Obniżenie stóp a spadek inflacji. Główny ekonomista Santandera: Możemy żyć marzeniami

- Cieszymy się, że inflacja spada, ale ona jest na poziomie bardzo, bardzo wysokim. Warto przypomnieć wszystkim, że cel inflacyjny to jest 2,5 proc. i do niego jest jeszcze bardzo daleko - mówi Interii Biznes Maciej Reluga, członek zarządu Santander Bank Polska i główny ekonomista banku. - Nie wykluczałbym, że te warunki do obniżki stóp procentowych będą, ale moim zdaniem na dziś to jest za wcześnie, by o tym mówić. W podstawowym scenariuszu zakładałbym stopy bez zmian w tym roku i jeszcze kawałek przyszłego - dodaje.

- To czy dzisiejsza polityka pieniężna działa, czy decyzja o utrzymaniu stóp bez zmian zadziała to my się dowiemy z opóźnieniem mniej więcej dwóch lat plus, bo wtedy odpowiemy sobie na pytanie czy inflacja wróciła do celu i czy to utrzymywanie stóp proc. bez zmian przez kilka miesięcy było słuszne czy nie - mówi Interii Biznes Maciej Reluga pytany o środową decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Główna stopa NBP wynosi 6,75 proc.

Inflacja spada, czy to już czas na obniżki stóp?

- Cieszymy się, że inflacja spada, ale ona jest na poziomie bardzo, bardzo wysokim i warto przypomnieć wszystkim, że cel inflacyjny to jest 2,5 proc. i do niego jest jeszcze bardzo daleko. Myślę że Rada Polityki Pieniężnej, bank centralny i też obserwatorzy, wszyscy akceptują fakt, że to zejście do celu inflacyjnego będzie bardzo stopniowe i długotrwałe. Natomiast zastanawia czy ten spadek inflacji jaki dzisiaj mamy jest wystarczający w ogóle żeby myśleć o obniżkach stóp procentowych. Dzisiaj debata się przesunęła czy inflacja na koniec roku będzie 10 proc., trochę mniej lub trochę więcej, ale to wciąż będzie 10 proc. przy stopie poniżej 7 proc. i celu inflacyjnym 2,5 proc. - zauważa Reluga.

Reklama

Część członków RPP wskazała że na jesień, po wakacjach pojawi się ta przestrzeń do dyskusji o obniżkach stóp proc.

W ubiegłotygodniowej rozmowie z "Gazetą Polską" prezes NBP Adam Glapiński wyraził nadzieję, że pod koniec 2023 r. będzie możliwa pierwsza obniżka stóp procentowych, ale nie jest to obietnica, bo wszystko będzie zależeć od kształtowania się CPI i PKB. Glapiński poinformował, że projekcja banku centralnego realizuje się w całości. 

W podobnie gołębim tonie w ostatnim czasie wypowiadali się niektórzy członkowie RPP. Ireneusz Dąbrowski mówił w rozmowie z Polsat News, że jeżeli proces szybkiego spadku inflacji utrzyma się, to RPP po wakacjach może bardzo poważnie rozważać obniżanie stóp procentowych. Henryk Wnorowski ocenił w Polskim Radiu Lublin, że widać światełko w tunelu inflacji, co pozwoli coraz śmielej rozmawiać o obniżkach stop procentowych. Z kolei Gabriela Masłowska wskazała, że spadkowy trend inflacji może być już trwały i CPI może znaleźć się na poziomie jednocyfrowym pod koniec 2023 r. lub wczesną jesienią. 

- Jest wyrażana taka nadzieja, że będą obniżki. I pod tą nadzieją można się podpisać warunkowo - mówi Reluga.

I wymienia: to warunek, że inflacja spadnie wyraźnie i będzie można oczekiwać, że zejdzie do celu w perspektywie średnioterminowej (albo przynajmniej znajdzie się blisko celu).

- Ok, możemy mówić, że wszyscy chcemy niższych stóp, będą tańsze kredyty, a ja zapytam: ale chcemy niższej inflacji czy nie? Możemy żyć marzeniem, że uda się zbić inflację z poziomu prawie 20 proc. do 2-3 proc. bezboleśnie, a to jest bardzo trudne - dodaje główny ekonomista Santander Bank Polska.

Dodatkowo, inflacja bazowa stale rośnie. To opóźniony efekt wzrostu cen surowców: wyższe ceny paliw, wyższe ceny transportu, które przekładają się na wyższe ceny towarów i usług.

