Nowe limity klientów w sklepach będą problematyczne. Kto i jak sprawdzi, czy klient jest zaszczepiony?

Już jutro, w sobotę 26 czerwca, w obiektach handlowych i placówkach pocztowych zaczną obowiązywać nowe, mniej restrykcyjne limity klientów, którymi nie będą objęte osoby w pełni zaszczepione - napisały wiadomoscihandlowe.pl. Przedstawiciele branży handlowej muszą znaleźć sposób na to, by sprawnie weryfikować, czy klienci wchodzący do sklepu rzeczywiście mają szczepienia już za sobą. Czasu na przygotowanie się zostało bardzo mało, a rządowych wytycznych brakuje.

Od soboty w placówkach handlowych będzie mogła przebywać jedna osoba na 10 m kw. (obecnie - jedna osoba na 15 m kw.). Limity te będą dotyczyły wyłącznie osób niezaszczepionych lub zaszczepionych tylko jedną dawką innego preparatu niż Johnson&Johnson. Teoretycznie do środka sklepu będzie zatem mogła wejść dowolna liczba osób w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19.

Kłopot dla małych

Cel takiego rozwiązania jest prosty - nakłonienie jak największej liczby Polaków i Polek do szczepień. Pomysł dobry w założeniach, w praktyce może okazać się problematyczny do implementacji. Minister zdrowia Adam Niedzielski podkreśla, że przedsiębiorcy będą rozliczani z przestrzegania limitów, a to oznacza, że muszą być gotowi do samodzielnego weryfikowania, czy dana osoba wchodząca do ich placówki jest zaszczepiona. 

Reklama

Nie będzie to proste choćby dlatego, że żadne z dotychczasowych rządowych rozporządzeń nie reguluje kwestii tego, w jaki sposób można żądać od klientów podawania danych na temat szczepień. Nie wiadomo też, kto jest uprawniony do przeprowadzania tego typu weryfikacji. Ale to nie wszystko.

Szef resortu zdrowia w trakcie konferencji prasowej mówił o udostępnionych na systemy Android i iOS aplikacjach, które umożliwią odczytywanie kodów QR potwierdzających posiadanie unijnego certyfikatu COVID-19 UCC. Niedzielski mówił - w kontekście organizacji wydarzeń, a nie zakupów w sklepie, lecz to bez znaczenia - że osoby wchodzące do środka i wiedzące, że są zaszczepione, powinny posiadać przy sobie odpowiedni dowód.

 - Ten dowód może mieć charakter tradycyjny, czyli wydruk kartki z QR-kodem, albo po prostu trzeba mieć na urządzeniu mobilnym ten kod, który będzie do odczytania - tłumaczył Adam Niedzielski.

Jak ocenia w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Izby Handlu, właściciele sklepów nie są gotowi do sprawdzania, czy wchodzący do środka klienci są zaszczepieni. Szczególnie dotyczyć to będzie małych placówek handlowych, w których jednocześnie przebywa tylko jeden albo dwóch pracowników, którzy muszą skupić się na obsłudze klientów przy kasie.

- Nie wyobrażam sobie, żeby ludzie chodzili do sklepów z kartkami z wydrukowanymi kodami QR. Prędzej zainstalują aplikacje na smartfony. Tylko kto ma weryfikować to przy drzwiach do sklepu? W małych sklepach nikogo przy drzwiach nie ma. W dużych sklepach teoretycznie może tam stać ochroniarz, ale czy on ma skanować każdego wchodzącego klienta? - pyta retorycznie Ptaszyński.

I dodaje: - Załóżmy nawet, że duże sklepy zainwestują w infrastrukturę i kupią osobne skanery kodów, najlepiej powiązane z bramkami, które będą zliczać klientów. Dziś żaden sklep nie jest wyposażony w coś takiego. Jest zbyt mało czasu, by się przygotować do wdrożenia tego typu rozwiązań.

Duży ma łatwiej

Zdaniem Ptaszyńskiego, w przypadku najmniejszych sklepów weryfikacja tego, czy klient jest zaszczepiony, będzie absolutnie niemożliwa. - Nie widzę technicznych możliwości wprowadzenia tego. To jest awykonalne. W małych sklepach dałoby się zapytać klientów o to, czy są zaszczepieni, ale dopiero przy kasie. Tymczasem tutaj chodzi przecież o to, by sprawdzać osoby wchodzące do sklepu. Jak to robić, nie wie nikt - zaznacza wiceprezes PIH.

W podobnym tonie wypowiada się Paweł Tracz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Mikroprzedsiębiorców i Franczyzobiorców. Biznesmen prowadzi od wielu lat dwa sklepy Żabka w Kielcach, więc na funkcjonowaniu małych placówek handlowych od strony operacyjnej zna się doskonale.

- Nie wyobrażam sobie tego, to jest niewykonalne. W małych sklepach, przy codziennym ruchu, obsługa jednej osoby trwa około dwóch minut. Aby sprawdzać klientów przed wejściem, potrzebny byłby dodatkowy pracownik - tłumaczy Tracz.

W jego opinii jakikolwiek inny sposób weryfikowania faktu zaszczepienia konkretnej osoby byłby problematyczny "zarówno pod względem prawnym, jak i etycznym". - Są ludzie, którzy chcą się szczepić i ludzie, którzy nie chcą. To ich indywidualne wybory, które trzeba szanować - podkreśla. Łatwo też można sobie wyobrazić klientów, którzy zareagują agresywnie na prośbę o przedstawienie dowodu, iż są zaszczepieni.

Zdaniem Pawła Tracza, ewentualna weryfikacja klientów byłaby prostsza w sklepach wielkopowierzchniowych i galeriach handlowych, choćby ze względu na dużą liczbę zatrudnionych pracowników w takich obiektach. Można też do tego zadania oddelegować ochroniarza. - Zakładam, że ktoś, kto się zaszczepił i zainstaluje aplikację w telefonie, jest osobą świadomą i nie będzie miał problemu z pokazaniem dowodu na bycie zaszczepionym - mówi Paweł Tracz.

Bez rozmów

Podkreśla przy tym, że rząd po raz kolejny wprowadza w życie rozwiązania, które nie zostały wcześniej skonsultowane z branżą. - Ten pomysł powinien zostać jeszcze raz mocno przemyślany. Chcielibyśmy konsultacji w tym temacie - wskazuje.

Co zrobią właściciele sklepów 26 czerwca? Jak pogodzą konieczność dostosowania się do nowych regulacji z ich niepraktycznością? Nie wiadomo, szczególnie, że rząd unika publikacji wytycznych. Jeśli takowe się w ogóle pojawią, to zapewne w ostatnim możliwym momencie. Na jakiekolwiek instrukcje czeka zresztą nie tylko handel. Z podobnym problemem boryka się choćby branża hotelarska, która czeka na obiecany jej przez wicepremiera Jarosława Gowina dokument z wytycznymi precyzującymi sposób weryfikacji gości.

Liczni rozmówcy portalu wiadomoscihandlowe.pl zauważają, że limity klientów w sklepach i tak od dawna są martwym prawem. Pisaliśmy już o tym wielokrotnie. Osób wchodzących do placówek handlowych już prawie nikt nie liczy, a kontrole sanepidu czy policji są nieporównywalnie rzadsze niż jesienią ubiegłego roku, podczas drugiej fali pandemii. To dlatego niektórzy właściciele sklepów nawet nie ukrywają, że nie zamierzają przejmować się nowymi limitami ani tracić czas na sprawdzanie, czy dana osoba jest zaszczepiona.

- Będziemy funkcjonować tak jak dotychczas. W reżimie sanitarnym, ale przy domniemaniu, że klienci stosują się do wywieszonych na drzwiach sklepu instrukcji informujących o limicie osób - zapowiada rozmówca portalu wiadomoscihandlowe.pl, franczyzobiorca dużej sieci spożywczej.

Paweł Jachowski

wiadomoscihandlowe.pl
Dowiedz się więcej na temat: handel | sklepy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »