PE odrzucił poprawki do pakietu mobilności
Parlament Europejski w głosowaniu odrzucił poprawki do regulacji ws. przewoźników drogowych, czyli tzw. pakietu mobilności. Regulacje, które Polska i kilkanaście innych krajów uznają za szkodliwe, wejdą w życie. Regulacje wzbudzały wiele kontrowersji.
Przepisy zaostrzające zasady w transporcie międzynarodowym, dotyczące płacy i pracy kierowców zostały negatywnie ocenione przez państwa naszego regionu, ale to Polska odczuje zmiany najbardziej, bo ma największą flotę transportową w całej Unii Europejskiej.
Nie wystarczył sojusz ośmiu krajów - Polski i Węgier, Litwy i Łotwy, Rumunii i Bułgarii, oraz Malty i Cypru, które apelowały o zmiany w pakiecie. Uważały, że te przepisy to rezultat szerzącego się protekcjonizmu gospodarczego, że tańsi pracownicy byli zawsze solą w oku Europy Zachodniej, że pakiet jest szkodliwy dla jednolitego rynku, tworzy bariery i dzieli unijne kraje. Z kolei państwa Europy Zachodniej, głównie Francja, Niemcy i Austria mówiły, że trzeba walczyć z dumpingiem socjalnym.
Głosowania miały miejsce w środę wieczorem, ale z uwagi na to, że odbywały się również przez internet, wyniki podano w czwartek rano. O odrzuceniu wszystkich poprawek poinformował na sali plenarnej przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli.
Przepisy wprowadzają wiele zmian na rynku transportu drogowego, do których będą musiały dostosować się unijne firmy. Pakiet zakłada m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników. Zawiera też przepisy dotyczące kabotażu i czasu odpoczynku kierowców.
Regulacje wzbudzają wiele kontrowersji i kilkanaście krajów UE, w tym Polska, było im przeciwnych. Wskazywały, że wejście tych przepisów w życie będzie oznaczać m.in. obciążenia biurokratyczne dla firm, dodatkowe koszty czy trudne do uzasadnienia obowiązkowe powroty ciężarówek, które działają za granicą, do kraju siedziby firmy.
Cały region Europy Środkowo-Wschodniej był przeciwny regulacjom dotyczącym płacy i pracy kierowców. Polska najbardziej odczuje zmiany, bo ma największą flotę transportową w całej Unii. Wczoraj deputowani nie zgodzili się, by odrzucić pakiet, czego domagali się Polacy i uznali, że należy dokończyć prace oraz głosować poprawki. Dziś będzie wiadomo jaka jest ostateczna decyzja Parlamentu Europejskiego.
Nie udało się odrzucić pakietu drogowego, ale polscy europosłowie próbowali jeszcze swoimi poprawkami zmienić zapisy uderzające w przewoźników z naszego regionu. "Są skrajnie niekorzystne dla Europy Środkowo-Wschodniej.
Uważamy, że w okresie pandemii takie rozstrzygnięcia absolutnie nie powinny być wprowadzane" - mówiła wczoraj na konferencji prasowej europosłanka Beata Mazurek. "To pakiet, który dzieli wspólny rynek. Wspólnego rynku transportu w Unii Europejskiej odtąd już nie będzie" - wtórował europoseł Kosma Złotowski. Europosłanka Elżbieta Łukacijewska odpowiadała o oczekiwania w związku z ostatecznym głosowaniem - "żeby zwyciężył zdrowy rozsądek i podejście do Wspólnoty jako całości, żeby zwyciężyło oczekiwanie firm i konsumentów".
Polacy chcieli między innymi wykreślić zapisy, które nazywają absurdalnymi - obowiązkowy, raz na 8 tygodni powrót ciężarówek do krajów, w których zarejestrowane są firmy, a także przymusowe przestoje kierowców po wykonaniu określonej liczby operacji.
Chcieliby też większej elastyczności w odbiorze odpoczynku. Jeśli poprawki zostaną odrzucone i żadne zmiany nie zostaną wprowadzone, nowe zasady będą obowiązywały po 18 miesiącach od wejścia w życie przepisów. Przedstawiciele polskiego rządu oraz krajów, które są przeciwnikami pakietu nie wykluczają skargi do unijnego Trybunału Sprawiedliwości.