Polska dołącza do największych. "Staje się naprawdę dużym partnerem"
- Z punktu widzenia agencji nie latamy w kosmos, aby zarabiać pieniądze. Jesteśmy tam, aby zdobywać wiedzę, przeprowadzać eksperymenty naukowe, rozwijać technologię i przynosić korzyści obywatelom tutaj na planecie - mówi Interii Biznes były astronauta, a obecnie jeden z menadżerów w Europejskiej Agencji Kosmicznej Frank de Winnie. Jego zdaniem, jako generała brygady, Europa potrzebuje lepiej wykorzystywać kosmos do rozwoju obronności. - Siły kosmiczne to coś, co będzie również potrzebne - podkreśla.
Polak Sławosz Uznański-Wiśniewski - jako jeden z czterech astronautów - poleciał w kosmos na Międzynarodową Stację Kosmiczną w ramach Axiom-Mission 4. Start nastąpił w środę 25 czerwca o 8:31 czasu polskiego. To czwarta prywatna misja organizowana przez Axiom - będzie największą z nich, bowiem astronauci zabierają ze sobą w kosmos ponad 60 eksperymentów naukowych. Interia Biznes była na Florydzie, gdzie odbył się start rakiety Falcon 9, która wyniosła na orbitę kapsułę Dragon.
Paulina Błaziak, Interia Biznes: Co jest kluczowe w misji kosmicznej Ax-4?
Frank de Winnie, były astronauta, kierownik zespołu ds. usług niskiej orbity okołoziemskiej (Low Earth Orbit), Europejska Agencja Kosmiczna: - Przeprowadzimy wiele eksperymentów naukowych i technologicznych podczas tej misji, w tym 13, które zostały opracowane przez polski przemysł czy instytuty. Pozwoli to na wniesienie nowych możliwości do europejskiej społeczności kosmicznej. Wyniki naukowe, wiedza, którą zdobędziemy podczas tej misji, pomogą nam w dalszym rozwijaniu innych misji, ale także zdobędziemy wiedzę dla Europejczyków tutaj, na Ziemi.
- Znaczenie ma również fakt, że Polska dołączyła do eksploracji załogowej. Udział Polski był mniejszy, a teraz widzimy, że dzięki tej misji naprawdę się rozwija, staje się naprawdę dużym partnerem w naszym programie eksploracji i oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni, że dzięki uwadze poświęconej tej misji i temu, co zrobi Sławosz, możemy to również pokazać Polakom.
W tej misji mamy przedstawicieli czterech krajów, trzech kontynentów. Trudno było zorganizować tak duży projekt - zwłaszcza, gdy nie wszyscy są doświadczonymi astronautami?
- Zawsze trudno jest organizować misje, nawet jeśli w załodze są doświadczeni astronauci, ponieważ wymaga to wielu przygotowań z naukowego czy operacyjnego punktu widzenia, aby spełnić wszystkie procedury, aby załoga była gotowa, a następnie scalić te elementy w jedno. Misja jest wypełniana przez 14 dni - trzeba ją wykonać, a następnie wdrożyć w życie.
- Fakt, że mamy tutaj również osoby z Indii, z Węgier, którzy też wykonują swoje pierwsze misje kosmiczne, jest oczywiście trochę utrudnieniem, ale byliśmy w stanie jako ESA pomóc w organizacji tej misji.
Jakie rodzaje projektów są najważniejsze w odniesieniu do ISS?
- Nie ma ważniejszych projektów niż te dotyczące ISS. Zajmujemy się biologią, materiałoznawstwem, badaniami nad promieniowaniem, nad medycyną. Dlatego naprawdę bardzo ważne jest, abyśmy objęli całe spektrum badań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To zawsze było celem Europejskiej Agencji Kosmicznej i widzieliśmy również przy tej misji, że obejmuje ona szeroki zakres eksperymentów, co mnie cieszy.
Nadal potrzebujemy ludzi w kosmosie?
- Nie sądzę, żeby ludzi można było w ogóle zastąpić ani na Ziemi, ani w kosmosie. Podczas konferencji po mojej misji kosmicznej najczęściej zadawane mi pytania brzmiały: Jak się czułeś? Co widziałeś? Co przeżyłeś? Bardzo trudno jest zadać to pytanie robotowi. Ludzie odnoszą się do ludzi.
- Drugi aspekt jest taki, że chociaż robotyka jest dziś bardzo zaawansowana nadal potrzebujemy pomysłowości, precyzji, aby przeprowadzać pewne eksperymenty. A trzeci aspekt: przeprowadzamy wiele badań na naszych własnych ciałach. Latanie w mikrograwitacji pozwala nam lepiej zrozumieć funkcjonowanie naszego własnego ciała. Bez tego doświadczenia nie można przeprowadzić takich badań.
Ale czy naprawdę musimy lecieć w kosmos, aby przeprowadzać eksperymenty? Czy nie możemy stworzyć tych warunków na Ziemi?
- Warunki mikrograwitacji, które mamy w kosmosie, nie mogą być odtworzone na Ziemi. To niemożliwe. Tutaj wszystko, co robimy, obserwujemy przez soczewki, na których jest napisane "mikrograwitacja". Kiedy lecisz w kosmos, to jest jak para okularów, które możesz zdjąć i zobaczyć zupełnie coś innego. Nie da się tego zrobić, kiedy jest się tu, na Ziemi. To powoduje, że można dokonać innych obserwacji, zdobyć wiedzę, a ta wiedza z kolei może być wykorzystana do poprawy życia ludzi tutaj na Ziemi.
Pana pierwszy lot kosmiczny miał miejsce w 2002 roku. Jak zmienił się proces organizacji i przeprowadzania misji kosmicznych od tego czasu?
- Teraz jest bardzo podobnie. Wszystkie procedury zostały zoptymalizowane w ciągu ostatnich, powiedziałbym, 60 lat, odkąd wykonywaliśmy loty kosmiczne załogowe. I tutaj realizacja lotu jest bardzo podobna.
- Oczywiście wiele się zmieniło w możliwościach, jakie mamy na orbicie. Kiedy odbyłem swój pierwszy lot, mieliśmy tylko laboratorium w USA. To była jedyna przestrzeń laboratoryjna, w której mogliśmy prowadzić badania naukowe. Dzisiaj mamy ogromną platformę Columbus Laboratory. Możemy prowadzić bardziej zaawansowane badania na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej niż 20 lat temu.
Ma pan również doświadczenie wojskowe, a przestrzeń kosmiczna jest teraz jednym z najważniejszych obszarów rozwoju obronności.
- Obronność i nauka to co innego. Oczywiście, te dwa elementy są zawsze powiązane, przestrzeń kosmiczna to obszar, w którym wszystko, o czym mówimy, ma podwójne zastosowanie. Zawsze można użyć komputera do celów związanych z satelitą obronnym i do przeprowadzania eksperymentów. Ale te dwa elementy są naprawdę odrębne. Myślę, że przestrzeń kosmiczna jest bardzo ważna dla obronności i bezpieczeństwa, widzimy to również coraz częściej w Europie. Myślę, że musimy być w stanie obserwować naszą planetę.
- Spójrzmy na przykład na program Copernicus, który mamy w Europie, aby kontrolować katastrofy, gdy coś dzieje się gdzieś na planecie. Jak możemy najlepiej rozmieścić zasoby, aby pomóc ludziom, którzy są narażeni na te katastrofy? To są bardzo ważne aspekty, które można wykonać tylko z kosmosu.
USA czy Francja mają armie, gdzie część jest związana z kosmosem. Uważa pan, że każdy kraj, w tym Polska, powinien mieć taki rodzaj armii?
- Jestem Europejczykiem i myślę, że Europa powinna mieć swoje możliwości działania w kosmosie, również dla naszego własnego bezpieczeństwa, dla naszej własnej obrony. To absolutnie konieczne. Widzimy to w dzisiejszej sytuacji geopolitycznej. To nie jest związane tylko z kosmosem, ale również ze wszystkimi innymi obszarami. Europa musi dorosnąć i musimy mieć własne autonomiczne systemy, gdzie możemy decydować jako Europejczycy, co i jak chcemy zrobić.
- Myślę, że siły kosmiczne to coś, co będzie również potrzebne w Europie. Musimy rozwijać te możliwości. Musimy być w stanie to zrobić. IRIS, na przykład, to program ESA realizowany wspólnie z Komisją Europejską, który jest bardzo z tym powiązany, ponieważ pozwoli rządom na bezpieczną łączność i bezpieczną komunikację w czasach kryzysu. Pytanie brzmi, czy trzeba to zrobić na szczeblu krajowym, czy europejskim? Chciałbym, aby wszystko to zostało zintegrowane w jednym europejskim programie, a następnie przy wsparciu krajowym.
Co z planem powrotu na Księżyc?
- Planujemy powrót na Księżyc, mamy nasz program Argonaut, który byłby pierwszym europejskim lądownikiem na Księżycu, a który, mamy nadzieję, poleci w 2031 roku. Pracujemy nad tym, ale nawet wcześniej chcemy polecieć na Księżyc, chcemy mieć własne eksperymenty naukowe na powierzchni Księżyca, ponieważ uważamy, że Księżyc jest następną granicą.
- Będziemy kontynuować eksperymenty naukowe na niższej orbicie, ale będzie to coraz bardziej napędzane przez sektor komercyjny. Oczywiście będziemy nadal latać z naszymi astronautami również na niższą orbitę, ale stanie się to bardziej komercyjne.
A co z Marsem? Czy uważa pan, że jest to w ogóle możliwe, aby tam polecieć?
- Mars jest daleko. ISS jest oddalone o 400 km, Księżyc - o 400 tys. km, a Mars - 400 mln km. Jestem absolutnie przekonany, że za mojego życia zobaczę ludzi pracujących na Marsie. Natomiast pierwszą rzeczą, na której teraz musimy się skupić, jest zabezpieczenie przyszłości badań mikrograwitacji na LEO. Pierwsze kroki na Księżycu to nie wyścig, nie chodzi o wbicie flagi, ale o przeprowadzenie zrównoważonej eksploracji i kontynuowanie działalności naukową na Księżycu i na Marsie, wykorzystywanie robotów, a ostatecznie dotrzemy tam również z ludźmi.
Jak wygląda przyszłość ISS? Zostanie zastąpiona przez prywatne stacje?
- Planujemy deorbitację ISS około 2030 roku. Po ISS będziemy wspólnie pracować z partnerami komercyjnymi, budować komercyjnie obsługiwaną stację kosmiczną, ale nadal - tak jak trochę z lotem Sławosza - wdrażamy program, zajmujemy się nauką, przynosimy korzyści obywatelom na Ziemi. Może będziemy robić coś podobnego? A może lepiej współpracować z innymi agencjami kosmicznymi, takimi jak Indyjska Agencja Kosmiczna, która pracuje nad własną stację kosmiczną? Współpracujemy w tym locie również tutaj z Indiami przy pewnych eksperymentach, to pierwszy mały krok. Albo może Europa zdecyduje się na posiadanie własnej stacji kosmicznej.
Co z przyszłą współpracą agencjami rządowych z sektorem prywatnym?
- Zaletą współpracy z sektorem prywatnym jest to, że może wnieść innowacje i, co prawdopodobne, prywatne fundusze. Wadą jest oczywiście to, jak daleko nadal ma się kontrolę nad programem, jak bardzo można wpływać na podejmowane już działania. Ale jest jasne, że we wszystkich aspektach, w których sektor prywatny może odegrać rolę, a w których agencja nie ma już dziś czynnika napędowego, na przykład na niższych orbitach, powinniśmy coraz bardziej przekazywać uprawnienia sektorowi prywatnemu, ale nadal z agencją jako czynnikiem regulacyjnym, aby upewnić się, że możemy latać bezpiecznie, odpowiedzialnie i w sposób zrównoważony. To naprawdę ważne, ponieważ musimy również dbać o środowisko w kosmosie. A potem oczywiście możemy również przynieść korzyści na Ziemię.
- Z punktu widzenia agencji nie latamy w kosmos, aby zarabiać pieniądze. Jesteśmy tam, aby zdobywać wiedzę, przeprowadzać eksperymenty naukowe, rozwijać technologię i przynosić korzyści obywatelom tutaj na planecie.
Jakich rad udzieliłby pan załodze Ax-4?
- Bądźcie skoncentrowani, pozostańcie skupieni, wykonajcie dobrą misję, ale nie zapomnijcie też się cieszyć. Od czasu do czasu spójrzcie przez okno, ponieważ to wyjątkowe doświadczenie, gdy jest się w mikrograwitacji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
A kto będzie następnym astronautą?
- To jest dobre pytanie. Obecny plan zakłada, że wiosną 2026 roku Sophie Adenot poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną na długą misję. Nic jeszcze nie zostało ustalone, ale to jest plan na dziś. Współpracujemy również z wieloma naszymi państwami członkowskimi, aby wdrożyć krótkotrwale misje na zasadach komercyjnych, tak jak robimy to dzisiaj z Ax-4. Jednym z kandydatów do wdrożenia takiej misji są Czechy.
Rozmawiała Paulina Błaziak