Polscy rybacy wyłowią mniej szprota i śledzia
Polscy rybacy będą mogli wyłowić w przyszłym roku na Bałtyku mniej śledzia i szprota niż w tym roku, bowiem naukowcy alarmują, że ryb tych ubywa w zbyt szybkim tempie. Większe będą natomiast kwoty połowowe dorsza, którego populacja się odradza. Decyzję w tej sprawie podjęli we wtorek zebrani w Luksemburgu ministrowie ds. rybołówstwa krajów UE.
Komisja Europejska ostrzega, że liczebność śledzi spadła ponownie do historycznie niskiego poziomu po tym, jak w zeszłym roku wyniosła jedną czwartą pierwotnego stada. Dlatego KE proponowała redukcję o 30 proc. kwot połowowych cenniejszego, zachodniego stada oraz 28 proc. na stadzie środkowym. Ostatecznie ministrowie porozumieli się, że redukcje wyniosą odpowiednio 30 i 15 proc. Przy czym przewidziano możliwość rewizji kwot na Bałtyku Zachodnim z korzyścią dla rybaków w zależności od wyniku negocjacji limitów połowowych z Norwegią na tym samym stadzie pod koniec br.
Także o 30 proc. KE chciała zmniejszyć przyszłoroczne połowy szprota. Ministrowie, chroniąc interesy sektora rybackiego, zgodzili się - wbrew stanowisku KE - na redukcję w wysokości 24 proc. Przyjęli też klauzulę rewizyjną, zgodnie z którą rządy będą miały w przyszłości prawo zgłaszania własnych, krajowych danych o stanie populacji tej ryby. Redukcje obejmą także kwoty na bałtyckiego, dzikiego łososia w zaproponowanej przez KE wysokości 15 proc.
W negocjacjach polski rząd stał na stanowisku, że proponowane przez KE redukcje dotyczące śledzia i szprota są nadmierne. Natomiast jeśli chodzi o łososie, to Polska opowiadała się za utrzymaniem kwot na tegorocznym poziomie.
Jednocześnie, zgodnie z propozycją rybacy - także polscy - będą mogli kolejny rok z rzędu zwiększyć połowy dorszy na Bałtyku. To reakcja na naukowe dane o wzroście liczebności tych ryb, dzięki wdrażanemu od kilku lat planowi odbudowy populacji na Bałtyku. Na najważniejszym z polskiego punktu widzenia Bałtyku Wschodnim KE zaproponowała podwyższenie limitów połowów o 15 proc. do blisko 59 tys. ton i na taką podwyżkę zgodzili się ministrowie. Dla polskich rybaków przypada z tego najwięcej - blisko 15,6 tys. ton. Natomiast na Bałtyku Zachodnim połowy zwiększą się o 6 proc.
Polscy dyplomaci argumentowali, że dane naukowe pozwalają na zwiększenie kwot połowowych dorsza nawet o 40 proc. Dlatego Polska apelowała o rewizję wieloletniego planu odbudowy dorsza na Bałtyku, który ogranicza roczne wahania kwot do +/- 15 proc. Zgodnie z klauzulą rewizyjną w tej sprawie, dyskusja prowadząca do większej podwyżki kwot w kolejnych latach może rozpocząć się w drugiej połowie przyszłego roku.
Zwiększenie kwot nie znaczy, że polscy rybacy będą zwolnieni z kar za przekroczenie kwot połowowych w 2007 roku. W 2011 r. od kwoty połowu będą musieli odjąć 2,4 tys. ton. Zgodnie z porozumieniem między Polską a Komisją Europejską z 2008 r., polscy rybacy w ciągu kolejnych 4 lat mają prawo wyłowić o 8 tys. ton dorsza mniej. Polska spłaca przełowienie od 2008 r. - wówczas rybacy "zwrócili" 10 proc. kary (czyli mogli wyłowić 800 ton dorsza mniej), a w kolejnych trzech latach zwracają po 30 proc. Rok 2011 będzie ostatnim rokiem "spłacania" przełowienia z 2007 r.