Ostra miotła w fiskusie

Zgodnie z obowiązującym prawem, dyrektorzy izb skarbowych oraz naczelnicy urzędów skarbowych powinni być wyłaniani w drodze konkursów. Niestety, obecna władza konkursów nie przeprowadza, podobnie zresztą jak poprzednia. Zapytaliśmy Ministerstwo Finansów (MF) o to, ilu szefów skarbówek pożegnało się ze stanowiskami od chwili objęcia władzy przez obecną koalicję. Okazuje się, że wymieniono niemal wszystkich dyrektorów izb skarbowych i sporą część kierujących urzędami. Nowi szefowie mają status pełniących obowiązki (p.o.). Zgodnie z ustawą, na te stanowiska powinny być rozpisane "legalizujące" postępowania konkursowe. Nie będzie ich. Resort finansów kończy właśnie prace nad przepisami likwidującymi konkursy (pisaliśmy o tym projekcie 28 sierpnia).

Większość pytanych przez nas szefów skarbówek uważa, że konkursy należy zostawić.

Głosy z Polski

MF chce utworzyć tzw. resortowy zasób kadrowy, będący elementem państwowego zasobu kadrowego. Aby się do niego dostać, trzeba spełnić wiele warunków oraz zdać egzamin. Z zasobu resortowego minister będzie wybierał według swego uznania dyrektorów izb i naczelników urzędów. Zdaniem MF, dzięki takiemu rozwiązaniu ma być bardziej przejrzysty system naboru i efektywniejszy model zarządzania. Przedstawiciele środowisk biznesowych ocenili ten pomysł bardzo krytycznie, wskazując, że może doprowadzić do całkowitego upolitycznienia aparatu skarbowego, a przynajmniej tzw. wierchuszki. W podobnym tonie wypowiadają się związki zawodowe pracowników skarbowych.

Po naszym tekście rozgorzała gorąca dyskusja. Zaintrygowała nas jedna z wypowiedzi na stronie www.skarbowcy.pl. Czytelnik zwierzył się, że pracując w aparacie fiskalnym, od 1983 r. nie spotkał się z przypadkiem rzetelnego konkursu: Dyrektor izby skarbowej wybierał kandydata (swojego człowieka niemającego nic wspólnego z podatkami i ekonomią) na kandydata na naczelnika i pod konkretną osobę ustalano warunki konkursu. Z góry było wiadomo, kto zostanie szefem. Wygrywali namaszczeni. Dlatego popieram likwidację konkursów. Postanowiliśmy zapytać szefów skarbówek o zdanie.

- Nie słyszałem o ustawianiu konkursów. Należy je przeprowadzać. Sama wiedza merytoryczna jednak nie wystarcza do kierowania izbą skarbową. Trzeba jeszcze mieć odpowiednie predyspozycje do zarządzania ludźmi. Obawiam się, że likwidacja konkursów może upolitycznić aparat - mówi p.o. dyrektora izby skarbowej na południu kraju, proszący o anonimowość.

Ciepło o projekcie MF wypowiada się Marta Sowa, p.o. dyrektora Izby Skarbowej w Gdańsku (od lipca 2006 r.).

- Rezygnacja z konkursów to nie jest pomysł obecnej władzy. Poprzednia też ich nie przeprowadzała. Czy konkursy to fikcja? Nie znam osobiście takich przypadków, ale wiele sporów na tym tle kończyło się w sądach - mówi Marta Sowa.

Konkursy są OK Osoby krytykujące pomysł rządu wolą pozostać anonimowe.

- Zasadne jest utrzymanie konkursów. Trzeba tylko dbać o ich rzetelność - mówi p.o. dyrektora izby skarbowej z zachodniej Polski.

- Wyeliminowanie konkursów grozi poważnym upolitycznieniem - twierdzi p.o. dyrektora izby skarbowej z północnej części kraju.

A co sądzą naczelnicy urzędów?

- Od 2000 r. jestem naczelnikiem. Wygrałem konkurs, w którym brało udział 130 kandydatów. Mimo że przez 8 lat pracowałem jako szef pionu kontroli i miałem sporą wiedzę, to ostro musiałem się napocić. To był w pełni uczciwy konkurs. Uważam, że konkursy warto zostawić - mówi Janusz Żukowski, naczelnik US w Olecku.

- Brałem udział i wygrałem. Czy konkursy są uczciwe? Nie będę się wypowiadał - mówi naczelnik jednego z US z północnej Polski.

O nieprawidłowościach nie słyszał Piotr Migielski, naczelnik US w Zamościu.

- Popieram jednak projekt utworzenia resortowego zasobu kadrowego - mówi naczelnik.

Jarosław Królak