Personel sklepów przeciążony. Wakaty sięgają 300 tys. pracowników

W handlu brakuje pracowników. Liczba wakatów kasjerek i kasjerów jest szacowana na 200 tysięcy. Do nich trzeba doliczyć braki w pozostałym personelu. - W sumie należałoby zatrudnić około 300 tysięcy osób. Sytuacja jest wręcz krytyczna - twierdzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Alfred Bujara, szef sekcji handlu NSZZ Solidarność.

Brak rąk do pracy jest najbardziej odczuwalny w dyskontach. "Kiedyś każdy z nich zatrudniał średnio 25-30 osób, obecnie 12-14" - twierdzi handlowa Solidarność. W największym z nich, zatrudniającej 80 tys. osób Biedronce, przed miesiącem wystosowano list do właściciela, portugalskiej grupy Jeronimo Martins. Załoga domagała się w nim między innymi zwiększenia obsady sklepów, “tak aby w czasie dniówki pracowniczej możliwa była realizacja zlecanych zadań”. - Każdy, kto robi zakupy w Biedronce widzi, że na zmianach jest za mało pracowników - wskazywała w marcu Gabriela Kaim, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w Biedronce. 

Reklama

Nie tylko pracownicy dyskontów

Niezadowolenie wśród pracowników panuje również w Kauflandzie, gdzie zimą załoga groziła strajkiem. Zwiększenia zatrudnienia w sklepach zgodnie domagają się tam wszystkie związki zawodowe. W Polsce sieć posiada 245 marketów i zatrudnia ok. 15 500 pracowników. Podobnie jak w Biedronce, tam również podstawowym argumentem jest nadmierne obciążenie pracowników obowiązkami. Podkreślają, że złe warunki pracy prowadzą do pogarszania jakości obsługi klienta i gorszych warunków pracy. 

Problemy dotyczą nie tylko dużych sklepów, ale też tych osiedlowych. Oszczędzanie na personelu jest tam często sposobem na wygenerowanie zarobków. - Kiedy w 2008 r. otwierałam swój sklep płaca minimalna wynosiła niewiele ponad 1100 zł. W zeszłym roku urosła dwa razy, a w tym już raz, do 4242 zł. Małych sklepikarzy nie stać na dodatkowy personel, chociaż go potrzebują - wyjaśnia Interii właścicielka sklepu z Mińska Mazowieckiego. Zatrudnia jedną ekspedientkę, z którą wymienia się obowiązkami. - Brakuje jeszcze jednej osoby, ale mnie na nią nie stać - wyjawia. 

Zła opinia i niskie bezrobocie

Braki zatrudnienia w całym sektorze potwierdzają też związkowcy sekcji handlu NSZZ Solidarność. – Pracodawcy wyliczyli, że w handlu brakuje ok. 200 tys. pracowników, uważamy jednak, że ta liczba jest zaniżona, jest to ok. 300 tys. – twierdzi Bujara. Jego zdaniem, tak duże braki w zatrudnieniu są rezultatem polityki prowadzonej przez pracodawców, którzy „zawsze oszczędzali na kosztach pracowniczych”. 

Problem pogłębia stosunkowo niskie bezrobocie (w marcu poziom wyniósł 5,3 proc.) i nie najlepsza opinia dotycząca warunków pracy w handlu, która wpływa na niewielkie zainteresowanie zatrudnieniem w tym sektorze. - Do pracy w sklepach nie ma chętnych, bo jest to praca bardzo ciężka, a na dodatek nisko wynagradzana. W handlu oscylujemy wokół najniższego wynagrodzenia, które co prawda wzrasta, ale rośnie także w innych zawodach – podkreśla w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Bujara.   

Umowy zbiorowe tak, strajk nie

W efekcie braków kadrowych, obecne załogi sklepów pracują ponad siły. Często dochodzą im też obowiązki, których wypełnianie - np. uzupełnienie towaru na półkach czy wniesienie świeżych warzyw i owoców - zaczyna się jeszcze przed otwarciem sklepów. Zdaniem związkowców, pracownicy dużych sieci są obecnie w takiej sytuacji, jak przed laty byli zatrudnieni w małych sklepikach. – W mniejszych placówkach pracownik był od wszystkiego: sprzątał, obsługiwał klienta, wykładał towar. W dużych sklepach robi się tak samo, chociaż kiedyś pracownik odpowiadał tylko za swój odcinek – zauważa szef handlowej Solidarności.

Handlowcy wskazują, że w zaradzeniu sytuacji powinien pomóc rząd. Proponują, aby rozwiązanie spornych kwestii zostało uregulowane i przypieczętowane zawarciem umów zbiorowych dotyczących pracy w sklepach. - Pracodawcy w Polsce nie garną się do nich. Dopóki rząd nas nie wesprze, to takie umowy nie powstaną - zapewnia Alfred Bujara. Twierdzi, że mimo nabrzmiałej atmosfery pracownicy sklepów nie rozpoczną strajku. - Polskie przepisy wymagają wszczęcia sporu zbiorowego, przeprowadzenia referendum, jest to długa droga – wyjaśnia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Biedronka | Lidl | wakaty | brakuje pracowników | niskie zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »