Pandemia nie pokiereszowała globalizacji

Na początku pandemii wydawało się, że globalne łańcuchy dostaw pękną, a rozprzestrzeniania się wirusa zakończy z hukiem całą epokę globalizacji. Byli tacy, którzy mówili, że światowa produkcja zostanie zabrana z Chin, a nawet, że będzie przeniesiona do Polski. Tymczasem przez czas pandemii najbardziej skorzystały Chiny. Ale Polska też.

Polski Instytut Ekonomiczny ogłosił raport "Globalizacja w czasie pandemii", z którego wynika, że Polska była jednym z krajów, które najbardziej skorzystały na pandemii, jeśli brać pod uwagę udział w światowym handlu (a nie jedną z największych na świecie śmiertelności obywateli). W 2020 roku udział naszego kraju w światowym eksporcie zwiększył się o 0,14 punktu procentowego do 1,54 proc.

- Polska jest jednym z największych beneficjentów pandemii pod względem udziału w światowym eksporcie - powiedział Łukasz Ambroziak, analityk PIE, prezentując raport na zdalnej konferencji prasowej.

Reklama

Oprócz Polski - szósty na świecie największy wzrost udziału w eksporcie - w 2020 roku zyskały Hongkong, Wietnam, Tajwan i Szwajcaria. Ale najbardziej - Chiny, których udział w światowym eksporcie zwiększył się w 2020 roku o 1,6 punktu proc. do 14,7 proc. Pandemia wybuchła tam wcześniej, ale też wcześniej ją opanowały i gospodarka wróciła na normalne tory.

Gdy Chiny, największa fabryka świata, wstrzymały w styczniu 2020 roku produkcję z powodu epidemii, wszędzie pojawiły się głosy - trzeba przenieść ją gdzieś bliżej, bo utrzymywanie jej na drugim końcu świata to za duże ryzyko. Coraz głośniej mówiono o tym, że globalne łańcuchy dostaw się skrócą, że przeniosą się do Europy, że na tym wszystkim skorzysta Polska bo mamy szansę stać się "fabryką świata" i wyprzeć Chiny.

Owszem, wstrzymanie produkcji w Chinach na okres kilku tygodni było dla światowej gospodarki szokiem. Łańcuchy dostaw zostały bardzo mocno nadszarpnięte. Ale czy zostały pozrywane? Już jesień 2020 roku, kiedy światowy handel zaczął przyspieszać, pokazała że nie. Łańcuchy wróciły na swoje zębatki, choć oczywiście przy zupełnie innym poziomie cen surowców, produkcji czy np. frachtu.

- Na początku pandemii mówiło się, że może ona całkowicie rozbroić globalizację, że łańcuchy się załamią (...) Pandemia okazała się dla globalizacji zjawiskiem pozytywnym - mówił Ignacy Morawski, główny ekonomista "Pulsu Biznesu" i szef ośrodka analitycznego SpotData, komentując raport PIE.

Już w połowie zeszłego roku naukowcy z kilku amerykańskich uniwersytetów ogłosili na stronach ośrodka badawczego Center for Economic and Policy Research (CEPR) badania dowodzące, że mowa o "renacjonalizacji" łańcuchów dostaw to całkowita bzdura. Można pozbyć się uzależnienia produkcji od "zagranicznego" wkładu, ale nie można jej uniezależnić od wstrząsów we własnym kraju.

Pandemia i lockdowny następowały na całym świecie ograniczając podaż pracy, wskutek czego wszędzie trzeba było wstrzymywać produkcję. Gdyby łańcuchy jeszcze przed pandemią "zrenacjonalizowano" to w 64 zbadanych przez naukowców gospodarkach spadek PKB byłby jeszcze głębszy niż stało się to w rzeczywistości - dowodzą tamte badania.

Raport PIE pokazuje, że przynajmniej na razie nie ma mowy o przenoszeniu produkcji z Chin np. do Polski. Oczywiście cykle inwestycyjne trwają długo, a pandemia spowodowała, że wiele korporacji myśli o tym, żeby w łańcuchach dostaw coś pozmieniać, lepiej je naoliwić. Badanie PIE pokazały, że ok. 6 proc. polskich firm uważa się za beneficjentów przenoszenia produkcji z Chin, jednak z drugiej ich udział w polskim imporcie w 2020 roku wzrósł o 2,2 punktu proc.

- Nie udało się zidentyfikować choć jednej firmy, która dokonałaby takiej relokacji (produkcji z Chin do Polski) - mówił Łukasz Ambroziak.

Oczywiście hipotezy, że część produkcji przeniesie się z Chin, albo też nowa nie będzie tam już tak chętnie lokowana nie da się na razie jednoznacznie potwierdzić ani wykluczyć. Według raportu PIE najbardziej prawdopodobne jest, że stosunkowo niewielka część produkcji z Chin będzie przenoszona do innych państw Azji Południowo-Wschodniej i Wschodniej oraz do Indii i do Meksyku.

Dodajmy, że same Chińskie korporacje część swojej produkcji objętej podwyżkami ceł przez USA na początku "wojny handlowej" trwającej od 2018 roku już przeniosły np. do Wietnamu. Tłumaczyło to ogromny wzrost udziału dóbr z tego kraju w imporcie do USA. Nie można wykluczyć też, że część produkcji zostanie też przeniesiona do krajów macierzystych. Rząd Japonii zapowiedział dotacje w wysokości 2,1 mld dolarów dla przedsiębiorstw, które "zabiorą" produkcję z Chin do Japonii.

Choć wielka, globalna relokacja produkcji jest wysoce wątpliwa, dużo bardziej prawdopodobna jest zmiana koncepcji łańcuchów dostaw z obowiązującej just-in-time na just-in-case. Co to oznacza w praktyce? Just-in-time to dostawy materiałów i komponentów, które natychmiast wykorzystywane są do dalszej produkcji. Just-in-case polega na gromadzeniu zapasów. Postąpił już tak zresztą chiński gigant Huawei gromadząc zapasy procesorów zanim dotknęły go sankcje USA. Była to jedna z przyczyn obecnych braków na rynku chipów. Ale zmiana strategii na "just-in-case" wymaga jednego. Wybudowania magazynów.

- Efekty będziemy widzieć za 2-3 lata. Zwiększenie stanów magazynowych oznacza, że trzeba mieć magazyny - mówił Ignacy Morawski.

Dzięki czemu polski eksport zyskał w czasie pandemii? Przypomnijmy, że całe trzydziestolecie polskiej transformacji pokazywało jak nasz kraj czerpał korzyści z globalizacji i stopniowego wchodzenia do globalnych łańcuchów dostaw. Dzięki temu Polska, obok Irlandii, odnotowała w latach 1990-2019 największy wzrost PKB w Europie mierzony parytetem siły nabywczej.

Tajemnicą siły polskiego eksportu jest prawdopodobnie jego dywersyfikacja. Przemysł motoryzacyjny, szczególnie dotknięty przez pandemię, a obecnie z powodu braków półprzewodników, ma ok. 14 proc. udziału w polskim eksporcie, a w eksporcie np. Słowacji - aż 38 proc. Duży, ponad 10-procentowy udział w polskim eksporcie ma przemysł rolno-spożywczy, a na żywność popyt jest nawet w najgorszych czasach. Prawdopodobnie to właśnie różnorodność polskiego eksportu okazała się w okresie pandemii jego siłą.

Jacek Ramotowski

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »