Podrożało w mlecznych barach
W krakowskich barach mlecznych zdrożały pierogi ruskie, gołąbki i krupnik. Nawet o złotówkę. Kilkanaście tysięcy krakowian jest zaskoczonych - pisze "Gazeta Krakowska".
Ceny wielu tanich dań wzrosły dosłownie z dnia na dzień. Stawki poszły w górę nawet o 20 procent, co dla wielu emerytów i studentów jest sporym obciążeniem w domowym budżecie. Przyczyną tej podwyżki jest brak dotacji państwowej dla krakowskich barów - wyjaśnia dziennik.
Tydzień temu pierogi ruskie można było zjeść za 4 zł, w piątek kosztowały już 4,80 zł. Talerz krupniku z 3 zł zdrożał na 3,50 zł. Masowe podwyżki w barach spowodowane są wyczerpanym limitem dotacji państwowych do posiłków w barach mlecznych."Wiem, że to niewielkie pocieszenie, ale w innych regionach kraju bary nie mają dotacji już od połowy roku" - zauważa Magdalena Kobos, rzecznik prasowy krakowskiej Izby Skarbowej.
Potwierdza to Maria Bojczuk, rzecznik Izby Skarbowej w Kielcach. Limit wykorzystano tam już w lipcu. W barze mlecznym "Promyk" pracownicy pocieszają, że ceny spadną trochę od grudnia, kiedy rozpocznie się nowy rok rozliczeniowy. Wtedy dotacje powrócą. Magdalena Kobos z IS zauważa, że taka sytuacja powtarza się rokrocznie. "Pieniędzy na dotacje jest w budżecie po prostu za mało" - mówi rzecznik.
Kwota dotacji ustalana jest sztywno na dany rok i zapisywana w ustawie budżetowej. Małopolska otrzymała na ten cel prawie 3,6 mln zł. Kwota rozdzielana jest na 36 barów. Ponieważ spodziewano się, że pieniędzy na dofinansowanie posiłków zabraknie, krakowska Izba Skarbowa w połowie roku wnioskowała o zwiększenie dotacji o 500 tys. zł. Otrzymała tylko 26 tys. zł - ubolewa "Gazeta Krakowska".