"Pieniądze, pieniądze, wskażcie mi drogę, bo błądzę..."

Honeywell (amerykański koncern przemysłowy związany z automatyką) nie zbuduje w Polsce fabryki turbosprężarek, bo nasz rząd nie był w stanie wypłacić inwestorowi 16 mln euro, a Słowacja tak. Kilka lat temu prawie 33 mln euro nie wystarczyło, by pozyskać produkcję mercedesa - Węgrzy dali więcej.

Gotówka to najważniejsze kryterium wyboru lokalizacji nawet dla inwestorów, których stać na wszystko. Jak i na czyją korzyść tracimy dziś inwestorów?

Rok 2010. Honeywell decyduje się na budowę fabryki turbosprężarek w Europie Środkowej. Chce zainwestować 40 mln euro i zatrudnić 450 osób.

- Firma od początku była nastawiona roszczeniowo. Amerykanie uważali, że ich projekt jest wart "kupienia" przez państwo. Zażądali zachęty gotówkowej sięgającej 40 proc. inwestycji. Nawet, gdybyśmy chcieli połączyć grant rządowy z unijnym - nie dalibyśmy rady uzbierać takiej sumy. Z działania 4.5.1 wspierającego inwestycje o dużym znaczeniu dla gospodarki firma może otrzymać do 30 proc. kosztów projektu. Grant rządowy to dziś maksymalnie 7 proc. wartości inwestycji - opowiada wysokiej rangi urzędnik, który zajmował się negocjacjami ze strony polskiego rządu.

Reklama

Słowacja nie miała takich skrupułów - Amerykanie dostali grant gotówkowy sięgający 40 proc. i dokonali wyboru.

Niewiele osób o tym wie. Nawet Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, który walczył o projekt, do dziś sądzi, że Honeywell zrezygnował z Polski, bo nie mógł się doczekać decyzji w sprawie grantu unijnego.

- Nie wyjaśnialiśmy tego głośno, bo ta wersja była dla nas wygodniejsza. 50,5 mln zł grantu, bo tyle mogliśmy w sumie zaoferować, to było po prostu za mało, żeby ściągnąć Honeywella - tłumaczy nasz rozmówca.

Trzy razy tak

Te dwa przykłady, to tylko ostatnie, wybrane z szerokiego katalogu projektów, które Polska straciła na rzecz sąsiednich krajów. Specjaliści od pozyskiwania do Polski inwestycji mają oczywiście na swoim koncie szereg sukcesów, ale historia Honeywell czy mercedesa dowodzi, że dla inwestora - także dużego, a czasem zwłaszcza dużego - gotówka jest wciąż najlepszą zachętą do inwestycji.

Skuteczność zdobywania inwestorów opiera się na grantach. Tak było np. w przypadku projektów IBM czy Pittsburgh Glass Works.

- To połączenie wszystkich trzech dostępnych w Polsce instrumentów wsparcia: grantu rządowego, grantu unijnego i zwolnień podatkowych w specjalnej strefie ekonomicznej w obu przypadkach przeważyło szalę na naszą korzyść - twierdzi urzędnik państwowy zaangażowany w te projekty.

IBM ogłosił w 2009 r., że zbuduje centrum usług informatycznych we Wrocławiu. Firma zainwestuje ponad 500 mln zł i zatrudni 3 tys. osób. Grant rządowy sięgnie 31,5 mln zł. Pozostałe instrumenty wsparcia dadzą 90,3 mln zł, w tym 85 mln zł to grant z działania 4.5.1, a reszta - zwolnienia podatkowe w specjalnej strefie ekonomicznej.

Pittsburgh Glass Works szukał w regionie lokalizacji dla fabryki, bo dostał kontrakt z firmy Daimler, która na Węgrzech ma fabrykę mercedesów (tę, którą straciła Polska; proponowaliśmy ponad 130 mln zł grantu, a Węgrzy zaoferowali więcej).

- Wysokość grantu w gotówce była jednym z najważniejszych argumentów dla PGW. Każdy chciał zdobyć ten projekt, bo to pierwsza inwestycja firmy w Europie. Amerykanie mogli wybrać którykolwiek kraj, bo do Daimlera było im z każdego kraju Europy Środkowej i Wschodniej blisko, z Czech nawet przecież bliżej niż z Polski - opowiada nasz rozmówca.

Podobno Poznań kilka razy stracił dużego inwestora, bo konkurenci przebili ofertę zaledwie o 100 tys. euro!

Jest źle, będzie gorzej

- Minister Rostowski zastanawiał się ostatnio, jak taką firmę jak IBM czy HP może urządzać, że dostanie kilka milionów złotych grantu. Sami inwestorzy odpowiedzieli mu, że to jest gest, że to ma znaczenie psychologiczne. Teraz w korporacjach jest lobbing za konkretnym regionem. Każdy walczy o nowy projekt dla swojego kraju. Granty to sposób na przekonanie zarządu koncernu, że w danym kraju chcą inwestorów - mówi Paweł Panczyj z Ernst & Young.

Opowiada, jak odbywa się proces wyboru lokalizacji.

- Firma ma listę kryteriów branych pod uwagę, na przykład: dostępność grantu. Nieważna jest wartość, liczy się, czy przy tym kryterium Polska dostanie potwierdzającego "ptaszka", czy nie. Jeśli po podsumowaniu wychodzi, że polska lokalizacja spełnia oczekiwania inwestora w 22 punktach, a słowacka w 23 - Polska jest skreślona - mówi Paweł Panczyj.

