Obfite żniwa kolekcjonerów zabawek

Chang Yang-Fa nie traktuje zabawek jak rozrywki. Jego poszukiwania pierwszej serii Tamagotchi, małych elektronicznych "zwierzątek", które po raz pierwszy pokazały się w Japonii w 1996 roku, to poważna sprawa.

Pan Chang, 61-latek, ma już w swojej kolekcji prawie całą drugą serię, lecz wciąż brakuje mu pierwszego pokolenia Tamagotchi, które były produkowane w Japonii. Tamagotchi są trzymane w oryginalnych opakowaniach, jak większość ze stu tysięcy zabawek, który zgromadził przez ostatnie 30 lat.

Pan Chang jest znanym singapurskim kolekcjonerem zabawek i założycielem Moment of Imagination&Nostalgia with Toys (MINT) Museum of Toys (Muzeum Chwili Fantazji i Nostalgii z Zabawkami - przyp. tłum.) w Singapurze. Przez te lata Chang zgromadził duży wybór azjatyckich zabawek vintage, od chińskich lalek Door of Hope po japońskie rakiety i najcenniejszą rzecz - robota 8 Man (Człowiek-ósemka - postać z mangi i kreskówki, stworzona w 1963 roku - przyp. tłum.) wartego 30 000 USD.

Reklama

Jednak budowania kolekcji zabawek nie trzeba zaczynać od drogich, wiekowych, blaszanych zabawek czy mięciutkich niemieckich misiów. Kolekcjonerzy często na początku kupują zabawki, które są popularne dzisiaj, a które z czasem mogą zyskiwać na wartości - oczywiście, jeśli kolekcjonerzy będą umieli powstrzymać się od zabawy nimi.

- Tamagotchi nie są drogie, kosztują poniżej 20 USD, ale uważam, że są ważnymi zabawkami, ponieważ ich fenomen miał początek w Japonii - mówi Chang, który wspomina, że byli ludzie, którzy woleli stracić pracę niż nie nakarmić swoich "zwierzątek". - Dla mnie ta zabawka jest interesująca ze względu na wpływ, jaki wywarła na społeczeństwo - dodaje.

Jeden z ostatnich nabytków pana Changa to Harry Potter Hogwarts Express Train firmy Marklin (pociąg z Harrego Pottera - przyp. tłum.) z limitowanej serii, który kosztował 2700 USD. - To dobra firma z tradycjami, zabawka jest w limitowanej serii, a pociąg związany jest ze znaną postacią. Poza tym niewiele osób wie o jego istnieniu - tłumaczy, podkreślając, że według niego zabawki spełniające te trzy kryteria będą kiedyś poszukiwane.

Japonia kontra Chiny

W latach 50. i 60. na światowym rynku zabawek dominowały japońskie marki - jaskrawe, barwne, blaszane zabawki, które przyciągały uwagę dzieci i świetnie wpisywały się w kosmiczną gorączkę w Stanach Zjednoczonych, ówczesnym największym rynku eksportowym.

- Bez trudu można dostrzec różnice między japońskimi i chińskimi zabawkami z tego okresu, przyglądając się kolorom i malowanym szczegółom. Japońskie zabawki były jaśniejsze, miały więcej detali - tłumaczy kurator muzeum MINT, Richard Tan.

Rzadko spotykany Mr. Atomic Robot firmy Yonezama, pochodzący z 1962 roku, został sprzedany w zeszłym miesiącu za 4000 dolarów australijskich (4000 USD) na specjalistycznej aukcji u Leonarda Joela w Melbourne.

Jednak od końca lat 60. do połowy lat 70. zabawki produkowane w Japonii stały się zbyt drogie i centrum produkcji zabawek przeniosło się do Hong Kongu, który zdominował świat zabawek produkując masowo tanie, plastikowe zabawki, w szczególności miniaturki samochodów.

Wczesne zabawki plastikowe z Hong Kongu są cennymi okazami, ponieważ były produkowane z twardego plastiku, który był bardzo kruchy i zabawki łatwo się niszczyły, więc niewiele z nich zostało w nienaruszonym stanie.

Przez krótki czas w latach 80. Korea Południowa przejęła pozycję światowego lidera, produkując zabawki metalowe oraz miękkie plastikowe. Jednak rozpoczęta w latach 90. dominacja chińskich producentów zabawek trwa do dzisiaj.

