Polska czerwoną latarnią
Niższe podatki, prace społeczne mogą obniżyć liczbę osób bez pracy. Przetestowały to już takie kraje, jak Bułgaria czy Estonia. W Polsce o naprawie sytuacji na rynku pracy tylko się mówi. W efekcie bezrobocie zamiast maleć, rośnie.
Średnia dla całej Wspólnoty wynosi 8,3 proc., przy czym w ciągu roku największe postępy poczyniła Litwa, która obniżyła stopę bezrobocia z 9,8 proc. do 7,0 proc. i Estonia (z 8,4 proc. do 6,6 proc.). Wydawało się, że gorzej już w Polsce być nie może. A jednak, według wstępnych szacunków Ministerstwa Pracy i Spraw Socjalnych bezrobocie w grudniu 2005 r. wzrosło do 17,6 proc.
- To prawidłowość, że bezrobocie rośnie pod koniec roku, kiedy ogranicza się liczbę miejsc pracy. Ale mimo wszystko jest to zastanawiające, gdyż wpływ na polskie bezrobocie ma w coraz większej skali emigracja zarobkowa. Gdyby tego czynnika nie było, ten wskaźnik byłby jeszcze wyższy - mówi dla GP prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
I dodaje, że z 17-proc. stopą bezrobocia jesteśmy w Unii krajem unikalnym, który nie podejmuje niezbędnych działań dla likwidacji tej plagi.
Cel mało ambitny
Przedstawiając w grudniu projekt budżetu na 2006 r. była minister finansów Teresa Lubińska oświadczyła, że pod koniec roku bezrobocie powinno zmniejszyć się do 16,9 proc. Na tle innych krajów taki cel jest co najmniej mało ambitny, jeśli nie mizerny. Bułgaria w okresie trzech lat zeszła z podobnego poziomu jak u nas (18 proc.) do 11 proc. I to przez świadomą politykę aktywizacji bezrobotnych na rynku pracy, poprzez roboty publiczne, prace interwencyjne. Olbrzymie postępy poczyniły kraje bałtyckie. Na przykład jeśli w Estonii dywidenda jest przeznaczona na inwestycje, to podatek wynosi zero procent, czyli go nie ma. Stąd stopa inwestycji wynosi tam 31 proc., a u nas waha się w granicach 17-18 proc.
W efekcie bezrobocie jest w Polsce dwukrotnie wyższe niż w Unii, 2,5-krotnie większe niż w 30 krajach OECD. Bezrobocie długotrwałe sięga u nas 11 proc., podczas gdy w krajach OECD tylko 2-3 proc., a w USA - poniżej 1 proc. Wśród młodzieży pracy nie ma 37,7 proc., podczas gdy w UE wskaźnik ten jest o połowę mniejszy. W krajach, gdzie stopa bezrobocia była jeszcze do niedawna wysoka, jak np. w Szwecji czy Finlandii, rządowe programy zakładały zmniejszenie jej o połowę w ciągu pięciu lat, nasze długofalowe programy do 2013 roku przewidują obniżenie bezrobocia zaledwie do 13 proc.
Exodus młodych za granicę
- To wyraz braku wyobraźni i braku odwagi polityków. Bardzo łatwo jest zmniejszyć bezrobocie o jeden punkt procentowy, kiedy coraz więcej młodych ludzi widzi swoją perspektywę za granicą, gdzie zarobki są 4-5-krotnie wyższe. Dla polskich przedsiębiorców powstaje pewne zagrożenie, że coraz więcej młodych ludzi będzie się rozglądało za pracą poza Polską, jeżeli płace będą tak wolno rosły, jak w ciągu ostatnich 2-3 lat - podkreśla Mieczysław Kabaj.
Jego zdaniem przedsiębiorcom nie przeszkadzają koszty pracy, lecz ograniczony popyt. Jeśli jest u nas zbyt, to zjada go import, który jest subsydiowany w Polsce poprzez kurs walutowy. Badania przeprowadzone wśród 33 dużych przedsiębiorców potwierdziły, że tylko 20 proc. przedsiębiorców zwiększyłoby inwestycje, gdyby stopa procentowa była o połowę niższa, ale aż 80 proc. zwiększyłoby inwestycje, gdyby obok niższych stóp doszło do wzrostu popytu. Bo jeśli jest zbyt, to warto inwestować i tworzyć miejsca pracy.
Wyjściem jest wypracowanie paktu społecznego, swego rodzaju umowy, której celem jest wspólne działanie władz, przedsiębiorców i związków zawodowych na rzecz ograniczenia bezrobocia i tworzenia miejsc pracy. Przedstawiciele resortu pracy wreszcie o tym wspominają, a nowy wiceminister Robert Kwiatkowski mówi, że konsultacje w tej sprawie już się rozpoczynają.
Rząd, pracodawcy, związki zawodowe powinni szukać rozwiązania problemu bezrobocia nie w sposób administracyjny, lecz biorąc pod uwagę dążenia i interesy partnerów społecznych - podkreśla prof. Kabaj.
Tadeusz Barzdo
Bezrobocie jest w Polsce dwukrotnie wyższe niż w Unii, 2,5-krotnie większe niż w 30 krajach OECD.
Lokalne pakty społeczne zawarto u nas w Siemianowicach Śląskich i Gnieźnie, gdzie powiązano tworzenie miejsc pracy z systemem podatkowym. Na przykład w Gnieźnie zrezygnowano z pobierania podatku od nieruchomości, jeśli przedsiębiorca zadeklaruje utworzenie określonej liczby miejsc pracy. Po raz pierwszy zastosowano ten system we wrześniu 2002 roku, kiedy objął on tylko jednego dużego inwestora, firmę tNB Polska, która wybudowała w mieście drugą fabrykę i zatrudniła wiele osób. W tym roku, jak powiedziała GP Ewa Gawrych, skarbnik miasta Gniezna władze miejskie podjęły kolejne trzy uchwały zapewniające przedsiębiorcom takie same ulgi. Ponieważ uchwały zapadły w grudniu, na efekty wypadnie poczekać.