Po pieniądze do państwa
Od 1 października matki, które nie mogą wyegzekwować alimentów, dostaną pomoc od państwa. Wraca długo wyczekiwany fundusz alimentacyjny. Miesięczny zasiłek na jedno dziecko wyniesie nawet 500 zł. O wsparcie będą się mogli ubiegać rodzice, którzy są w trudnej sytuacji materialnej - tzn. tacy, w których rodzinach miesięczny dochód na osobę nie przekracza 725 zł netto.
Pomoc jest skierowana nie tylko do osób samotnie wychowujących dzieci, ale również tych, które ponownie zawarły związek małżeński lub żyją w konkubinacie.
Na razie nie ma jednak jeszcze szczegółowych przepisów wykonawczych. Pracuje nad nimi sejmowa komisja polityki społecznej. Posłowie muszą się spieszyć. Jeżeli parlament nie zdąży z nowelizacją ustawy o osobach uprawnionych do alimentów przed 1 sierpnia, to pieniądze nie trafią od października do potrzebujących.
By starać się o "alimentowe", porzucona matka lub ojciec musi wykazać, że były partner nie płaci na dziecko. Aby uzyskać stosowne zaświadczenie, trzeba się zwrócić do komornika. A jak podkreśla Iwona Karpiuk-Suchecka, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej, potrzeba nawet trzech miesięcy na sprawdzenie źródeł dochodu i stanu majątkowego dłużników. Komornicy zwracają także uwagę, że wciąż nie wiedzą, jakie informacje powinny znajdować się w zaświadczeniach, które mają wystawiać rodzicom ubiegającym się o zasiłek.
Do stowarzyszenia Damy Radę, które od 2004 r. walczyło o przywrócenie funduszu alimentacyjnego, dzwonią matki samotnie wychowujące dzieci. Pytają, jakie dokumenty będą potrzebne oraz gdzie i jakie wnioski trzeba będzie składać.
- Według mojej wiedzy nie informuje o tym żadna gmina - mówi Beata Mirska, prezes Damy Radę. Rodzice nie wiedzą, czy o pieniądze na wrześniową zaliczkę alimentacyjną mają składać podania razem z dokumentacją niezbędną do uzyskania środków z funduszu alimentacyjnego, czy oddzielnie.
- Jak tak dalej pójdzie, wczesną jesienią, kiedy matki mają duże wydatki, np. na zakup podręczników i przyborów szkolnych, będzie chaos, a wypłaty się opóźnią - obawia się Mirska. Trzy lata temu, kiedy wprowadzana była zaliczka alimentacyjna, z podobnych powodów wypłaty się obsunęły.
Polskie prawo nakłada na państwo obowiązek alimentacyjny, jeśli jeden z rodziców uchyla się od płacenia (np. jest bezrobotny, nie można ustalić miejsca jego zamieszkania), a rodzina jest w trudnej sytuacji materialnej.
Fundusz alimentacyjny powstał w 1975 r. Korzystało z niego ok. 0,5 mln osób rocznie aż do 1 maja 2004 r., kiedy na mocy ustawy o świadczeniach rodzinnych fundusz przestał istnieć. Ale zmiana zasad wypłacania pieniędzy dla osób, które nie mogą ściągnąć pieniędzy od alimenciarzy, wywołała protesty matek. Wprowadzony dodatek był bowiem niższy niż świadczenia z funduszu.
W efekcie w 2005 r. Sejm uchwalił ustawę o dłużnikach alimentacyjnych. Zastąpił dodatek obowiązującą dziś zaliczką alimentacyjną wynoszącą od 120 zł (przy więcej niż trójce dzieci) na jedno dziecko do 380 zł (gdy dochód nie przekracza 291 zł netto na głowę w rodzinie). Zaliczka alimentacyjna przysługuje rodzinom, w których dochód na jednego członka nie przekracza 583 zł.