Oszukani przez PARP, czyli co się pan pieni?
Działanie finansujące projekty e-biznesowe okazało się wielkim dotacyjnym bublem. Kontrowersje budzi nie tylko sposób przeprowadzenia konkursu, ale także jakość projektów, które dotychczas otrzymały finansowanie. Jak na złość PARP zwleka jeszcze z wypłatą przyznanych dotacji.
Miało być dobrze, a wyszło jak zawsze. Tak można skwitować decyzję urzędników Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w sprawie postulatów Inicjatywy Przedsiębiorców "Oszukani przez PARP". Pod koniec marca odbyło się spotkanie pomiędzy przedstawicielami Inicjatywy Przedsiębiorców "Oszukani przez PARP" i urzędnikami Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i Ministerstwa Spraw wewnętrznych i Administracji. Urzędnicy wspólnie zdecydowali, że odrzucają postulaty Inicjatywy, aby dofinansować wszystkie pozytywnie ocenione wnioski. Przedsiębiorcy po raz kolejny usłyszeli, że nie są ważne publiczne wypowiedzi ani komunikaty, ale regulamin konkursu.
Spór dotyczy unijnego Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. W ramach tego programu firmy mogły ubiegać się o unijne dotacje na e-biznes (działanie 8.1). Chodziło o to, by krajowa gospodarka była bardziej innowacyjna, czyli konkurencyjna w Unii Europejskiej. Program jest atrakcyjny, bo taki elektroniczny projekt może otrzymać dofinansowanie nawet w wysokości 85 procent kosztów kwalifikowanych, a wartość tych ostatnich może wynieść do 1 mln zł. Za takie pieniądze można przygotować nawet najbardziej wymyślny projekt internetowy. Regulamin konkursu zakładał, że dofinansowanie otrzymają ci, którzy wnioski złożą w pierwszej kolejności. Rozpoczął się więc wyścig z czasem. W Warszawie przedsiębiorcy stworzyli listę społeczną, w Poznaniu przed Wielkopolską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości w kolejce stanęło ponad sto osób. By rozładować napięcie wśród kolejkowiczów, przedstawiciele PARP uspokajali, że podczas tego naboru o pozytywnym rozpatrzeniu wniosków zadecyduje nie kolejność, ale merytoryczna ocena wniosku i jego zgodność z założeniami programu.
Zainteresowanie programem przerosło najśmielsze oczekiwania. Wpłynęła gigantyczna liczba wniosków na prawie pół miliarda złotych. Tymczasem do podziału na 2010 roku było tylko 53 mln złotych. Wiadomo było więc, że nie starczy dla wszystkich. Szkopuł w tym, iż mimo zapewnień Agencji, że przy ocenie wniosków ważna będzie nie kolejność, lecz zgodność z założeniami programu, odpadła część pozytywnie wypełnionych wniosków. Decydowała właśnie kolejność zgłoszeń. Co na to prezes PARP? Bożena Lublińska-Kasprzak podkreśla, że przy przyznawaniu unijnych dotacji zawsze liczy się przede wszystkim ocena merytoryczna. Ale w większości programów unijnych jest tak, że jeżeli budżet jest ograniczony - a zawsze jest ograniczony - to liczy się też termin składania wniosków. To nie jedyny problem. Ci, którzy przeszli weryfikację, mieli dostać pieniądze do 1 marca. Ale większość tych osób pieniędzy nie ma. Przemysław Lis Markiewicz, przedsiębiorca i prezes Fundacji Przedsiębiorczości Akademickiej, pierwsze pieniądze miał dostać w styczniu. Pod koniec marca nadal ich nie było. Kiedy w końcu nie wytrzymał i zadzwonił do Agencji z pytaniem, co z pieniędzmi, w odpowiedzi usłyszał: "Co się pan pieni?".
Według prezesa Fundacji, unijne dotacje dzielone są według absurdalnych zasad. - Na spotkanie pojechałem koleją, a nie samochodem. Potem musiałem wyjaśniać: "bardzo przepraszam, auto było w naprawie, pojechałem więc pociągiem". Pracownicy Agencji zamęczają nas pytaniami: dlaczego na fakturze "M" jest z dużej litery, a nie z małej, a "Zofi" przez jedno "i", nie przez dwa - denerwuje się Przemysław Lis Markiewicz. Inny przedsiębiorca dowiedział się, że jego wniosek zawiera "wiele uchybień formalnych". Okazało się, że? załączniki były spięte oddzielnie od wniosku. Mało tego. Przedsiębiorca usłyszał, że nie wystarczy przyjechać i spiąć złożonego wniosku, tylko trzeba złożyć nowy. W ten sposób może stracić miejsce w kolejce po dotacje.
Przemysław Jakubowski, szef firmy DIO Landscaping & Decorations projektującej tereny zielone, wziął kredyt w wysokości 275 tys. zł i założył "e-ogród". - Chodziło o uzupełnienie naszej dotychczasowej oferty. Klient w sieci sam projektuje ogród, a my potem według tego projektu sadzimy rośliny. Pierwsze pieniądze miałem dostać w styczniu. Mamy marzec, a ja pieniędzy jak nie mam, tak nie mam - narzeka. Jarosław M. Dobrzyński, dyrektor firmy AMDG z Białegostoku, sprzedający w Internecie sprzęt medyczny, wziął kredyt. Chociaż termin dawno upłynął, unijnej dotacji jeszcze nie dostał. Zaciągnięty kredy musi spłacać z własnych oszczędności. Od jednej z beneficjentek zażądano poprawienia przelewu. Skrót faktury VAT: "FV" - wpisała małymi literami, choć na fakturze było "FV". Tłumaczyła, że nie da się poprawić już wykonanego przelewu. Zażądano od niej oświadczenia, ale nie podano, o czym ma oświadczyć. Jeszcze inny przedsiębiorca dwadzieścia razy na wezwanie PARP dokonywał poprawek jednego wniosku o płatność i nadal płatności nie otrzymał. Przedsiębiorcy skarżą się, że w skutecznym pozyskiwaniu wsparcia z funduszy Unii Europejskiej często przeszkadza im drobiazgowość polskiej biurokracji. Z ich perspektywy, urzędnicy często każą im uzupełniać dokumenty o błahostki, podczas gdy oni sami ponoszą straty przez opóźnienia.
Przemysław Lis Markiewicz zorganizował spotkanie przedsiębiorców, którzy czują się oszukani przez PARP. Przekonywał, że PARP ma obowiązek wywiązywać się z umów zawartych z beneficjentami, tym bardziej, że są to umowy prawa cywilnego. Przypomniał również, że przedsiębiorcy mają prawo żądać podania podstawy prawnej dla żądania kolejnych oświadczeń, jeżeli uważają, że niekończące się poprawki we wnioskach o płatność są nieuzasadnione. Niezadowolenie przedsiębiorców jest coraz większe. Firmy narzekają na sposób, w jaki urzędnicy Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i PARP rozstrzygnęli ostatni konkurs na unijne dotacje na e-biznes. Twierdzą, że agencja wprowadziła ich w błąd, informując, że nie będzie się liczył moment złożenia wniosku. Z tego powodu większość z nich oddała dokumenty wprawdzie w terminie, ale nie w pierwszej kolejności. W rezultacie firmy nie dostały dotacji z powodu wyczerpania się budżetu konkursu, choć ich projekty zostały pozytywnie ocenione.
Fundacja Przedsiębiorczości Akademickiej postanowiła zacząć działać i złożyła pozew do sądu. Od stycznia czeka na wypłatę zaliczki w wysokości ponad 137 tys. zł. Jednak zamiast pieniędzy Fundacja otrzymała od PARP aneks do umowy. Wynika z niego, że poznańska organizacja błędnie złożyła wniosek o zaliczkę. Przemysław Lis Markiewicz zapewnia jednak, że złożył wniosek zgodnie z umową. - Nie podpiszę aneksu, z którego wynika, że Fundacji minął już termin złożenia wniosku. PARP celowo wzywa do podpisywania wyjaśnień, poprawek i aneksów, by opóźnić wypłatę należnych pieniędzy.