Na początek lepsze japońskie

Pan Chang zaleca, żeby nowi kolekcjonerzy zaczynali od japońskich zabawek, ponieważ są dostępne i chętnie zbierane. - Pośród azjatyckich zabawek najchętniej kolekcjonowane są zabawki kosmiczne oraz związane z postaciami takimi, jak Astroboy, Tetsujin 28, Ultraman, itp. - radzi.

Marvin Chan, kolekcjoner, który specjalizuje się w starych zabawkach z Chin twierdzi, że trudniej jest zdobyć zabawki chińskie niż japońskie. Dodaje, że chińskie zabawki produkowane przed drugą wojną światową są "szczególnie trudne do znalezienia, ponieważ było ich bardzo niewiele".

Jednym z dobrych miejsc do polowania dla kolekcjonerów zabawek jest dzisiaj internet, chociaż ciągle można znaleźć stare zabawki w specjalistycznych sklepach i na aukcjach. - Ebay jest dobrym miejscem poszukiwań - twierdzi pan Chang, dodając, że przez ostatnie 10 lat na zabawki kupione przez internet wydał około 350 000 singapurskich dolarów.

Internet czy domy aukcyjne?

Pan Chang uważa, że internet jest "najlepszym miejscem na znalezienie rzadkich, wiekowych zabawek". - Dzisiaj nie da się po prostu wejść do sklepu i znaleźć taką (rzadką) zabawkę, ale trzeba być bardzo ostrożnym kupując w ten sposób - dodał, odnosząc się do kupowania online. - Plusem jest to, że możesz kupić drogie zabawki w dobrej cenie, ale jeśli nie kupujesz u cenionego sprzedawcy, istnieje ryzyko, że kupisz zabawkę z defektem - mówi pan Chang. - Ktoś ci pokaże tylko przód zabawki, ale nie zobaczysz zardzewiałego tyłu lub mechanizmu, który nie działa. - Fałszerstwa są rzadkie, ale się zdarzają - dodaje - zwłaszcza, jeśli coś jest oferowane znanym kolekcjonerom, którzy kupują tylko unikatowe i rzadko spotykane zabawki.

Specjalistyczne domy aukcyjne, takie jak Bertoia Auctions, Morphy Auction, Smith House Toys w Stanach Zjednoczonych lub Vectis w Wielkiej Brytanii organizują regularnie aukcje zabawek, na których sprzedają również zabawki azjatyckie, głównie japońskie.

Leigh Gotch, szef działu zabawkowego w brytyjskim domu aukcyjnym Bonhams, uważa, że popyt na japońskie zabawki jest duży, ponieważ przyciągają zarówno azjatyckich, jak i zachodnich kolekcjonerów.

Wcześniej w tym roku, wielofunkcyjny Target Robot firmy Masudaya, w oryginalnym pudełku i z zestawem broni, pobił aukcyjny rekord świata, jeśli chodzi o ten rodzaj blaszanych robotów, osiągając cenę 52 900 USD w Morphy Auctions. Target Robot jest jednym z "Bandy Pięciu" robotów tej firmy, wyprodukowanych w późnych latach 50. i 60., a wspomniana cena przewyższyła prawie czterokrotnie cenę innego Target Robota (co prawda bez broni), sprzedanego w Christie's w 2005 roku.

Jednak nie wszystkie japońskie roboty osiągają takie ceny. W zeszłą środę Batman na baterie firmy Nomura, pochodzący z lat 60., nie sprzedał się na aukcji w Bonhams, mimo niewielkiej ceny szacowanej na 1270-1900 USD.

Tak jak w przypadku kolekcjonowania czegokolwiek, to co wybierasz, powinno ci się podobać. - Ci, którzy nie planują dużej kolekcji (np. dwadzieścia zabawek, bo na tyle znajdą miejsce w domu), powinni się skoncentrować na japońskich zabawkach najlepszej jakości i jednego rodzaju, np. robotach, statkach kosmicznych, samochodach, celuloidowych lub przedwojennych - tłumaczy pan Chang. - Bądź konkretny, ale jeśli masz zamiar potraktować zbieranie zabawek poważnie i chcesz się uczyć, zacznij od tanich egzemplarzy i zbieraj informacje o markach.

Sonia Kolesnikov Jessop

Tłum. Małgorzata Turnau

New York Times IHT
Dowiedz się więcej na temat: aukcja | zabawki | kolekcjonerzy | żniwa | robot | muzeum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »