"Obrońcy" dystrybutorów skarżą się do MG

Ministerstwo Gospodarki tonie w skargach i wnioskach "obrońców" spółek dystrybucyjnych z południowo-wschodniej Polski. Naliczyło ich prawie 8 tys.

Ministerstwo Gospodarki tonie w skargach i wnioskach "obrońców" spółek dystrybucyjnych z południowo-wschodniej Polski. Naliczyło ich prawie 8 tys.

Mianem "nowoczesnego terroryzmu" określa akcję związkowców ze spółek dystrybucyjnych z południowo-wschodniej Polski Lech Małecki, dyrektor Departamentu Energetyki w Ministerstwie Gospodarki (MG). Zasypanie resortu skargami i wnioskami związanymi z realizacją rządowego programu dla energetyki, to - jego zdaniem - próba sparaliżowania pracy MG.

Związkowcy, którzy na początku lipca zawiązali Komitet Protestacyjny Obrony Dystrybucji Energii Elektrycznej, twierdzą, że wysłali do ministerstwa już ponad 10 tys. pism.
- Będzie ich jeszcze więcej, bo do akcji przyłączyła się już cała Polska. Skargi i wnioski podpisują pracownicy spółek i ich rodziny. Ustawowy termin odpowiedzi na pierwsze już upłynął. Teraz będziemy skarżyć resort do Naczelnego Sądu Administracyjnego za bezczynność - zapowiada jeden z przedstawicieli komitetu.
MG, które naliczyło u siebie "tylko" 7744 pisma w tej sprawie, zapewnia, że jeszcze ma czas na udzielenie odpowiedzi, i że zrobi to w terminie.

Reklama

Musimy uważać

- Będziemy bardzo ściśle przestrzegać przepisów, bo charakter wymierzonej przeciwko nam akcji wskazuje, że jej organizatorzy tylko czekają na nasz błąd. Taki błąd mógłby być kosztowny, bo jeśli sprawy trafiłyby do sądu, autorzy pism mieliby szansę na uzyskanie nawet kilku tysięcy złotych tzw. nawiązki. Nie możemy do tego dopuścić. Już i tak podatnicy poniosą koszty związane m.in. z wysyłką korespondencji - mówi Lech Małecki. Według szacunków resortu, udzielenie jednej odpowiedzi kosztuje około 6 zł, co oznacza, że odpisanie na wszystkie skargi i wnioski pochłonie prawie 46,5 tys. zł.
- Do tego należy doliczyć koszty pracy zajmujących się tą sprawą urzędników. Gdyby miała to robić tylko jedna osoba, na uporanie się z korespondencją potrzebowałaby około 20 dni roboczych, czyli prawie miesiąca pracy - wylicza dyrektor z MG.
Autorzy skarg zarzucają ministerstwu brak konsultacji społecznych przy realizacji programu konsolidacji energetyki. Nadawcy wniosków domagają się z kolei, by minister przygotował analizę dotycząca wpływu konsolidacji na ceny energii oraz jej skutków dla rozwoju gospodarczego południowo-wschodniej Polski. Obawiają się zmowy między producentami a dystrybutorami energii i wzrostu cen.

Przypomnijmy, że program rządu przewiduje konsolidację spółek dystrybucyjnych z Lublina, Rzeszowa, Zamościa, Białegostoku, okolic Warszawy i Łodzi z wytwórcami i kopalniami z holdingu BOT Górnictwo i Energetyka, Zespołem Elektrowni Dolna Odra i Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi. Podobna grupa ma powstać wokół Południowego Koncernu Energetycznego, z którymi mają się połączyć koncerny dystrybucyjne z Krakowa (Enion) i Wrocławia (EnergiaPro).

Lepiej rozmawiać

O co tak naprawdę chodzi związkowcom?
- Tym z Rzeszowa - o utworzenie Energetyki Podkarpackiej (niewielkiej lokalnej grupy dystrybucyjno-wytwórczej przewidywanej w jednej z nieaktualnych już wersji rządowego programu - red.), a pozostałym o to, żeby - jeśli ma dojść do konsolidacji - nie tworzyć koncernu, lecz holding, w którym zostanie zachowana odrębność poszczególnych spółek dystrybucyjnych - mówi przedstawiciel komitetu.
Jego zdaniem, autorzy akcji mają w zanadrzu jeszcze inne formy protestu. - Może w ten sposób przekonanym ministerstwo, że lepiej jest rozmawiać - dodaje nasz rozmówca.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Gospodarki | obrońcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »