gazu, za Rosją, która sprzedała za granicę 265 mld m sześc. gazu i Katarem, którego eksport wyniósł 124 mld m sześc. Za Norwegią znalazły się Australia (95 mld m sześc.), USA (54 mld m sześc.) i Turkmenistan (52 mld m sześc.) i Kanada (51 mld m sześc.).  

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zanim jeszcze Wielka Brytania opuściła Unię Europejską, eksport gazu do UE stanowił 99 proc. całości sprzedaży zagranicznej. Po wyłączeniu Wielkiej Brytanii do Unii trafia ok. 76 proc. eksportu. Najwięcej norweskiego gazu rurociągowego w 2019 roku kupiły Niemcy (prawie 28 mld m sześc.), Wielka Brytania (prawie 27 mld m sześc.), Holandia (ponad 25 mld m sześc.) i Francja (ponad 19 mld m sześc.). Stosunkowo nieduże wolumeny gazu, w postaci LNG, są też sprzedawane droga morską.

Dostawy z Norwegii zyskują na znaczeniu

Ze względu na istniejącą infrastrukturę Norwegia jest zdana na kontynuowanie sprzedaży gazu do Unii. Z kolei Europa zdana jest na zakupy z Północy, szczególnie w obecnej sytuacji, gdy pojawiają się coraz konkretniejsze plany odejścia od rosyjskich węglowodorów. Tym bardziej, że wyczerpują się istniejące złoża gazu w Wielkiej Brytanii, Holandii i Danii.

I tak na przykład z raportu Offshore Energies UK 2022 Business Outlook wynika, że w 2021 roku Wielka Brytania zużyła 76 mld m sześc. gazu, z czego aż 32 mld m sześc. pochodziło z Norwegii, a tylko 29 mld m sześc. - z produkcji krajowej. Wolumen sprowadzany z Norwegii był więc w minionym roku o prawie 19 proc. wyższy niż w 2019 r.

Jakub M. Godzimirski podkreśla w rozmowie z Interią, że władze norweskie rozumieją, iż dostawy surowców energetycznych z Norwegii staja się coraz ważniejsze, ale zdają sobie też sprawę, że możliwości zwiększenia produkcji z istniejących złóż są bardzo ograniczone. - Jest też ważna kwestia mocy przesyłowych istniejących w norweskim systemie rurociągów łączących złoża norweskie z rynkiem europejskim - zaznacza. Dodaje, że w ciągu kilku miesięcy oczekuje się wznowienia produkcji LNG w terminalu Melkøya, który został jakiś czas temu uszkodzony. - Ale mowa jest o stosunkowo niewielkich wolumenach dodatkowego gazu, który może trafić na rynki europejskie - informuje.

Obecny poziom norweskiego wydobycia gazu, ok. 120 mld m sześc. rocznie, może być utrzymany w najbliższych kilkunastu latach. Wydobycie mogłoby wzrosnąć, gdyby zwiększyły się poziomy warunkowych i nieodkrytych zasobów gazu. Zasoby warunkowe gazu to sprawdzone zasoby, dla których nie podjęto jeszcze decyzji produkcyjnych. Nieodkryte z kolei to takie, które nie zostały jeszcze udowodnione przez odwierty.

Ekolodzy się nie poddają

Jak zauważa Jakub Godzimirski, przyszłość surowcowa Norwegii jest też uzależniona od dyskusji politycznej na temat polityki klimatycznej i dążenia do neutralności emisyjnej. - Zarówno w Norwegii, jak i poza jej granicami słychać silne głosy wzywające do zaprzestania wydobycia z niektórych istniejących lub nowo odkrytych złóż, zaprzestania rozwoju nowych złóż, a także eksploracji niektórych obszarów uznanych za zbyt wrażliwe pod względem środowiskowym - pisze w opracowaniu "Norweski gaz w Europie w latach 20."

Wydaje się jednak, że ostatnie wydarzenia związane z inwazją Rosji na Ukrainę zmieniły diametralnie sytuację na rynkach. Widać to również po krokach podejmowanych przez Norwegię. Kilkanaście dni temu tamtejszy rząd oświadczył, że Norwegia zaoferuje nowe licencje na wydobycie ropy i gazu, w tym również na niezbadanym wcześniej obszarze w Arktyce. Działacze na rzecz ochrony środowiska zdecydowanie sprzeciwiają się norweskim odwiertom ropy i gazu, zwłaszcza w delikatnym ekosystemie Arktyki, argumentując, że przyczyniają się one do globalnego ocieplenia. Mimo to znaczna większość w parlamencie stwierdziła, że poszukiwania będą kontynuowane.

Ministerstwo energetyki poinformowało, że zaoferuje udziały w 31 blokach poszukiwawczych w arktycznej części Morzu Barentsa, o które firmy naftowe mogą ubiegać się w ostatniej rundzie, oprócz innych obszarów na Morzu Barentsa, Morzu Północnym i Morzu Norweskim. Bloki sąsiadują z rozpoznanymi już obszarami, które mają stosunkowo dobrze znaną geologię lub infrastrukturę.

W norweskiej debacie politycznej wątek dotyczący ograniczania wydobycia ropy i gazu w ramach realizacji ambitnej polityki klimatycznej wybija się od dawna. Temat podnoszony jest przez partie lewicowe i ekologiczne. W czerwcu 2021 r. sześciu działaczy klimatycznych z organizacji klimatycznych Greenpeace i Natur og Ungdom zdecydowało się odwołać pozew klimatyczny do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Uważają, że to, że norweskie państwo otwiera się na nowe odwierty naftowe, które zwiększą emisje gazów cieplarnianych, narusza podstawowe prawa człowieka.

W obecnych warunkach kwestie ekologiczne mogą jednak tymczasowo zejść na dalszy plan. Europa musi brać pod uwagę scenariusz, w którym na Stary Kontynent przestaną płynąć rosyjskie węglowodory. A jest przecież od nich mocno uzależniona. Nawet jeśli sama nie zdecyduje się na odcięcie importu z Rosji, powinna liczyć się z tym, że Moskwa zechce wykorzystać swoją przewagę i wstrzyma tłoczenie surowców na zachód. Zanim na dobre uniezależni się od rosyjskich nośników energii, stawiając na rozwój OZE, będzie musiała zapewnić sobie dostawy z alternatywnych kierunków. Norwegia jest jednym z nich.

Monika Borkowska

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »