Płacisz mniej niż 1,5 zł za kilogram popierasz Putina!
Kupowanie jabłek w sieciach handlowych poniżej 1,5 zł za kilogram oznacza współpracę z Putinem i szkodzenie polskiemu rolnictwu - uważa minister rolnictwa Marek Sawicki. Poinformował w czwartek, że wystąpił do UOKiK o skłonienie sieci, by zaprzestały stosowania cen dumpingowych.
"Kupowanie jabłek przez Polaków w sieciach poniżej 1,50 (zł za kilogram) jest współpracą z Putinem i szkodzeniem polskiemu rolnictwu, polskiej przedsiębiorczości, polskiemu przetwórstwu. Zachęcam także konsumentów do tego, by widząc na półce tego typu towar, niekoniecznie po niego sięgali" - mówił szef resortu rolnictwa na konferencji prasowej.
Minister mówił też, że producenci i izby rolnicze skarżą się, że sieci handlowe nie traktują ich po partnersku. "Mimo trzykrotnych spotkań z przedstawicielami sieci, nie jesteśmy w stanie z nimi się porozumieć. Rozumiem, że poziom zorganizowania naszych rolników jest niski, nie możemy być równorzędni dla takich potęg handlowych, ale rzeczą niedopuszczalną jest - w sytuacji, kiedy organizujemy misje gospodarcze na cały świat, aby zwiększyć eksport polskiej żywności - sytuacja, że w sieciach handlowych wymusza się na rolnikach i producentach obniżanie cen" - zaznaczył.
Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw tłumaczył, że obecnie często w marketach zdarzają się promocje, gdzie np. kilogram jabłek kosztuje 99 gr. "Koszt jego wyprodukowania to od 0,8 do 1 zł. Przy cenie promocyjnej (99 gr), producent otrzymuje najwyżej 30 gr. To jest droga do bankructwa i ograniczenia produkcji" - tłumaczył.
Podobnie wypowiadała się przedstawicielka Unii Owocowej Jolanta Kazimierska. Jej zdaniem obecna sytuacja na rynku dystrybucji świeżych owoców i warzyw, w związku z rosyjskim embargiem, jest tragiczna. "Producenci i dystrybutorzy stoją przed widmem bankructwa. Ta sytuacja wymaga współpracy wszystkich uczestników rynku w zakresie ograniczania skutków tego embarga" - mówiła i apelowała do konsumentów, aby zawracali uwagę na ceny towarów i kupowali produkty polskie.
Sawicki poinformował, że w środę wystąpił ponownie do prezesa UOKiK Adama Jassera o to, by skłonił sieci handlowe do zaprzestania stosowania cen dumpingowych. "Wczoraj po raz kolejny wystąpiłem do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do pana ministra Jassera o to, by tym razem nie udając, ale rzeczywiście sprawdzając, podjął skuteczne działania na rzecz ukrócenia praktyk dumpingowych stosowanych przez sieci (handlowe - PAP)" - zaznaczył.
"Oczywiście można zawsze się wytłumaczyć, że w warunkach rynkowych udowodnienie zmowy jest bardzo trudne. Tak najczęściej nam odpowiada Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ale to, co jest trudne od strony prawnej, to okazuje się bardzo oczywiste od strony praktycznej" - dodał.
Rzeczniczka UOKiK Małgorzata Cieloch powiedziała w czwartek PAP, że spadek cen niektórych produktów rolnych wynika bezpośrednio z ich ogromnej nadpodaży w wyniku tego, że Rosja przestała je importować.
"Polska była do tej pory największym unijnym eksporterem owoców i warzyw do Federacji Rosyjskiej. Nie możemy wprowadzać rolników w błąd - ich bardzo trudna sytuacja nie jest wynikiem antykonkurencyjnego zachowania przedsiębiorców, ale specyficznej sytuacji rynkowej, w której decydującą rolę odgrywa czynnik zewnętrzny" - stwierdziła.
Oceniła, że dramatyczna sytuacja wielu rolników może poprawić się wyłącznie poprzez interwencję regulatora tego rynku, czyli Ministerstwa Rolnictwa i Komisji Europejskiej.
Rzeczniczka UOKiK zwróciła uwagę, że ustawodawca nie przewiduje dla UOKiK roli regulatora cen w żadnym sektorze gospodarki. "UOKiK może zajmować się relacjami pomiędzy przedsiębiorcami i ustalanymi przez nich stawkami jedynie w przypadku zmowy cenowej lub nadużywania pozycji dominującej. Działania takie muszą być nakierowane na ograniczanie konkurencji i godzić w konsumenta, o czym w tym przypadku trudno mówić" - podkreśliła.
Minister przypomniał, że w piątek w Brukseli odbędzie nadzwyczajne spotkanie ministrów rolnictwa, którzy będą dyskutować nt. zwiększenia środków na rekompensaty dla rolników ponoszących straty w wyniku rosyjskiego embarga. Bruksela dotychczas przyznała 125 mln euro z funduszu stabilizacyjnego i korygującego, co w opinii Sawickiego jest niewystarczające.
Poinformował, że do czwartku polscy rolnicy złożyli 10,7 tys. wniosków o rekompensatę, które "w pełni wykorzystują 125 mln euro przewidzianych na stabilizację rynku".
Na początku sierpnia Rosja poinformowała, że wprowadza zakaz importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału z USA, Unii Europejskiej, Australii, Kanady oraz Norwegii. Embargo ma obowiązywać przez rok. To odpowiedź Rosji na wcześniej nałożone na nią sankcje przez USA oraz UE. Wcześniej, 1 sierpnia Rosja wprowadziła embargo na niektóre owoce i warzywa z Polski.
_ _ _ _ _ _
W związku z poszukiwaniem nowych rynków zbytu dla polskiej żywności - po wprowadzeniu embarga przez Rosję - minister rolnictwa Marek Sawicki w listopadzie udaje się do Algierii i Egiptu. Jego resort przygotowuje misje gospodarcze do Kazachstanu, Chin i Wietnamu.
Ponadto - jak przypomniał minister na czwartkowej konferencji prasowej - tego dnia grupa polskich eksporterów pojechała na Białoruś, by rozmawiać na temat eksportu polskiej żywności. Wcześniej mówił, że Białorusini są gotowi kupić od nas w granicach 200 tys. ton mleka świeżego, skondensowanego, w proszku i śmietany. Zaś - jak dodał - w przyszły wtorek na Białoruś wybierają się polscy przedsiębiorcy zainteresowani potencjalnymi inwestycjami w tym kraju w sektorach przechowywania, przetwórstwa i dystrybucji żywności.
Mówiąc o planowanej misji do Kazachstanu, minister mówił, że kraj ten "oferuje dobre warunki do inwestycji, 30 proc. zwrotu wartości inwestycji, bezpłatne wydzierżawienie gruntów pod inwestycje i 10-letnie zwolnienie z wszelkich podatków, to dobra oferta".
Dodał, że przygotowywane są kolejne misje do Chin i Wietnamu, a rozważanym kierunkiem jest także Turcja.
Rozmowy z zagranicznymi partnerami, jak i misje gospodarcze, mają związek z wprowadzeniem na początku sierpnia przez Rosję zakazu importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału z USA, Unii Europejskiej, Australii, Kanady oraz Norwegii. Embargo ma obowiązywać przez rok. To odpowiedź Rosji na wcześniej nałożone na nią sankcje przez USA oraz UE. Wcześniej, 1 sierpnia Rosja wprowadziła embargo na niektóre owoce i warzywa z Polski.
W środę minister podał, że rosyjskie embargo obejmuje 6,2 proc. całego polskiego eksportu, co odpowiada 1,3 mld euro, przy eksporcie o wartości 20 mld euro. Jest ono szczególnie dotkliwe dla producentów warzyw kapustnych, pomidorów czy jabłek.
_ _ _ _ _ _
Takich cen owoców nie było od dawna podają i biją na alarm analitycy . Kilogram jabłek kosztuje już 70 groszy. Sadownicy mówią, że to może być najgorszy sezon od lat. Straty są ogromne nie tylko z powodu rosyjskiego embarga, ale też nieprzyjaznej pogody. Blokada eksportu plus gradobicia może oznaczać nawet 80 procent strat. Sadownicy zwracają uwagę, że problemy z rosyjskimi odbiorcami pojawiały się już na wiosnę, gdy kupowali mniej owoców. Producenci czekają na szczegółowe informacje, dotyczące unijnych rekompensat.
Obawiają się jednak, że akurat oni nie dostaną pieniędzy. Podejrzewają, że resort rolnictwa zasugeruje im, aby jabłka wstawić do chłodni i poczekać na lepsze czasy.
Także ceny gruszek spadły o 30 procent i to nie z powodu embarga, bo praktycznie nie eksportowaliśmy tych owoców. Zdaniem producentów, wartość gruszek spadła "w pakiecie" razem z jabłkami. W tym momencie za kilogram trzeba zapłacić dwa złote, podczas gdy rok było to o złotówkę więcej. Jeszcze miesiąc temu gruszki z Francji w hurcie kosztowały 5 złotych za kilogram.
Śliwki są natomiast sprzedawane po złotówce za kilogram. Ich producenci mówią, że tak niskich cen jeszcze nie było. Niektórzy sadownicy twierdzą jednak, że o tej porze roku ceny zawsze spadają. Owoce te są bowiem rzadko eksportowane i w sierpniu jest ich bardzo dużo. Ceny pokrywają jednak tylko koszty zbioru. Sadownicy zwracają uwagę, że brakuje przetwórni, w których można by sprzedawać owoce.