Oni upokarzają Polki!
Ty "podłogowcu"! W tak skandaliczny sposób kierownicy z Tesco zwracają się do swoich pracowników. Iwona Mandat (51 l.), jedna z pracownic częstochowskiego hipermarketu, postanowiła przerwać milczenie i opowiedzieć szokującą prawdę o wyzysku i szykanach, które pod dachami Tesco stały się dramatyczną normą.
To, co usłyszeliśmy z ust gnębionej kobiety, nie mieści się w głowie. To skandal, że tak traktuje się polskie kobiety!
- Kobiety, którzy pracują najciężej, czyli "na sklepie", nazywani są przez swoich kierowników "podłogowcami" albo "koszulowcami". Wszystko dlatego, że ci, którzy wykładają towar na półki lub po prostu pracują "na hali", są najniżej w hierarchii - opowiada nam pani Iwona. - Sama kilka razy słyszałam, jak kierownicy mówili: - "Podłoga" nie ma nic do gadania. Albo: - Idź na "podłogę", nie masz przecież prawa głosu - ciągnie dalej kobieta. - Tego nie byłby w stanie wytrzymać żaden normalny człowiek - mówi Iwona Mandat. Kilka miesięcy temu częstochowianka założyła związki zawodowe, bo nie mogła już patrzeć na to, w jaki sposób jej pracodawcy traktują swoich podwładnych. Ale dopiero tutaj zaczęły się schody.
Zakaz rozmów o Tesco
Odkąd pani Iwona zaangażowała się w walkę o godne warunki pracy w Tesco, stała się głównym wrogiem całego kierownictwa hipermarketu. - Niektórzy kierownicy po prostu się do mnie nie odzywają. Cały czas twierdzą, że kłamię. Mają pretensje o to, że nagłośniłam prawdę o pracy w Tesco - żali się nam kobieta.
Najgorsze spotkało jednak panią Iwonę dwa tygodnie temu. - Zostałam ściągnięta z urlopu. Zaprosili mnie do jednego pokoju, okazało się, że w mojej sprawie (specjalnie do Częstochowy) przyjechała prawniczka i wysłanniczka biura prasowego. Nikt mnie wcześniej o tym spotkaniu nie powiadomił. Obie panie poprosiły mnie, żebym podpisała "lojalkę" dotyczącą sposobów kontaktu z mediami. Nic nie podpisałam. Doszło teraz do tego, że pracownicy boją się rozmawiać ze związkowcami, bo jeśli ktoś z kierownictwa zobaczy, będą szykanowani jeszcze bardziej.
Walczą mimo wszystko
- Firma chce kontrolować każde nasze działanie. Za nic mają to, co się dzieje z pracownikami - mówi nam Iwona Mandat. która brała udział w negocjacjach z zarządem Tesco. Nie przyniosły one żadnego rezultatu. - Angielscy przedstawiciele Tesco twierdzą, że "firma ma kłopot" i że wcześniej nie spotkali się z czymś takim - opowiada nam kobieta. Także rozmowy strajkujących kobiet marketu w Tychach z kierownictwem firmy stanęły na niczym. Załamane kobiety opuszczały rozmowę. I chociaż mają już dosyć, to zapowiadają, że będą walczyć do upadłego. - Czuję, że wygramy. Nigdy wcześniej nie byłam do niczego tak przekonana, jak do tej walki - kończy Iwona Mandat.
Więcej w Super Expressie