- Pytanie jest takie: czy spadek cen surowców z opóźnieniem również spowoduje spadek inflacji bazowej, czy tam będzie jakaś niestety sztywność. Jeśli tak - będziemy mieli problem ze zbiciem inflacji. Na dzisiaj dynamika cen w inflacji bazowej jest dosyć wysoka i nie sugeruje nam żeby presja inflacja nam schodziła. I stąd mówienie o obniżkach stóp jest trochę przedwczesne - wskazuje.

Szczyt spowolnienia już minął?

- Dekoniunkturę już mamy. Pierwszy kwartał był raczej słaby, jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego, a mimo tego, że on był słaby to wciąż presja inflacyjna, jak patrzymy na zmianę cen miesiąc do miesiąca, jest dosyć wysoka, ta zmiana cen, zarówno jeśli chodzi o wskaźnik ogólny inflacji jak i, tym bardziej, jeśli chodzi o inflację bazową, czyli po wyłączeniu czynników podażowych - tłumaczy Reluga. 

- Ten dołek koniunktury, pewnie spadek PKB w pierwszym kwartale - tak to miało miejsce. I to jest ten koszt dla całej gospodarki, dla konsumentów, który wystąpił z tytułu spadku płac realnych. Częściowo one były neutralizowane i to jest częściowo problem dla polityki pieniężnej. Bank centralny robi jedno a z drugiej strony mamy wakacje kredytowe, które zmniejszają efekt podwyżek stóp proc., transfery pieniężne niezwiązane z płacami, czyli "trzynastki" i "czternastki", co tę konsumpcję bilansowało. Są dwie strony ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie (po jednej stronie jest Ministerstwo Finansów, po drugiej Narodowy Bank Polski - red.), mają różne cele do zrealizowania - mówi Interii Biznes Maciej Reluga.

Według RPP, do spadku krajowej inflacji będzie się przyczyniać osłabienie tempa wzrostu PKB, w tym konsumpcji, następujące w warunkach istotnego obniżenia dynamiki kredytu. 

"W efekcie Rada ocenia, że dokonane wcześniej silne zacieśnienie polityki pieniężnej NBP będzie prowadzić do obniżania się inflacji w Polsce w kierunku celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. - czasowo dopuszczalne jest odchylenie w górę lub w dół o 1 pkt proc. - red.) - napisano w komunikacie po posiedzeniu rady.

Czy obecny poziom stóp pozwoli na zejście inflacji do celu w średnim terminie? Z marcowej projekcji NBP wynika, że inflacja spada w okolice celu inflacyjnego w 2025 r.

- Tak, ale to już jest w miarę blisko. I oczywiście można powiedzieć, że jesteśmy pod wpływem tylu szoków, byliśmy i ta inflacja jest dlatego podwyższona, że być może nawet powinniśmy zaakceptować trochę wydłużony okres zejścia inflacji do celu. Bardziej mnie zastanawia pytanie, czy jeśli by do tych obniżek stóp proc. w tym roku doszło albo na początku przyszłego, a jednocześnie wierzymy w to, że pierwszy kwartał był dołkiem koniunktury i gospodarka będzie się ożywiała z kwartału na kwartał, co dezinflacji też nie będzie sprzyjało, to czy rzeczywiście ta inflacja spadnie - pyta Reluga. I w tym kontekście - dodaje - kolejna projekcja, w lipcu, rzuci więcej światła na procesy dezinflacyjne.

- Bo ona też uwzględni nowe informacje, które napływają, chociażby fakt, że złoty jednak jest sporo mocniejszy. Mimo tego, że rynek wycenia obniżki stóp proc. to nie przeszkadza złotemu się umacniać. A złoty, poprzez niższe ceny towarów importowanych, będzie sprzyjał dezinflacji. Moje podejście byłoby takie, że na dziś nie wykluczałbym, że te warunki do obniżki stóp proc. będą, ale moim zdaniem jest za wcześnie, by o tym mówić. W podstawowym scenariuszu zakładałbym stopy proc. bez zmian w tym roku i jeszcze kawałek przyszłego - podkreśla ekonomista. 

Dlaczego złoty się umacnia?

- Na pewno sprzyja temu fakt, że mamy korzystną sytuację, jeśli chodzi o handel zagraniczny. Polski eksport radzi sobie dosyć dobrze, eksporterzy dostający euro za swoje towary sprzedają te euro na rynku i ten przepływ pieniądza pewnie powoduje, że złoty się umacnia. I ogólnie poprawa nastrojów takich na rynkach finansowych globalnie, co zapoczątkowało tę falę i dalej złoty się umacnia. To jest ciekawe, że on się umacnia mimo tego, że rynki oczekują obniżek stóp, co jest trochę nieintuicyjne - podsumowuje Reluga.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »