Pekao Tracker. Ekonomiści chcą zmierzyć inwazję wirusa na gospodarkę
W "normalnych" czasach ekonomiści cierpliwie czekają na dane napływające z urzędów statystycznych i banków centralnych. Ale co zrobić, kiedy czasy są nienormalne, a rzeczywistość się zmienia jak krajobraz za oknem pędzącego pendolino? Instytucje finansowe tworzą swoje narzędzia i indeksy. Pozwalają one nawet z dnia na dzień śledzić zmiany w aktywności gospodarczej. Także Bank Pekao przedstawił taki indeks - Pekao Tracker.
To nie jest całkowita nowość, bo przynajmniej od poprzedniego globalnego kryzysu finansowego rozpoczęły się dyskusje co należy mierzyć i w jaki sposób to robić.
Po tamtym kryzysie okazało się na przykład, że najpierw manipulacje, a potem martwy rynek pożyczek międzybankowych podważyły zasadność mierzenia ceny pieniądza poprzez takie wskaźniki jak LIBOR, czy inne -IBOR-y. Część ekonomistów jest zdania, że taki wskaźnik jak PKB jest przestarzały i zupełnie nieprzydatny do mierzenia jakości życia społeczeństwa.
Już kilka lat po kryzysie największe autorytety finansowe, jak Bank Rozliczeń Międzynarodowych w Bazylei zachęcały ekonomistów i instytucje - szukajcie nowych miar.
Po pandemii dyskusja o tym co mierzyć i w jaki sposób na pewno przyspieszy. Zresztą w krajach będących na etapie zaawansowanego rozwoju technologicznego to właśnie analizy wielkich zbiorów danych służyły do identyfikacji zagrożeń zdrowotnych. Bo wirus rozprzestrzeniał się z nieprawdopodobną szybkością.
Bo efekty pandemii są piorunująco szybkie. W środę GUS podał dane o produkcji przemysłowej w kwietniu, która w porównaniu z kwietniem zeszłego roku spadła o 24,6 proc., a w porównaniu z marcem była niższa o 25,5 proc. Dane te są pewne, dobrze policzone i wiarygodne. Ale dziś mają już czysto historyczną wartość. Mówią o tym, co wydarzyło się wiele tygodni temu. Dlaczego? Choćby dlatego, że jesteśmy po dwóch etapach odmrażania gospodarki. Konsumenci ruszyli do sklepów i do fryzjerów.
Kiedy wszystko zmienia się tak szybko - lockdown a potem "odmrażanie" - każdy chciałby wiedzieć, co dzieje się właśnie w tej chwili. To szczególnie istotne dla decydentów gospodarczych i polityków. A w dodatku technologie udostępniają w czasie rzeczywistym ogromne zbiory danych, nazywane big data. Dają możliwości ich analizy. Szybkość zmian powoduje, że takie pomiary i analizy są coraz bardziej potrzebne.
Tak jest na przykład z międzynarodowym handlem, który łączy kraje poprzez złożoną sieć łańcuchów dostaw. Większość handlu odbywa się drogą morską i - ze względu na bezpieczeństwo żeglugi - praktycznie wszystkie statki towarowe zgłaszają swoją pozycję i prędkość wiele razy dziennie.
Te fakty i te dane wykorzystali eksperci z Międzynarodowego Funduszu Walutowego gdy wybuchła pandemia. Zaczęli zastanawiać się, jak duży nastąpił spadek aktywności w handlu. Czy to skutek załamania eksportu, czy też importu? Wykorzystali więc ponad miliard wiadomości nadawanych ze statków, dostępnych za okres ostatnich pięciu lat. Porównali następnie te dane z oficjalnymi statystykami handlowymi, żeby zbadać korelacje. I opracowali nową metodologię, która ściśle replikuje statystyki handlowe dla całego świata. Jaki jest efekt?
Okazuje się, że wiemy jak handel międzynarodowy ma się z dnia na dzień. Czy się zwija, czy też wraca do życia. Wiemy, że 4 lutego tego roku zaczął się dramatyczny spadek eksportu z Chin. Dno osiągnął 4 marca. Kiedy Chiny zaczęły ponownie otwierać swoją gospodarkę, światowy eksport początkowo ożywił się we wszystkich obszarach. Ale wkrótce okazało się, że po przejściowym ożywieniu eksportu w marcu światowy handel samochodowy ulega coraz głębszemu załamaniu.
To tylko jeden z przykładów. Znakomity dostęp do danych o transakcjach swoich klientów i to w czasie rzeczywistym mają banki. Amerykańscy ekonomiści wykorzystali próbki danych o transakcjach konsumentów z aplikacji w smartfonach do badania modeli wydatków w USA w marcu 2020 roku. Ekonomiści z Danii wykorzystali dane o użyciu kart płatniczych tamtejszego banku do śledzenia skutków lockdownu w tym kraju.
Hiszpański bank BBVA na podstawie 1,4 miliarda transakcji kartami płatniczymi zbudował dzienną miarę wydatków konsumpcyjnych, żeby uchwycić dynamikę zmian gospodarczych w Hiszpanii, kraju szczególnie dotkniętym przez pandemię. Dane te posłużyły ekonomistom do zbudowania modeli zachowań konsumenckich nawet pod wpływem doraźnych bodźców, wydarzeń, czy informacji, także w różnych regionach kraju. Polskie banki już kilka tygodni temu zaczęły ogłaszać dane na temat transakcji kartami kredytowymi ich klientów. Ich analitycy śledzą także dane o produkcji i zużyciu energii elektrycznej bo to także miara aktywności gospodarczej.
Ekonomiści banku Pekao stworzyli indeks Pekao Tracker i pokazali go po raz pierwszy w zeszłym tygodniu. Ten nowy indeks ma pokazywać codzienne zmiany gospodarczej aktywności. Wskaźnik zbudowany jest z wykorzystaniem wewnętrznych danych bankowych Pekao oraz danych publicznych. Wewnętrzne to wartość wydatków kartami płatniczymi konsumentów oraz wpływy na konta małych i średnich przedsiębiorstw będących klientami banku.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Do tego analitycy Pekao dołożyli jeszcze takie dane publiczne, jak zapotrzebowaniu na moc w systemie elektroenergetycznym dające obraz popytu na energię oraz o liczbie wypadków drogowych dostarczane przez Komendę Główną Policji. Liczba wypadków obrazuje z kolei natężenie ruchu drogowego i analitycy Pekao uważają, że lepiej obrazuje niż big data z profesjonalnych nawigacji.
Bo statystyka publiczna nie jest przygotowana do mierzenia aktywności ekonomicznej tak szybko, jak byśmy tego w sytuacji pandemii chcieli. Twarde dane za dany miesiąc są publikowane ok. 20 dni po jego zakończeniu. Dane za kwartał - 45 dni po jego zakończeniu. To znaczy, że informację o PKB w II kwartale poznamy 3 miesiące po rozpoczęciu rozmrażania gospodarki.
- Indeks jest odpowiedzią na pandemię, która czyni opóźnione dane miesięczne czy kwartalne mniej przydatnymi w sytuacji, gdy okoliczności gospodarcze zmieniają się znacznie w krótkim czasie - mówił na zdalnej konferencji prasowej główny ekonomista Banku Pekao Ernest Pytlarczyk.
Analitycy Pekao zastrzegają - indeks Pekao Tracker nie jest przybliżeniem dziennego PKB. Celem indeksu jest śledzenie zapaści w aktywności gospodarczej wywołanej epidemią i lockdownem, a następnie normalizacji tej aktywności.
Za "normalną" aktywność gospodarczą analitycy Pekao przyjęli pierwszy tydzień grudnia zeszłego roku i nadali wartości indeksu 100 w tym okresie. Tuż w przedświątecznym okresie indeks rośnie do 110. Aktywność ta spada do ok. 70 proc. w okresie świąteczno-noworocznym, po czym dźwiga się w styczniu znowu do ok. 90. Tak jest aż do wprowadzenia lockdownu w marcu. Wtedy zjeżdża w dół niemal a dania na dzień, osiągając wartości podobne jak w okolicach świąt i Nowego Roku.
Według Pekao Tracker aktywność ekonomiczna była najniższa w tygodniu bezpośrednio po Wielkiej Nocy, ok. 31 proc. poniżej stanu wyjściowego. Od tego czasu jednak systematycznie rośnie. Od początku maja przekracza ponownie 80 proc. tej z początku grudnia i poprawia się do dziś. Obecnie jest ok. 13 proc. poniżej "normalnego" stanu.
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019
Analitycy Pekao zastrzegają, że użyteczność indeksu w "normalnych" czasach może być ograniczona i nie zmierzy on spowolnienia gospodarki o 1 pkt. proc. na przestrzeni kwartału. Ale celem Pekao Trackera jest śledzenie normalizacji aktywności po negatywnym szoku, jaki mamy za sobą oraz skali tego szoku w porównaniu z poprzednią "normalnością".
Jacek Ramotowski