Polsce mundial nie zaszkodzi

Brytyjczycy stracą w wyniku mundialu 4 mld funtów. Niemcy spodziewają się wzrostu PKB po mistrzostwach o 0,3 proc.. Polska gospodarka nic sobie z największego piłkarskiego święta nie robi. Może to i lepiej...

Niemcy wiążą ogromne nadzieje z mundialem. Część już się spełniła: płynie rzeka pieniędzy przywiezionych przez kibiców z całego świata, co będzie skutkowało skokiem konsumpcji i obrotów handlowych. Według prognoz, po mundialu Produkt Krajowy Brutto u naszych zachodnich sąsiadów wzrośnie o dodatkowe 0,3 proc.

To, co cieszy Niemców, martwi Brytyjczyków. Na mundial ruszyły setki tysięcy wyspiarzy, a wraz z nimi miliony funtów, które trafią do kieszeni niemieckich hotelarzy i restauratorów. Tak duży transfer pieniędzy nad Ren może odbić się negatywnie na poziomie konsumpcji krajowej w Wielkiej Brytanii.

Reklama

Drugi powód do zmartwień to spodziewany spadek produktywności brytyjskiej gospodarki. Transmisje z mundialowych spotkań zaczynają się o godz. 17 czasu GMT, kiedy Brytyjczycy są jeszcze w pracy. Ekonomiści nie bez podstaw obawiają się, że pracownicy, zamiast skupiać się na obowiązkach zawodowych, będą śledzić przebieg rozgrywek w telewizji. Według firmy prawniczej Brabners Chaffe Street, specjalizującej się w stosunkach pracy, gospodarka brytyjska straci w okresie mundialu 4 mld funtów, co stanowi aż 0,3 proc. PKB. Jedyna nadzieja w tym, że reprezentacja Anglii szybko wróci do kraju, a wraz z nią tysiące kibiców...

Proszę o urlop z powodu... mundialu!

W przypadku polskiej gospodarki termin powrotu biało-czerwonych jest sprawą drugorzędną. Wpływ mundialu na podstawowe wskaźniki gospodarcze jest u nas raczej znikomy. Wprawdzie kilka dni temu portal EuropeTalent.com. napisał, że: "Polskie firmy powinny przygotować się na znaczący spadek wydajności w czerwcu, który będzie wynikał z faktu, iż znaczna ilość pracowników zamierza wziąć dni wolne od pracy, aby oglądać transmisje meczów rozgrywanych w ramach Mistrzostw Świata", lecz większość ekonomistów nie zgadza się z takim poglądem.

Analitycy Banku BPH uważają, że na urlopy pójdzie co prawda więcej osób niż zwykle, ale będzie to najwyżej ok. 2 proc. pracowników, a więc na tyle mało, że absencje nie odbiją się negatywnie na produktywności przedsiębiorstw. Poza tym, jak wyjaśnia Jacek Wiśniewski, główny ekonomista banku Raiffeisen Polska, czerwiec to początek sezonu urlopowego i co roku o tej porze wiele osób robi sobie wolne od pracy. Z punktu widzenia gospodarki to obojętne, czy pracownik pojedzie oglądać mundial, czy wypoczywać nad morzem.

Liczba wyjeżdżających na mistrzostwa do Niemiece Polaków nie jest zbyt wielka. Mówiło się wprawdzie o 300 tys. Polaków, co rzeczywiście stanowiłoby poważną grupę konsumentów, których nieobecność mogłaby odbić się na konsumpcji w kraju, lecz tak naprawdę w Niemczech przez dłuższy czas pozostanie co najwyżej kilkadziesiąt tysięcy osób. Według oficjalnych danych, bilety na mecze kupiło przed mundialem 20 tys. Polaków. Jeśli reprezentacja odpadnie z rozgrywek, kibiców w biało-czerwonych barwach zostanie za granicą jeszcze mniej...

Dla nas to zwyczajna rzecz

Nie ma też obaw, że pracownicy będą gorzej pracować w czasie trwania rozgrywek. Mecze rozpoczynają się późnym popołudniem, kiedy w pracy zostają tylko stróże nocni i trzecia zmiana.

- Podczas mundialu w Korei transmisje meczy odbywały się w środku dnia, co jednak nie odbiło się na jakości pracy - mówi Jacek Wiśniewski. Pomimo porażek narodowej drużyny produkcja przemysłowa w czerwcu 2002 r. wzrosła o 2,1 proc. w stosunku do poprzedniego roku i był to wówczas najlepszy wynik od trzynastu miesięcy.

Spokojnie rozgrywki mundialowe może śledzić Rada Polityki Pieniężnej - cel inflacyjny jest bezpieczny, gdyż większa niż zwykle dawka adrenaliny u kibiców nie spowoduje wzrostu konsumpcji, a ceny pozostaną w miejscu.

Według analityków Banku BPH, wyższy popyt konsumpcyjny ograniczy się do kilku branż: restauracyjnej, hotelarskiej (przy granicy z Niemcami). Na kokosy liczą producenci sprzętu elektronicznego, gdyż z okazji mundialu prognozuje się wzrost sprzedaży sprzętu RTV aż o 100 proc.

- Na hossie w tych branżach cała gospodarka zyska niewiele, ponieważ ich wpływ na PKB jest nieznaczny - mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista w ING Banku Śląskim.

Nie wiadomo, jak nieudany mundial drużyny Pawła Janasa odbije się na nastrojach konsumenckich. Mateusz Szczurek uważa, że na pewno do gwałtownego załamania nie dojdzie, bo narodowa reprezentacja już dawno zdążyła nas przyzwyczaić do kiepskich wyników...

Nawet gdyby przyszło nam spakować się już po meczu z Niemcami, możemy spokojnie zaśpiewać: "Nic się nie stało. Polacy, nic się nie stało!".

Eugeniusz Twaróg

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: reprezentacja | PKB | Niemcy | polska gospodarka | Mundial 2014 | Brytyjczycy | gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »