Kanclerz Niemiec Angela Merkel podziela krytyczną ocenę uchwalonych przez Senat USA nowych sankcji wobec Rosji - zapowiedział wczoraj jej rzecznik Steffen Seibert. Decyzję senatorów skrytykowali wcześniej szef MSZ Sigmar Gabriel i kanclerz Austrii Christian Kern.
- Pomiędzy stanowiskiem niemieckiej kanclerz a tekstem oświadczenia ministra spraw zagranicznych i kanclerza Austrii istnieje ogromna zbieżność merytoryczna - powiedział Seibert dziennikarzom w Berlinie, przyznając jednak, że wydane przez Gabriela i Kerna wspólne oświadczenie nie było uzgodnione z szefową rządu.
Merkel podziela obawy wyrażone przez autorów tego tekstu - mówił rzecznik. Jak zapewnił, decyzja amerykańskiego Senatu wzbudziła w niej identyczne wątpliwości, jak u Gabriela i Kerna. - Mamy do czynienia, ostrożnie mówiąc, z samowolnym postępowaniem Senatu USA - powiedział Seibert.
Reklama
Celem amerykańskich sankcji może stać się także gospodarka europejska - zauważył Seibert, dodając, że "nie można na to pozwolić". - Sankcje, które dotykają kraje trzecie, odrzucamy z przyczyn zasadniczych - wyjaśnił rzecznik. - Kanclerz Merkel uważa, że sankcji nie wolno mieszać z interesami ekonomicznymi - dodał Seibert.
Rzecznik MSZ Martin Schaefer ostrzegł, że działania na własną rękę USA zagrażają wspólnemu frontowi Europy i Ameryki wobec konfliktu na Ukrainie.
Niemieckie media zwracają uwagę, że wskutek nowych amerykańskich sankcji mogłyby ucierpieć europejskie koncerny, w tym niemiecki BASF i austriacki OMV, uczestniczące w budowie gazociągu Nord Stream 2, którym rosyjski gaz ma od 2019 roku płynąć do Europy.
Gabriel i Kern wydali w tym tygodniu wspólne oświadczenie, w którym ostro skrytykowali uchwalone przez Senat USA nowe sankcje wobec Rosji, przewidujące m.in. kary dla europejskich firm współpracujących z rosyjskim sektorem energetycznym.
Nie możemy zaakceptować groźby sprzecznych z prawem międzynarodowym eksterytorialnych sankcji przeciw europejskim przedsiębiorstwom uczestniczącym w rozbudowie europejskiej sieci energetycznej - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej niemieckiego MSZ.
Obaj politycy zwrócili uwagę na "godną wzmianki otwartość", z jaką autorzy projektu ustawy opisują jego cel. Chodzi o "sprzedaż amerykańskiego gazu skroplonego i usunięcie rosyjskich dostaw gazu ziemnego z europejskiego rynku" oraz o "zapewnienie miejsc pracy w przemyśle wydobywczym gazu i ropy USA" - podkreślili Gabriel i Kern.
Zastrzegli również, że sankcje polityczne nie powinny być łączone z interesami gospodarczymi. Groźba sankcji dla firm z Niemiec czy Austrii za udział w takich projektach jak Nord Stream 2 stwarza "całkowicie nową i bardzo negatywną jakość w relacjach europejsko-amerykańskich" - napisali przedstawiciele władz Niemiec i Austrii.
"Dostawy energii do Europy są sprawą Europy, a nie Stanów Zjednoczonych Ameryki" - czytamy w oświadczeniu. "O tym, kto i jak dostarcza nam energię, decydujemy my, zgodnie z zasadami otwartości i wolnorynkowej konkurencji" - tłumaczyli Gabriel i Kern.
Senat USA stosunkiem głosów 97-2 zaaprobował w tym tygodniu nowe sankcje przeciwko Rosji, by ukarać Moskwę za ingerowanie w ubiegłoroczne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.
Sankcje są wymierzone "w kluczowe sektory rosyjskiej gospodarki i w osoby, które dokonywały cyberataków" - informowała Associated Press. Według agencji senatorowie, którzy poparli sankcje, wskazywali również na rosyjską agresję w Syrii i na Ukrainie. Aby nowe sankcje weszły w życie, musi je zaaprobować także Izba Reprezentantów, po czym ustawa trafi do prezydenta USA.
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy
spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.