Równocześnie ruszyła strona "Oszukani przez PARP", którą można znaleźć także na Facebooku. Do protestu przyłączyło się już prawie 300 biznesmenów z całego kraju. Skierowali list otwarty do premiera Donalda Tuska. "Apelujemy do Pana Premiera o podjęcie interwencji w sprawie oszustwa, jakiego wg nas dopuściła się Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości w stosunku do części przedsiębiorców, którzy wzięli udział w III rundzie naboru Działania 8.1 Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka. Uważamy, że sprawa jest bezprecedensowa, bulwersująca i dotyczy fundamentalnego aspektu relacji między władzą i obywatelami - zaufania. W 2005 roku, podczas kampanii wyborczej i wiele razy później, mówił Pan, że odbuduje zaufanie do administracji państwowej gdy Platforma Obywatelska obejmie rządy. Wielu przedsiębiorców spośród naszej grupy głosowało na Pana i Pana ugrupowanie, m.in. dlatego że uwierzyliśmy w szczerość tych słów. Wszyscy jako obywatele chcemy żyć w państwie prawa, w którym każdy uczciwy obywatel może wierzyć urzędnikom, także tym którzy dysponują środkami publicznymi. Tym bardziej nie rozumiemy, czemu część z wysokich rangą urzędników Rządu Rzeczypospolitej Polskiej, któremu Pan Premier przewodzi sugeruje, że obywatele nie powinni ufać wychodzącym do nich urzędnikom i oficjalnym komunikatom na stronach agencji rządowych".
Inicjatywę "Oszukani przez PARP" poparła Konfederacja Pracodawców Polskich, która jest zbulwersowana takim potraktowaniem poszkodowanych. Natomiast posłanki do Parlamentu Europejskiego: Jolanta Hibner, Małgorzata Handzlik i Danuta Jazłowiecka wystosowały do ministra rozwoju regionalnego list wspierający inicjatywę młodych przedsiębiorców, zrzeszonych wokół inicjatywy "Oszukani przez PARP". Europosłanki zaznaczyły w piśmie, że "obowiązkiem administracji Państwa Polskiego jest ochrona inicjatyw młodych przedsiębiorców, których pomysły, energię i determinację należy wspierać i chronić". Szesnastego marca PARP zaprosił na spotkanie młodych przedsiębiorców oraz przedstawicieli MSWiA oraz MRR. Spotkanie miało pokazać otwarcie PARP, MRR i MSWiA na postulaty przedsiębiorców. Niestety ani prezes PARP, ani wiceminister MRR - Waldemar Sługocki mimo wcześniejszych obietnic nie pojawili się na tym spotkaniu, które ostatecznie żadnego przełomu nie przyniosło. Delegacja pod przewodnictwem zastępcy prezesa PARP, Patrycji Zielińskiej, poinformowała przedsiębiorców, że pomimo pewnych "niedociągnięć" i polityki informacyjnej prowadzonej w trakcie konkursu, nie mają sobie nic do zarzucenia i mogą jedynie zaproponować osobom, które nie dostały spodziewanej dotacji, start w kolejnym konkursie. Zbagatelizowano przy tym fakt, że kolejny konkurs będzie wspierał projekty biznesowe tylko do niższej kwoty zamiast wcześniejszych 850 tys. zł, co z góry eliminuje większość przygotowanych biznesplanów. Urzędnicy stwierdzili przy tym, że protest zwrócił ich uwagę na mankamenty wcześniejszych konkursów i są otwarci na sugestie, co mogą poprawić w kolejnych edycjach.
PARP nie ma więc sobie nic do zarzucenia. Zarzuty postawiono natomiast Monice Karwat-Bury, rzeczniczce prasowej oraz Renacie Olech, dyrektorowi zespołu informacji, że nie wybroniły Agencji przed krytyką przedsiębiorców i mediów. I zwolniono je z pracy. Tymczasem przedsiębiorcy nie zamierzają się poddawać. Spotykają się z ekspertami i prawnikami organizacji biznesowych oraz przedstawicielami Komisji Europejskiej w Brukseli. Do inicjatywy dołączyło już ponad kilkaset firm, lecz wielu przedsiębiorców jeszcze czeka na oficjalne listy z uzasadnieniem braku rekomendacji do dofinansowania. Niezadowolonych więc cały czas przybywa. W 2010 r. ogłoszona zostanie jeszcze jedna runda konkursowa, a nabór wniosków zostanie przeprowadzony od 30 lipca do 30 września br.
Piotr Wielicki