PGNiG ma umowę z terminalem gazowym

Terminal gazu skroplonego w Świnoujściu, który będzie gotowy w połowie 2014 r., ma pomóc Polsce uniezależnić się od importu z Rosji. Dzięki tej inwestycji statkami będzie można do naszego kraju sprowadzać nawet 5 mld m sześc. gazu. Dotąd tylko Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo jest jedynym pewnym klientem gazoportu. Na podstawie zawartej umowy długoterminowej zamierza kupować od koncernu Qatargas do 1,4 mld m sześc. gazu rocznie. I - jak powiedział PAP wiceprezes PGNiG Radosław Dudziński - "kolejnych tego typu umów firma nie zamierza podpisywać". "Zawarcie nowych umów długoterminowych na import LNG byłoby zbyt ryzykowne. W ostatnich latach zaszło wiele zmian na rynku i szykują się kolejne (...) Ze względu na niepewną sytuację gospodarczą w Europie trudno prognozować popyt na gaz w Polsce. Poza tym nie wiadomo, jaki wpływ na naszą sprzedaż będzie mieć przygotowywana liberalizacja krajowego rynku" - wskazał wiceprezes. Dodał, że "PGNiG ma przecież zobowiązania wynikające z umowy z rosyjskim Gazpromem". Przypomniał, że umowa z rosyjskim koncernem wygasa w 2023 roku, a z niemieckim koncernem VNG obowiązuje do 2016 r. "Dlatego poza umową długoterminową na zakup LNG z Kataru, kolejne będą raczej miały krótkoterminowy charakter" - powiedział. Wiceprezes Dudziński zapewnił, że "jeśli sytuacja na polskim rynku będzie sprzyjać dostawom LNG, to PGNiG je sprowadzi". "Mamy wstępne uzgodnienia z kilkoma producentami gazu skroplonego ws. ewentualnych dostaw, ale o długoletnich kontraktach nie ma mowy" - dodał. Zapowiedź PGNiG oznacza, że Gaz-System jako pośredni właściciel gazoportu powinien zabiegać o nowych klientów i zaoferować im konkurencyjną stawkę opłat za usługę regazyfikacyjną. Prezes Gaz-Systemu Jan Chadam zapowiadał w marcu, że "polski gazoport może być najbardziej konkurencyjnym w Europie, a opłata za regazyfikację i przesłanie gazu do klienta należeć będzie do najkorzystniejszych w Unii". Budowa terminalu LNG w Świnoujściu okazała się znacznie tańsza od zakładanego pierwotnie planu. Cztery lata temu planowano, że terminal LNG będzie kosztował ponad 3 mld zł. Tymczasem ma kosztować ponad 2 mld zł, w dodatku sam Gaz-System i należąca do niego spółka Polskie LNG (odpowiedzialna bezpośrednio za budowę) wydadzą mniej - 1,32 mld zł. Resztę nakładów pokryją fundusze pomocowe Unii Europejskiej (676 mln zł). W przyszłym roku okaże się, czy się sprawdzą przewidywania prezesa Chadama ws. korzystnych stawek opłat w terminalu. Wówczas będzie wiadomo, czy oprócz PGNiG inne polskie firmy, w tym najwięksi krajowi odbiorcy gazu np. zakłady azotowe i PKN Orlen, zadeklarują złożenie zleceń. Dotąd szefowie tych firm wyrażali zainteresowanie importem LNG, ale w pierwszym badaniu rynku, jakie prowadził Gaz-System, nie odpowiedzieli. Używali tego samego argumentu, że wszystko będzie zależeć od opłacalności tych dostaw. Tymczasem - według ekspertów - w kolejnych latach gaz skroplony powinien stanieć. Teraz jest drogi - zwłaszcza w dostawach do państw azjatyckich - szczególnie do Japonii, która po wyłączeniu części reaktorów (w następstwie katastrofy w Fukushimie), zamawia zwiększone dostawy tego paliwa - import LNG od maja 2011 r. do maja br. wzrósł prawie o 17 proc. Spadek cen może wywołać eksport LNG z USA, ale budowa terminali do skraplania gazu dopiero się zaczyna, pierwsze będą gotowe w latach 2015-16. W związku z rozwojem wydobycia gazu łupkowego cena gazu na amerykańskim rynku jest wyjątkowo niska i wynosi ok. 80 dol. za 1000 m sześc.