Opinie. Przyszłoroczny budżet "racjonalny i konserwatywny" czy "mało realistyczny"?

- Założenia makroekonomiczne zaprezentowane w ustawie budżetowej są "racjonalne i konserwatywne" - tak o projekcie budżetu na 2023 rok mówi analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego Jakub Rybacki. Z kolei Piotr Bielski z Banku Santander Polska ocenia, że projekt przyszłorocznego budżetu został oparty "na mało realistycznych podstawach". Eksperci są zgodni, że trudno w tej chwili przewidzieć skalę spodziewanego spowolnienia wzrostu gospodarczego w przyszłym roku.

We wtorek rząd przyjął projekt budżetu państwa na 2023 r., w którym zaplanowano dochody w wysokości 604,4 mld zł, wydatki na poziomie 669,4 mld zł, a deficyt - nie większy niż 65 mld zł. Przewidziano, że wpływy z podatku VAT wyniosą 286,3 mld zł.

Rząd prognozuje w projekcie budżetu na 2023 r. wzrost PKB w wysokości 1,7 proc., a inflację na poziomie 9,8 proc. Zakłada przy tym, że w tym roku PKB wzrośnie o 4,6 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 13,5 proc.

Jakub Rybacki, PIE: Projekt budżetu na 2023 rok - "racjonalny i konserwatywny"

- Założenia makroekonomiczne zaprezentowane w ustawie budżetowej są racjonalne i konserwatywne - ocenia projekt budżetu na 2023 rok analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego Jakub Rybacki. Jego zdaniem, ewentualne nowelizacje budżetu, będą zarezerwowane dla gospodarczo trudnych warunków.

Reklama

Według Rybackiego, założenia makroekonomiczne zaprezentowane w ustawie budżetowej są racjonalne i raczej konserwatywne. "Większość założeń jest zbliżona do mediany prognoz analityków rynkowych, w przypadku PKB szacunki są trochę niższe" - wskazał.

- Spodziewam się, że inflacja w przyszłym roku sięgnie 9,5 proc., a wzrost gospodarczy ok. 2,5 proc. - podał. Jak zaznaczył, ministerstwo finansów zakłada podobny wzrost cen oraz większy spadek aktywności.

Główną niewiadomą dla budżetu jest skala spowolnienia aktywności gospodarczej

W ocenie eksperta PIE, główną niewiadomą dla budżetu jest skala spowolnienia aktywności gospodarczej w przyszłym roku. - Na dzień dzisiejszy jest kilka dobrych prognostyków. Sytuacja na rynku pracy wciąż jest bezpieczna, miesięczne dane także wskazują na niezłą kondycje przemysłu, a migracja napędza wydatki konsumenckie - wymienił.


Dodał, że jeżeli aktywność gospodarcza w Europie spowolni dużo mocniej od prognoz, to siłą rzeczy deficyty finansów publicznych we wszystkich państwach Unii Europejskiej będą większe. - Podobnie, jeśli ceny energii czy surowców - jak gaz i ropa - zanotują kolejny skokowy wzrost, konieczna będzie silniejsza interwencja, co również podniesie wydatki - wyjaśnił Rybacki.

Piotr Bielski, Santander Bank Polska: Projekt oparty na "mało realistycznych podstawach"

- Projekt budżetu na 2023 r. jest oparty na niezbyt konserwatywnych założeniach, są bliskie konsensusowi rynkowemu, ale rzeczywistość dość szybko zmienia się na niekorzyść - ocenił Piotr Bielski z Banku Santander Polska.

Jak powiedział główny ekonomista Santander Bank Polska Piotr Bielski, przyjęte w projekcie budżetu założenia makroekonomiczne "nie są zbyt konserwatywne" i nie tworzą poduszki bezpieczeństwa. - Co prawda są bliskie konsensusowi rynkowemu, ale rzeczywistość dość szybko zmienia się na niekorzyść. Prognozy na przyszły rok będą się w najbliższym czasie pogarszać i będą przez ekonomistów rewidowane w dół - wskazał Bielski.

Jego zdaniem przyszłoroczny wzrost PKB będzie wyraźnie niższy niż 1 proc., natomiast średnia inflacja może być trochę wyższa niż 10 proc. W przyjętym przez rząd projekcie budżetu założono, że wzrost PKB w przyszłym roku wyniesie 1,7 proc., średnioroczna inflacja 9,8 proc., a bezrobocie na koniec 2023 r. - 5,4 proc.

Ekonomista ocenił, że projekt budżetu został oparty "na mało realistycznych podstawach". - Mam wrażenie, że w budżecie przyjęto założenie, że tarcza antyinflacyjna nie będzie w przyszłym roku kontynuowana. Patrząc na założone wpływy z VAT, to dałoby się je osiągnąć tylko przy założeniu, że tarcza nie będzie przedłużona, a moim zdaniem, będzie, bo to jest rok przed wyborami - stwierdził ekonomista.

Wpływy podatkowe są zawyżone przynajmniej o 30 mld zł?

Piotr Bielski ocenił, że wpływy podatkowe są zawyżone przynajmniej o 30 mld zł.

W ocenie Bielskiego założone wydatki budżetu państwa na przyszły rok mogą nie uwzględniać nowych działań osłonowych związanych z kryzysem energetycznym, jak zamrożenia taryf czy dopłat do węgla i innych źródeł ciepła.

- Wydaje się, że trudno liczyć na to, że deficyt uda się zrealizować na założonym poziomie - podsumował Bielski.

***

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: budżet państwa | inflacja | PKB | wzrost gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »