Oto czego potrzeba do rozwoju innowacji

Innowacji nie da się przeszczepiać z miejsca w miejsce. Żeby je tworzyć, nie trzeba naśladować Doliny Krzemowej, która uchodzi za ojczyznę wysokich technologii informatycznych. Innowacje nie polegają na tym, że są "przełomowe", ale że są trwałe. Polskie banki mogą być w takim razie z siebie dumne, bo stworzyły kilka trwałych innowacji.

- Nie naśladujcie Doliny Krzemowej - przestrzegał w zdalnym wykładzie wygłoszonym podczas Europejskiego Kongresu Finansowego Dan Breznitz, profesor Innovation Studies Uniwersytetu w Toronto.

- Próba imitacji modelu, który odniósł największe sukcesy, nie przyniesie innowacji - dodał.

Rzeka Brenta ma swoje źródła w Dolomitach, uchodzi do Morza Adriatyckiego parędziesiąt kilometrów na południe od Padwy. To właśnie dolinę tej rzeki upodobali sobie - szewcy. Nie byle jacy szewcy. To pasja szewskiego high-endu. Za uszyte przez nich buty największe elegantki świata płacą po 5 tys. euro za parę. W jednej dolinie rzeki, na odcinku nieco przekraczającym 100 km, powstał jeden z najbardziej innowacyjnych przemysłów świata, zgarniających marże godne Apple’a.

Reklama

Dzięki czemu tak się stało?

To splot tradycji, technologii i innowacji będących unikalną wartością jednego ekosystemu i szczególnych powiązań wszystkich kooperantów będących jego uczestnikami, w lokalnej społeczności. Takiego ekosystemu nie da się znad Brenty przeszczepić nad Biebrzę. Nie da się go skopiować, choć można oczywiście powstające w dolinie Brenty szpile i czółenka naśladować, ale wprawne oko każdej prawdziwej elegantki powie - to tylko podróba. A nogi od razu jej spuchną po nałożeniu takich butów.

Co trzeba zatem robić, żeby kreować środowisko zdolne do tworzenia prawdziwych innowacji?

- Różne regiony mają różne zdolności innowacyjne i potrzebują zróżnicowanej polityki w zakresie wsparcia, odmiennych systemów edukacyjnych, finansowania - mówił Dan Breznitz.

- Strategie innowacyjności powinny być osadzone w społeczności lokalnej, polityki powinny zaczynać się od pytania, co jest dla tej społeczności celem - dodał.

Rozmaita mieszanka gleby, z której wyrastają innowacje powoduje, że jest je niesłychanie trudno naśladować. Nie ma też jednej recepty na zapewnienie im optymalnego modelu dostępu do dóbr publicznych i prywatnych, który by im sprzyjał. Poza tym globalizacja gospodarcza spowodowała fragmentaryzację produkcji dóbr i usług. W każdym ogniwie często bardzo długiego, rozciągniętego po różnych zakątkach świata łańcucha dostaw, powstaje pewien element końcowego produktu.  

- Innowacje są czymś innym na każdym etapie produkcji - mówił Dan Breznitz.

Najważniejsze jest jednak jego zdaniem to, że innowacji wcale nie charakteryzuje ich "przełomowość", jak zwykliśmy sądzić. Najważniejsza jest trwałość wprowadzanej przez nie zmiany. I to, że są kontynuowane. Dzięki trwałości i kontynuacji powodują transformację całego ekokosystemu, które je wytwarza.

Polskie banki od lat chwalą się innowacjami. I mają czym. Dodajmy, że są to innowacje bardzo zgodne z definicją Dana Breznitza - powstały w określonym ekosystemie i spowodowały jego transformację, uzyskały walor trwałości wprowadzonej zmiany, podlegają ciągłej kontynuacji i doskonaleniu. A przede wszystkim - powstały dzięki unikalnej współpracy polskiego "ekosystemu" bankowego.

O czym mówimy?

Prawie 30 lat temu polskie banki powołały Krajową Izbę Rozliczeniową. Były to czasu, kiedy pieniądze z banku do banku wożono w workach (choć już nie furmankami), podobnie jak potwierdzenia przelewów. System, który nie zapowiadał jeszcze dzisiejszych innowacji transferu pieniędzy i informacji, nazywał się Sybir.

Dziś prezes KIR Piotr Alicki wymienia e-recepty i e-zwolnienia, które nie tylko w czasie pandemii stały się innowacjami, przyjęte przez setki tysięcy ludzi z ulgą i wdzięcznością. E-recepty i e-zwolnienia wprowadziło państwo, ale banki podsunęły mu pod nos unikalne narzędzie identyfikacji i potwierdzenia tożsamości. To właśnie dzięki tym narzędziom takie usługi można było w ogóle wprowadzić. Współpraca banków, dzięki której powstała KIR zaowocowała także utworzeniem systemu płatności BLIK, a ich innowacje doprowadziły do ucyfrowienia usług publicznych.    

- Bramą do tych usług (publicznych) było uwierzytelnienie bankowe - mówił podczas Kongresu Piotr Alicki.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zbigniew Jagiełło, do niedawne jeszcze prezes PKO BP, który jako szef największego polskiego banku przykładał wielkie znaczenie do współpracy pomiędzy bankami, obecnie członek rady nadzorczej Polskiego Standardu Płatności, twórcy BLIK-a mówi, że 86 proc. wypłat ostatniej transzy świadczenia 500+ dokonane zostało elektronicznie. To właśnie banki zbudowały infrastrukturę do elektronicznych wypłat 500+ kilka lat temu, i widać, że taki system spowodował trwałą zmianę pod strzechami.

- Upowszechnienie się i budowa świadomości, że rozwiązania cyfrowe są wygodne i bezpieczne zostanie z nami. Udało nam się w okresie pandemii zmniejszyć liczbę osób wykluczonych cyfrowo - powiedział prezes ING BŚK Brunon Bartkiewicz.

Co zrobi teraz państwo?

"Przełomowe" zmiany, które przyniosła cyfryzacja np. płatności, poddane zostały testowi trwałości w okresie pandemii. I okazało się, że jeszcze bardziej przyspieszyły, a w dodatku klienci i obywatele zagłosowali klikami, że chcą usług cyfrowych. Jaki banki tę sytuację mogą wykorzystać? Czy państwo wykorzysta zainteresowanie obywateli usługami cyfrowymi dla ich dobra?

- Kiedyś barierą (dla banków) była niechęć do korzystania przez klientów z kanałów cyfrowych (...) teraz powstaje pytanie jak sytuację ucyfrowienia klientów wykorzystać. Na rynek trafiło kilka milionów klientów i możemy to wykorzystać do zmiany modelu biznesowego banków. Dotąd banki przewodziły cyfryzacji, ale w niewielkim stopniu na tym zarabiały - mówiła Stacy Ligas partner w firmie doradczej KPMG.

A co zrobi dalej państwo, któremu banki podawały do tej pory na tacy narzędzia cyfrowe? Przypomnijmy, że w ubiegłorocznej edycji indeksu DESI (to miara gospodarki i społeczeństwa cyfrowego stosowana przez Komisję Europejską) Polska wyprzedza zaledwie Cypr, Włochy, Rumunię, Grecję i Bułgarię. Kolejne badania dowodzą wciąż niskich kompetencji cyfrowych naszego społeczeństwa i niskiego stopnia korzystania z usług cyfrowych zwłaszcza przez małe i średnie firmy.

- Wykwalifikowane cyfrowo społeczeństwo to takie, gdzie co najmniej 80 proc. dorosłych posiada podstawowe umiejętności cyfrowe (...) Wskaźnik DESI (dla Polski) wynika z dosyć niskiej absorpcji technologii cyfrowych przez małe i średnie przedsiębiorstwa - mówił Krzysztof Szubert, pełnomocnik premiera ds. Europejskiej Polityki Cyfrowej.

To będzie można poprawić dzięki pieniądzom z Unii - z Funduszu Odbudowy oraz z perspektywy budżetowej na lata 2021-27. Krzysztof Szubert mówi, że Polska będzie na cyfrowa transformację dysponowała kwotą ok. 32 mld zł. Przestrzega jednak, że podstawą wypłaty tych środków będzie rozliczanie faktycznie uzyskanych efektów.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: cyfryzacja | płatności | e-płatności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »