Polityczne targowisko
Nie wiadomo skąd bierze się w niektórych politykach SLD tęsknota za "konstruktywną opozycją", która - jakoby - legła w gruzach.
Marek Borowski, marszałek Sejmu, mówi o konieczności podjęcia rozmów z Platformą Obywatelską na temat poparcia dla planu cięć budżetowych wicepremiera Jerzego Hausnera. Janik i Oleksy napomykają o możliwości rozpisania wcześniejszych wyborów (jeżeli planu nie będzie). Jagieliński ze swoimi szablami z Federacyjnego Klubu Parlamentarnego handlują z premierem Millerem. Liga Polskich Rodzin wzywa cały rząd by podał się do dymisji.... Mało? Myślę, że wystarczy, ale można jeszcze dodać, że - mimo ewidentnego kryzysu państwa, rozpadu większości parlamentarnej - czołowi politycy nie mogą uzgodnić kto do kogo ma zadzwonić: Miller do Jagielińskiego, czy Jagieliński do Millera i kto, ewentualnie, może służyć za pośrednika. Byłoby to może i zabawne, gdyby nie było tak smutne.
Nie wiadomo skąd bierze się w niektórych politykach SLD tęsknota za "konstruktywną opozycją", która - jakoby - legła w gruzach. To znaczy, wiadomo skąd, to bardzo wygodna opozycja, nie wiadomo natomiast skąd biorą się takie pokłady naiwności politycznej. Czyżby zapomnieli, że celem każdej partii jest dążenie do przejęcia władzy i że w polityce obowiązuje tylko jedna reguła: brak zasad. Zresztą sami mają w tej mierze ogromne doświadczenie.
Założenie, że Platforma Obywatelska poprze SLD-UP w głosowaniach nad ustawami realizującymi plan Hausnera proponuję włożyć między bajki. Co więc pozostaje premierowi Millerowi: targowisko z Jagielińskim i jego Towarzystwem.