PKN- Łukoil: znów starcie
Jeśli potwierdzą się informacje o udziale Rosjan w grze o terminal Prolimu, będzie to kolejna okazja do starcia między PKN a Łukoilem. Na razie 1:0 prowadzi Orlen.
PKN Orlen i Łukoil nie pierwszy raz spotykają się na polskim rynku paliwowym. W 2002 roku rywalizowały ze sobą przy prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej (RG). Na początku górą byli Rosjanie, zaproszeni przez Rotch Energy do utworzenia wspólnego konsorcjum. Latem jednak pozycja Łukoilu zaczęła słabnąć po pojawieniu się głosów, że niosą ze sobą "ryzyko polityczne". To wzmocniło pozycję Orlenu, który ostatecznie zastąpił Rosjan w konsorcjum z Brytyjczykami. Oferta złożona przez obu graczy w grudniu 2002 roku nadal jest rozpatrywana przez Naftę Polską.
Wschodnia dominacja
A Łukoil? Zdaje się, że nie zrezygnował z walki o polski rynek paliwowy.
- Czekamy na decyzję w sprawie prywatyzacji Gdańska. Sądzę, że kiedy Skarb Państwa straci już kontrolę nad aktywami naftowymi, to może pojawić się ktoś z dużymi pieniędzmi, kto będzie chciał je kupić. Na razie planujemy zwiększyć do 15 proc. nasz udział w polskim rynku gazu płynnego. Pewnie zdecydujemy się na budowę własnej sieci stacji paliw. Z Białorusi sprowadzamy do Polski około 10 tys. oleju napędowego miesięcznie - mówi Siergiej Stankiewicz, doradca Łukoilu w Polsce.
Na razie Łukoil nie należy jednak do największych importerów. Do tego grona można zaliczyć litewską rafinerię w Możejkach, słowacki Slovnaft czy czeską firmę CRC.
Do niedawna dużym importerem był szwedzki Preem. Jednak brak możliwości wybudowania terminalu paliwowego w Gdyni był jedną z głównych przyczyn wycofania się koncernu z Polski. Budowę zablokował resort skarbu, obawiając się, że utrudni to poszukiwanie kupca na RG. Z tego samego powodu terminalu paliwowego do tej pory nie może wybudować w Gdańsku niemiecki Oiltanking. Do niedawna dużym importerem paliw drogą morską była przeżywająca obecnie kłopoty firma BGM.
Małe i duże
Poza Portą Petrol (o docelowej zdolności przeładunkowej około 1,5 mln ton rocznie) w Polsce istnieją jeszcze: terminal należący do Naftobaz (1,2 mln ton), obiekt na terenie Portu Gdynia (około 0,5 mln ton) oraz niewielkie stanowiska w portach gdańskim i szczecińskim, należące do Orlenu. O wiele większe możliwości mają natomiast połączone ze sobą terminale Naftoportu i Portu Północnego. Problem w tym, że głównie zajmują się przeładunkiem ropy, a nie gotowych paliw.
- Import paliw w zasadzie nie jest realizowany. Mamy jedynie zlecenie z Rafinerii Gdańskiej na eksport w tym roku 1,5 mln ton paliw - mówi Tadeusz Zakrzewski, prezes Naftoportu.