Opcja atomowa. Niemcy szukają alternatyw dla rosyjskiego gazu
Klamka zapadła wiele lat temu. Niemcy zdecydowali o rezygnacji z energii jądrowej. Czy wojna w Ukrainie wydłuży okres eksploatacji elektrowni jądrowych?
W Niemczech podłączone do sieci są nadal trzy elektrownie jądrowe - Isar 2 w Bawarii, Neckarwestheim 2 w Badenii-Wirtembergii oraz Emsland w Dolnej Saksonii. Wszystkie pozostałe zostały już zlikwidowane, a trzy ostatnie mają zostać wygaszone do końca roku. Obecnie dostarczają one około sześciu procent energii elektrycznej zużywanej w Niemczech.
W związku z obecną sytuacją geopolityczną pojawiają się głosy, aby przedłużyć okres eksploatacji elektrowni jądrowych. Ponieważ Niemcy jak najszybciej chcą zrezygnować z rosyjskiej ropy i gazu, a już najbliższej zimy może brakować energii, potrzebne są inne źródła.
Rozbudowa energetyki węglowej nie jest pożądana ze względu na ochronę klimatu, a rozwój odnawialnych źródeł energii wymaga wiele czasu. Niektórzy naukowcy i politycy widzą realną szansę w energii jądrowej. Ale jest też wielu obserwatorów, którzy uważają, że taki pomysł nie jest dobry.
W niemieckim parlamencie panuje rozdźwięk między opozycją a rządem w kwestii energetyki jądrowej. Koalicyjni partnerzy - SPD i Zieloni - w znacznej mierze sprzeciwiają się przedłużeniu okresu eksploatacji elektrowni jądrowych. W opozycji, ale także we współrządzącej FDP, są zwolennicy dalszego wykorzystywania atomu.
Przewodniczący klubu poselskiego SPD Rolf Muetzenich wskazuje na zapowiedź wycofania się z energii jądrowej. Jak mówi, istnieje "wystarczająco dużo alternatyw". Socjaldemokratyczny kanclerz Niemiec Olaf Scholz i minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych podkreślają, że obecnie używane pręty paliwowe wystarczą do końca roku.
Zdaniem kanclerza przeciwko przedłużeniu eksploatacji przemawia fakt, że tego lata Niemcy produkują tak dużo energii elektrycznej w inny sposób. A socjaldemokratka Manuela Schwesig, premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego, wskazuje, że jeśli nikt nie chce odpadów atomowych, to nie można poważnie mówić o przedłużeniu działania elektrowni jądrowych.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
Niektórzy politycy FDP chcą jednak przynajmniej zbadać, czy trzy elektrownie jądrowe mogłyby nadal działać. Lider liberałów Christian Lindner opowiada się za "otwartą, pozbawioną ideologii debatą na temat zachowania opcji nuklearnej".
Podobnie szef klubu poselskiego FDP w Bundestagu Christian Duerr apeluje, by skupić się na tym, jak zapobiec ewentualnym niedoborom energii elektrycznej w zimie". Jego zdaniem rząd powinien sprawdzić, w jakim stopniu można wykorzystać energię jądrową, aby wypełnić tę lukę.
Lider bawarskiej CSU Markus Soeder opowiedział się za wydłużeniem okresu eksploatacji elektrowni jądrowych. To zdecydowanie możliwe - powiedział w radiu Deutschlandfunk. W tak poważnej sytuacji - stwierdził - trzeba mówić o wszystkim, bo "prawdopodobnie zmierzamy w kierunku największego w tym kraju od dziesięcioleci kryzysu gospodarczego i społecznego".
Za wydłużeniem okresu eksploatacji elektrowni jądrowych opowiedział się także szef populistycznej AfD, Tino Chrupalla.
Jeżeli trzy nadal działające elektrownie jądrowe miałyby kontynuować działalność po 31 grudnia br., konieczna byłaby zmiana ustawy o energii atomowej. Chodzi o usunięcie obecnego ograniczenia czasowego i określenie przydziału nowych ilości energii elektrycznej.
Trzy elektrownie jądrowe z pewnością mogłyby pracować dłużej niż do końca roku, ale tylko w ograniczonym zakresie - dostarczałyby zatem mniej energii elektrycznej niż zwykle. Powodem tego jest fakt, że pozostałe jeszcze pręty paliwowe musiałyby wytrzymać dłużej, czyli musiałyby się wolniej wypalać.
Pozyskanie nowych prętów paliwowych po to, by osiągnąć pierwotną moc, zajęłoby od 12 do 18 miesięcy. Można by je pozyskać także w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, ale zamówienie należałoby złożyć już teraz - pisze dziennik ekonomiczny "Handelsblatt".
Niemieckie ministerstwo gospodarki i resort środowiska sceptycznie postrzegają opcję atomową, także dlatego, że brakuje wykwalifikowanych pracowników. "Zasoby kadrowe niezbędne do dalszej działalności nie są już dostępne i musiałyby zostać najpierw odbudowane" - stwierdziły ministerstwa we wspólnym oświadczeniu. Dotyczy to również organów nadzorczych i ekspertów.
Przedstawiciele branży widzą to inaczej. Stowarzyszenie lobbystyczne Kerntechnik Deutschland e.V. twierdzi, że wykwalifikowany personel można zapewnić, bo instalacje w elektrowniach jądrowych muszą spełniać wszystkie wymogi bezpieczeństwa nawet po ich wyłączeniu.
Tymczasem operatorzy wciąż czynnych elektrowni (EnBW, Eon i RWE) odrzucili możliwość przedłużenia okresu ich eksploatacji. RWE wyjaśnia: "Nasza elektrownia w Emsland ma zostać wyłączona z końcem roku, do tego czasu zużyjemy paliwo. Dalsza działalność wiązałaby się z dużymi utrudnieniami". EnBW i Eon wielokrotnie zwracały uwagę na dotychczasowe stanowisko niemieckiego rządu.
Dla szefa RWE Markusa Krebbera cała ta debata nadchodzi zbyt późno. Według niego prętów paliwowych nie można tak po prostu kupić, tylko muszą one dokładnie pasować do danego typu reaktora. "To kwestia architektury bezpieczeństwa, kontroli bezpieczeństwa i tego, kto ponosi jakie ryzyko" - powiedział w wywiadzie dla telewizji "Welt".
Według niego niemiecka dyskusja o opcji atomowej prowadzi donikąd: "Musimy zająć się tym, co naprawdę rozwiązuje problemy. Rozbudowanie infrastruktury gazowej, oszczędzanie gazu" - powiedział. Przede wszystkim jednak należy przyspieszyć proces transformacji energetycznej. "Musimy wprowadzić nowe technologie, a nie dyskutować o tym, czy coś będzie działać o miesiąc dłużej" - stwierdził.
Dirk Kaufmann, Redakcja Polska Deutsche Welle