Polonia w USA bez szans!
Polonia nie potrafi wykorzystać wyborczej szansy mówi Longin Pastusiak, marszałek Senatu, amerykanista. Polonia amerykańska należy do czołówki pod względem liczebności i zamożności. Niestety, jest niedoreprezentowana w organach władzy.
- I najdroższa. Zwykle kandydaci polemizują ze sobą imiennie po amerykańskim Święcie Pracy, który jest obchodzony w pierwszy poniedziałek września. Tym razem już w kwietniu, zanim partie wręczyły swe oficjalne nominacje, wiadomo było, między kim rozegra się finałowa rozgrywka i potencjalni kandydaci zaczęli się krytykować, atakować i osłabiać. W znacznym stopniu toczyła się w telewizji i to w postaci 30-sekundowych spotów, kilkadziesiąt tysięcy dolarów każdy (w zależności od czasu emisji i zasięgu).
Na długo przed wyborami 90 proc. Amerykanów zdecydowało, na kogo głosować...
Bush - jako polityk wyrazisty, mający z jednej strony zagorzałych wielbicieli, z drugiej zaś zagorzałych przeciwników - polaryzuje elektorat, a to powoduje, że walka toczyła się tylko w kilku niezdecydowanych stanach. Wiadomo, że Kalifornia czy Nowy Jork popierają Kerry?ego, więc Bush nie traci czasu, energii i pieniędzy, by prowadzić tam kampanię. Z kolei Kerry nie prowadzi kampanii w Teksasie czy Południowej Karolinie.
Kampanię zdominowała polityka zagraniczna.
Tak stało się po raz pierwszy od 1972 r., kiedy ówczesny kandydat Partii Demokratycznej George McGovern uczynił z wojny wietnamskiej główny problem kampanii wyborczej. W tym roku, choć sprawy wewnętrzne są oczywiście obecne, dominuje wojna w Iraku, polityka bezpieczeństwa, stosunki transatlantyckie, które nie są najlepsze, i sprawa doktryny wojskowej, przyjętej przez administrację Busha (Amerykanie uzurpują sobie prawo do wyprzedzającego działania na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa USA).
Czy te wyniki wyborów mają duże znaczenie dla Polski?
Raczej nie, bo stosunki polsko-amerykańskie opierają się na trwałych podstawach. Osoba prezydenta niewiele może zmienić. Gdyby jednak tak się złożyło, że wygra Kerry, to będziemy mogli domagać się realizacji obietnicy, że zliberalizuje politykę wizową wobec obywateli polskich. Obecny prezydent Bush tego nie obiecywał. Gdyby Kerry został prezydentem, to będziemy musieli też na nowo szukać ścieżki dojścia do nowej administracji USA, bo nowy prezydent ma kilka tysięcy stanowisk do obsadzenia i na nowo musielibyśmy torować sobie drogę do nowej ekipy rządzącej w Waszyngtonie.
Jak będzie głosować Polonia?
Miesiąc temu 56 proc. ankietowanych przedstawicieli Polonii opowiadało się za Johnem Kerrym. Przypuszczam, że to wynik jego oświadczenia na temat wiz.
Czy Polonia potrafi skorzystać z szansy, jaką stwarzają wybory?
- Polonia amerykańska, która należy do czołówki pod względem liczebności i zamożności, teoretycznie ma takie możliwości. Niestety, stwierdzam, że jest niedoreprezentowana w organach władzy. To dotyczy wszystkich szczebli - lokalnego, stanowego i federalnego. Były takie okresy w historii USA, gdy Polonia była silnie reprezentowana na szczeblu najwyższym - w okresie prezydentury Jimmyego Cartera sekretarzem stanu USA był senator Edmund Muskie, doradcą prezydenta - profesor Zbigniew Brzeziński, a przewodniczącym komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów - kongresmen Clement Zabłodzki.
Dziś, niestety, na szczeblu najwyższym nie ma polityków polskiego pochodzenia, w kongresie też w przeszłości mieliśmy silniejszą reprezentację.
Nie chcemy, czy nie potrafimy?
Wynika to ze słabości organizacyjnych, nieumiejętności współdziałania naszych rodaków. Braku koordynacji i braku kompromisowego uzgodnienia kandydata, wokół którego cała Polonia mogłaby się zjednoczyć. Bardzo często zdarza się, że dwaj kandydaci polskiego pochodzenia rywalizują ze sobą.