Obrońca uciśnionych żyje jak lord
Służbowa limuzyna za 120 tys. zł, dom wart kilkaset tysięcy złotych i miesięczna pensja w wysokości 9 tys. zł brutto - w takich luksusach pławi się prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz (50 l.). Podczas gdy nauczyciele ledwie wiążą koniec z końcem, on żyje jak panisko. Bogaty biednego nigdy nie zrozumie...
Na co dzień kreuje się na obrońcę nauczycieli. Namawia ich do strajków i stawia rządowi ultimatum. To szef ZNP zorganizował niedawną manifestację, w której uczestniczyło 12 tys. nauczycieli. - Jeśli rząd nie spełni oczekiwań związkowców, to w maju, w okresie matur, rozpocznie się prawdziwy, już nie jednodniowy, ale bezterminowy strajk nauczycieli - zapowiedział Broniarz.
Obrońca uciśnionych?
Postanowiliśmy więc sprawdzić, w jakich warunkach pracuje i jak żyje prezes ZNP. To, co zobaczyliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Do jego dyspozycji jest służbowa skoda superb warta ok. 120 tys. zł. O wożeniu się służbową limuzyną zwykły nauczyciel może tylko pomarzyć. Wygodnym autem prezes ZNP jeździ codziennie na trasie Warszawa--Skierniewice. 100 km od stolicy stoi jego luksusowy dom. Co miesiąc Broniarz dostaje też 9 tys. zł pensji brutto.
- Moje wynagrodzenie ustala prezydium Zarządu Głównego ZNP, a nie ja - tłumaczy nam prezes Broniarz. Pytany, jak z taką pensją czuje się w roli obrońcy biednych nauczycieli, wije się jak piskorz. - No może nie czuję się z tym komfortowo, ale podkreślam, to nie jest jednoosobowa decyzja, lecz władz statutowych związku - powtarza.
Nauczyciele są w szoku
O luksusowym życiu prezesa Broniarza zwykli nauczyciele mogą tylko pomarzyć. Ci na początku pracy zawodowej dostają najczęściej 700-1000 zł miesięcznie. Tak jak Krzysztof Michalik (25 l.), który w tym roku rozpoczął pracę w zawodzie. Jest polonistą w Zespole Szkół nr 2 we Wrocławiu.
- To moja pasja, zawsze chciałem uczyć i teraz się realizuję - cieszy się nauczyciel. W szkole zarabia ledwie 800 zł. By utrzymać rodzinę, po lekcjach pędzi do drugiej pracy. Jest sprzedawcą w sklepie z materiałami budowlanymi. Na pensję 1,8-2 tys. zł na rękę, jaką dostaje nauczyciel mianowany, po studiach i kilkunastu latach w zawodzie, musi więc zarabiać, pracując na dwóch etatach. Prezes Broniarz na dwóch etatach pracować nie musi. A o pensji 800 zł pewnie nie chciałby nawet słyszeć.
(więcej w SE)