Pakiet mobilności: Transportowcy spodziewają się wzrostu kosztów
20 sierpnia wszedł w życie pakiet mobilności, który stanowi zmianę przepisów transportowych obowiązujących na terenie Unii Europejskiej. Nakłada on na przewoźników nowe obowiązki. Dla niektórych firm z polskiej branży transportowej, może to oznaczać wzrost kosztów prowadzenia biznesu.
Polska branża transportowa jest drugą co do wielkości siłą w Europie, a polscy kierowcy ciężarówek realizują przewozy na terenie całej Unii Europejskiej. Początkowe transportowcy mieli zostać objęci przepisami unijnej dyrektywy o delegowaniu pracowników, ale na skutek burzliwych reakcji branży, stworzono pakiet mobilności, który reguluje trzy podstawowe kwestie. Czas pracy kierowców, delegowanie kierowców i ich płacę minimalną oraz dostępność do rynku i prowadzenia działalności transportowej na terenie Wspólnoty.
- Przepisy będą wchodzić w życie stopniowo. Najszybciej zmiany zostaną wprowadzone w obszarze organizacji tygodniowego odpoczynku kierowców. Następne będą zmiany dotyczące kabotażu. Nowe przepisy w tym zakresie mają zostać wprowadzone do 21 lutego 2022 roku. Kolejnym krokiem będzie profesjonalizacja transportu lekkiego, która od 22 maja 2022 roku reguluje przewóz rzeczy pojazdami powyżej 2,5 tony. Ostatnim elementem finalizującym pakiet mobilności będą zmiany dotyczące wymiany tachografów. Proces wymiany zacznie się od 2023 roku i potrwa ok. trzech lat. - wskazuje Piotr Gąska, dyrektor rynku Transportu Ciężkiego w PKO Leasing.
Czy nowe regulacje dotkną polskich transportowców? - Wszystko zależy od tego jaki rodzaj przewozów wykonuje dany przewoźnik, a firmy transportowe wykonują różne przewozy w rożnych kierunkach i z różną częstotliwością. Są firmy, które stale wykonują przewozy w państwach Europy Zachodniej. To tak zwane przewozy cross-trade, czyli między państwami członkowskimi Unii Europejskiej, a żadne z tych państw nie jest krajem rejestracji pojazdu. Na przykład firma zarejestrowana w Polsce wykonuje przewozy między Francją a Niemcami - mówi Interii Piotr Nykiel, dyrektor Departamentu Transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
Jak wyjaśnia, dla takich firm, dla których jest to w zasadzie obszar wyłącznej działalności transportowej, a ich kierowcy rzadko wracają do kraju, pakiet mobilności spowoduje wzrost kosztów. Chodzi o przepis, który wprowadza obowiązek powrotu pojazdu do kraju rejestracji firmy transportowej co 8 tygodni. Oznacza to, że od lutego 2022 roku samochód polskiej firmy realizujący przewozy np. między Francją a Niemcami, co 8 tygodni będzie musiał wrócić do Polski.
- Komisja Europejska została zobligowana do przygotowania analizy wpływu obowiązku powrotu pojazdów do państwa siedziby firmy co 8 tygodni. Analiza ma dotyczyć dodatkowych kosztów wprowadzonego przepisu dla firm, czy skutków dla środowiska. Ekspertyza ma zostać przedstawiona na przełomie roku. W przyszłości może ona wpłynąć na to, że Komisja będzie wnioskowała o wycofanie pakietu mobilności, albo uzna, że nie rodzi on skutków ekonomicznych - wskazuje Nykiel.
Inne wyzwanie to przepisy regulujące czas pracy i odpoczynek kierowców, które obowiązują od 20 sierpnia. Nakładają one na pracodawców obowiązek odpowiedniego zarządzania pracą kierowców. Tak, aby kierowca co 4 tygodnie mógł wrócić do miejsca zamieszkania lub siedziby przedsiębiorstwa. - I tu znowu, bywa różnie. W niektórych firmach kierowcy chcą rutynowo wracać co 2-3 tygodnie do kraju i przedsiębiorcy organizują im taki transport na odpoczynek. Są też inni kierowcy, a wiemy że w polskich firmach pracuje sporo obcokrajowców - Ukraińców, Białorusinów, którzy nie mają takiej woli i nie widzą potrzeby, żeby wracać do miejsca siedziby firmy, czyli do Polski. I tu istnieje spór interpretacyjny, dotyczącego tego, czy kierowca może zrezygnować z zapewnionej mu przez pracodawcę możliwości powrotu - wyjaśnia ekspert ZMPD. Jak dodaje, taką interpretację, która umożliwia kierowcy rezygnację z powrotu co 4 tygodnie uznaje się w Polsce i na przykład w Niemczech, ale nie ma jednolitego stanowiska w tej sprawie we wszystkich krajach członkowskich UE.
Nowe przepisy zakładają również zakaz odbioru regularnego tygodniowego odpoczynku oraz dowolnego odpoczynku trwającego ponad 45 godzin w kabinie samochodu. Odpoczynek musi być wykorzystany w miejscu zakwaterowania wyposażonym w odpowiednią infrastrukturę noclegową i sanitarną, a koszt takiego zakwaterowania pokrywać będzie pracodawca.
Inna istotna zmiana dotyczy wynagrodzeń kierowców w transporcie drogowym. W przypadku wykonywania przewozów cross-trade, przedsiębiorca będzie musiał wypłacać wynagrodzenie za czas przepracowany na terytorium danego państwa. - Nie jest to tylko wyrównanie do płacy minimalnej obowiązujące na terenie danego kraj, ale wyrównanie do wynagrodzenia, czyli dotyczy to wszystkich składników wynagrodzenia na terenie danego kraju. A to podnosi koszty. Szacujemy, że to podniesie koszt, przede wszystkim przewoźnikom, którzy operują na rynku Europy Zachodniej - mówi Nykiel. Te firmy, które wykonują przewozy bilateralne, w których jedno z państw jest krajem rejestracji firmy (np. przewozy między Polską a Niemcami) są zwolnione z zasad delegowania. - Wszystko zależy więc od rodzaju przewozów wykonywanych przez firmę i tego na jakim rynku ona operuje - dodaje nasz rozmówca.
Kolejne zmartwienie polskich przewoźników to zmienione przepisy dotyczące kabotażu, które wejdą w życie w lutym 2022 roku. Kabotaż polega na wykonywaniu przewozów przez przedsiębiorstwo zarejestrowane w innym państwie, niż miejsce realizacji usługi (np. samochód ciężarowy polskiej firmy realizuje przewozy na terenie Niemiec).
- Zgodnie z przepisami pakietu mobilności, każde przedsiębiorstwo będzie mogło wykonać na terenie danego państwa trzy operacje kabotażowe w ciągu siedmiu dni po zakończeniu operacji transportu międzynarodowego. Po wykonaniu takich operacji przedsiębiorstwo może wykonać kolejną operację kabotażu w tym kraju, pod warunkiem, że minie okres karencji (tzw. okres cooling off), który wynosi cztery dni. Do tej pory takiego ograniczenia nie było - wyjaśnia Nykiel. Zdaniem części przewoźników, ograniczenie przewozów kabotażowych może skutkować ograniczeniem dostępu do rynku oraz wzrostem jego koncentracji.
- Pakiet mobilności w powyższym kształcie z pewnością w sposób znaczący dotknie polskich przewoźników. Nowe wymogi w połączeniu z inteligentnymi tachografami i nowymi procedurami oraz sposobami prowadzenia kontroli na zasadach współpracy organów państw członkowskich i bezpośrednim dostępie do krajowych rejestrów - umożliwią dokładniejsze i bardziej skuteczne kontrole przewoźników, zarówno w zakresie przestrzegania norm czasu pracy i odpoczynków, jak również zasad delegowania kierowców. Dodatkowo profesjonalizacja rynku transportu lekkiego i wyposażenie tych pojazdów w inteligentne tachografy istotnie wpłynie na kształt polskiego transportu - ocenia Marek Kliś, radca prawny z Kancelarii Transportowej ITD-PIP.
Dominika Pietrzyk