Sytuacja nie wygląda więc dobrze, a - jak to obrazowo ujmuje Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, bezpośrednie inwestycje zagraniczne płyną wąską strużką i na każdą firmę czają się konkurenci.

Jest tym trudniej, że nasz region Europy nie jest już najlepszą opcją. Według ostatnie analizy Polskiego Banku Przedsiębiorczości tracimy inwestorów na rzecz krajów BRIC. "Europa Środkowa i Wschodnia (EŚW) nie załapała się na globalne ożywienie w inwestycjach bezpośrednich w 2010 r. Łącznie w EŚW w 2010 r. BIZ sięgnęły 24,2 mld dolarów, czyli były o 7 proc. niższe niż rok wcześniej. Dla porównania w krajach BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny - przyp. red.) inwestycje wzrosły w zeszłym roku o ok. 20 proc., głównie za sprawą Chin i Brazylii (w Indiach BIZ znacząco spadły)." - czytamy w raporcie.

W naszym regionie pozytywnym wyjątkiem okazały się zaś Czechy, gdzie BIZ wzrosły ponad dwukrotnie. Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie zalicza już naszych południowych sąsiadów do grupy tzw. emerging markets. Ważnym konkurentem stała się także Turcja. Wzrost BIZ wyniósł tam 10 proc. To kraj, który jedną nogą stoi w Europie, ale nie jest częścią Unii więc nie dotyczą go obostrzenia o udzielaniu pomocy publicznej. Turcja przeznacza niemałe środki na promocję wśród inwestorów i niemałe na granty dla tych, którzy wybierają ten region. Zachęty stosują też inni, na przykład Izrael. Agencja Invest in Israel, zajęła pierwsze miejsce w rankingu amerykańskiego magazynu "The Site Selection" wśród agencji inwestycji w rejonie Afryki i Bliskiego Wschodu (nasz PAIIZ był drugi w Europie Środkowej i Wschodniej, po słowackim SARIO).

- W przypadku inwestycji w fabrykę za 50 mln euro tworzącej 150 miejsc pracy inwestor mógłby otrzymać obniżkę CIT do 6-12 proc. oraz grant inwestycyjny wysokości 20 proc. nakładów lub (do wyboru) grant na zatrudnienie - średnio 27 proc. kosztów - mówi Yoni Ben-Zaken z izraelskiego Ministerstwa Przemysłu, Handlu i Pracy.

Stabilność polityczna czy gospodarcza są bardzo ważne, ale granty w gotówce są ważniejsze.

- Z naszej analizy wynika, że kraje regionu oferują konkurencyjny system zachęt. Przyznawane wsparcie często jest dużo wyższe niż możliwe w Polsce. Zwolnienia podatkowe są bardziej dostępne, bo nie są ograniczone do wyznaczonych obszarów. Istnieje możliwość łączenia form wsparcia. Kryteria, jakie muszą spełnić projekty z sektora nowoczesnych usług, by otrzymać grant, są łatwiejsze w innych krajach - podsumowuje Iwona Chojnowska - Haponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych w PAIIZ.

Co dostanie inwestor, który chce wybudować fabrykę za 50 mln euro i zatrudnić 150 osób:

Czechy:

z budżetu państwa: pełne zwolnienie z CIT na 5 lat, w siedmiu regionach z dużym bezrobociem - grant na zatrudnienie (2 tys. euro na miejsce pracy) i grant na szkolenie (25 proc. dla dużych, 35 proc. dla średnich firm), sprzedaż nieruchomości po obniżonej cenie (do 30 proc. taniej), fundusze UE: 0,16-24 mln zł grantu na zakup innowacyjnej technologii.

Węgry:

z budżetu państwa: grant inwestycyjny, grant szkoleniowy (25-90 proc. zwrotu kosztów), 80 proc. ulgi w CIT na 10 lat, fundusze UE: nie przysługują, jeśli firma dostaje grant inwestycyjny.

Rumunia:

z budżetu państwa: grant inwestycyjny, grant na szkolenie, granty na zatrudnienie, obniżone odsetki kredytowe, zwolnienie z podatku od nieruchomości i budowlanego.

Bułgaria:

z budżetu państwa: sprzedaż nieruchomości bez przetargu po obniżonej cenie, skrócone o 1/3 terminy obsługi administracyjnej, spersonalizowana obsług administracyjna, wsparcie finansowe budowy niezbędnej infrastruktury, grant na szkolenie.

Chorwacja:

z budżetu państwa: obniżka CIT z 10 do 0 proc., możliwość zniesienia cła, grant na miejsca pracy od 1,5-3 tys. euro, grant na szkolenia Od 35 do 60 proc. kosztów w przypadku dużych firm.

Izrael:

z budżetu państwa: CIT obniżony do 6-12 proc. oraz grant inwestycyjny wysokości 20 proc. nakładów lub (do wyboru) grant na zatrudnienie - średnio 27 proc. kosztów.

Źródło: PAIIZ, autor

Małgorzata Grzegorczyk

Autorka jest dziennikarką Pulsu Biznesu

Tytuł artykułu zaczerpnięty z musicalu "Metro"

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »