PGNiG podpisze umowę z Gazpromem
20-letnie porozumienie na dostawy rosyjskiego gazu jest źle skonstruowane i powinno być renegocjowane - uważa Aleksander Gudzowaty, właściciel Bartimpeksu. Michał Kwiatkowski, szef PGNiG twierdzi, że umowa jest kompromisem i zamierza ją wkrótce podpisać.
- Negocjacje z Rosjanami zawsze były wielką improwizacją. Jeszcze nie widziałem polskiej delegacji, która byłaby odpowiednio przygotowana do prowadzenia rozmów z rosyjskimi firmami, czego efekty widać w postaci ostatnich uzgodnień - powiedział Aleksander Gudzowaty na wczorajszym spotkaniu, zorganizowanym przez Instytut III Rzeczpospolitej. Chodzi o 20-letni kontrakt na dostawy gazu od Gazpromu.
Umowa do podpisu?
Pod koniec stycznia tego roku Marek Pol i Wiktor Christienko, wicepremierzy Polski i Rosji, podpisali protokół dotyczący realizacji umowy na dostawy gazu przez Gazprom. Do 1 marca miało zostać podpisane porozumienie między PGNiG, odbiorcą rosyjskiego gazu, a jego dostawcą - Gazpromem. Do tej pory jednak nie zostało parafowane.
- Dla mnie nie liczy się, czy dokumenty podpiszemy w marcu, czy kwietniu. Im dłużej będziemy negocjować, tym lepsze warunki możemy zyskać - stwierdził Michał Kwiatkowski, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Dodał, że gdyby zdecydował się niepodpisywać dokumentów, naraziłby się na proces w sądzie arbitrażowym. I mógłby go przegrać. - Sąd arbitrażowy nic nie kosztuje spółkę. Byłaby to szansa na wynegocjowanie lepszych warunków - ripostował A. Gudzowaty. Szef Bartimpeksu podkreślił, że porozumienie powinno zostać od razu podpisane przez współpracujące ze sobą firmy, a nie przez rządy.
Mniej gazu
- Musieliśmy się zaangażować w ten proces, gdyż spółki nie mogły się porozumieć - tłumaczył Tomasz Bartoszewski, szef gabinetu politycznego M. Pola. T. Bartoszewski zwrócił uwagę, że główną zaletą wynegocjowanego kontraktu jest zmniejszenie dostaw gazu do Polski. Jego zdaniem, wartość importowanego surowca obniży się o 26,5%. Z kolei Piotr Woźniak, były szef PGNiG uważa, że rzeczywista obniżka będzie sporo niższa i wyniesie około 10%.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów kontraktu jest klauzula "take or pay", oznaczająca, że nawet jeżeli PGNiG nie będzie miało zapotrzebowania na zakontraktowaną ilość gazu, to i tak będzie musiało zapłacić. A. Gudzowaty podkreślał, że strona rosyjska nie wywiązała się z ustalonej wcześniej w umowie budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego, którą do Polski miała docierać większość surowca. W pierwszej nitce dla Polski zarezerwowane jest około 2,8 mld m3, drugą miało płynąć 11-14 mld m3. Obecnie PGNiG jest zobowiązane do odbioru gazu z gazociągu, którego jeszcze nie zbudowano, z winy dostawcy.
Kolejnym, podważanym przez A. Gudzowatego zapisem w kontrakcie jest zakaz reeksportu, czyli możliwości dalszej sprzedaży kupionego od Rosjan gazu. Ponadto, jego zdaniem, Polacy powinni wymusić rabaty na stronie rosyjskiej.
Zakupy na rynku
Tymczasem M. Kwiatkowski poinformował wczoraj, że PGNiG w kwietniu lub maju ogłosi przetarg na zakup do 2 mld m3 gazu na rynku spot (tzw. rynek dnia następnego). Będzie to już drugi przetarg (pierwszy odbył się pod koniec zeszłego roku). Dostawy w ramach tego przetargu miałyby się rozpocząć w drugiej połowie tego roku. PGNiG mogłoby kupić do dwóch miliardów metrów sześciennych gazu, gdyż pozwala mu na to elastyczność ilości dostaw w ramach kontraktu jamalskiego. M. Kwiatkowski powiedział, że gdyby ceny proponowane w ramach spotu były wyższe od tych w kontrakcie jamalskim, to spółka, oczywiście, nie kupi gazu na rynku.