Polska dopiero w 2020 roku będzie gotowa

- Wybudowanie w Polsce dwóch bloków jądrowych do 2020 r. jest realne - powiedział PAP wiceprezes GE Hitachi Nuclear Energy (GEH) Danny Roderick. Japońsko-amerykańska GEH jest jednym z potencjalnych dostawców bloków jądrowych dla polskich elektrowni.

Premier Donald Tusk w listopadzie 2008 r. zapowiedział wybudowanie w Polsce dwóch elektrowni jądrowych o mocy 3000 MW każda. Pierwszy blok miałby ruszyć w 2020 r. Inwestorem ma być Polska Grupa Energetyczna, która planuje, że w obu siłowniach wykorzystano by taką samą technologię. Koszty budowy tych elektrowni oraz towarzyszących im inwestycji w rynek energii rząd szacuje na 100 mld zł.

W połowie 2011 r. ma zostać oficjalnie rozpisany przetarg na dostawcę technologii do pierwszej elektrowni. Wybór ten ma być wiążący też dla kolejnej planowanej siłowni. Przetarg powinien zostać rozstrzygnięty do końca 2013 r. Zgodnie z planami, budowa miałaby ruszyć z początkiem 2016 r. Zainteresowanie startem w przetargu wyrażają trzy firmy: kontrolowany przez państwo francuski koncern Areva oraz koncerny Westinghouse i GE-Hitachi.

Reklama

PAP: Jaka technologia budowy reaktorów GEH byłaby odpowiednia dla polskich planów rozwoju energetyki jądrowej?

Danny Roderick: W grę wchodzą dwa typy reaktorów - ESBWR (Economic Simplified Boiling Water Reactor), o mocy ok. 1,6 tys. megawatów, oraz ABWR (Advanced Boiling Water Reactor) o mocy 1,35 tys. megawatów. Są to reaktory trzeciej generacji, tzw. wodne reaktory wrzące. Ten pierwszy jest nieco tańszy, ale ABWR też ma swoje atuty - jest jedynym komercyjnie przetestowanym modelem reaktora trzeciej generacji. Pierwsza elektrownia tego typu uruchomiona została w 1996 r. w Kashiwazaki - Kariwa w Japonii. Obie technologie są bardzo bezpieczne, według zewnętrznych testów ryzyko awarii rdzenia reaktora ESBWR jest najmniejsze na rynku, podczas gdy ABWR plasuje się zaraz za nim, na drugim miejscu. Systemy bezpieczeństwa zastosowane w technologii ESBWR są pasywne, co oznacza, że nawet w przypadku awarii bloki przez dłuższy czas nie potrzebują zasilania niezbędnego do chłodzenia. To nasza przewaga nad konkurencją.

PAP: Jak byłby koszt wybudowania dla Polski takich bloków?

D.R.: Nie możemy podać cen - ujawnimy je za kilka miesięcy. Pod koniec września Polska Grupa Energetyczna spotka się ze wszystkim oferentami, ogłaszając ostateczne warunki przetargu, po którym rozpocznie się proces składania ofert. Ta ścieżka wynika z polskiej ustawy - Prawo zamówień publicznych. Proces jest rygorystyczny, ale przejrzysty i dzięki temu wszyscy oferenci mogą być równo traktowani. Chcę jednak podkreślić, że możemy wybudować dwa reaktory w Polsce do 2020 r. - harmonogram jest napięty, ale ten termin jest całkowicie realny.

PAP: Nawiązaliście współpracę z kilkoma polskim firmami i organizacjami - m.in. Energoprojektem Warszawa, Rafako, Stocznią Gdańsk i Instytutem Energii Atomowej - w zakresie współpracy przy projekcie budowy bloków atomowych w Polsce. Jak będzie ona przebiegać?

D.R.: Umowa z Energoprojektem dotyczy części geotechnicznej projektu, natomiast w Stoczni Gdańsk mogłyby powstawać moduły wykorzystywane w budowie elektrowni. Traktujemy polski przemysł, jako ważny element naszej strategii zwiększenia obecności w regionie Morza Bałtyckiego. Prowadzimy rozmowy z kolejnymi firmami, ale nie chcę zdradzać szczegółów, bo chcemy wybrać najlepsze, a konkurencja również poszukuje partnerów biznesowych. Zatrudniamy w Polsce ponad 10 tys. osób, w tym 1,2 tys. inżynierów. Realizacja projektu oznaczałby stworzenie dodatkowych 2-3 tys. miejsc pracy, w części inżynieryjnej, jak i wykonawczej. Postrzegamy Polskę, jako strategicznego partnera, a nie tylko, jako partnera w jednej transakcji.

PAP: Wygraliście przetarg na projekt budowy reaktory atomowego Visaginas na Litwie. W jakiej technologii powstanie reaktor w tym kraju i jaki będzie koszt tej inwestycji?

D.R.: Do końca roku będą trwały negocjacje, które pozwolą odpowiedzieć na te pytania. Będziemy budować ten reaktor w tym samym czasie, w którym w Polsce będą budowane bloki elektrowni jądrowej. W związku z wydarzeniami w Japonii będziemy mogli zaangażować więcej naszych pracowników w projekt na Litwie. W Polsce od dawna mieliśmy własny zespół, dlatego, że od zawsze uznawaliśmy ten rynek za strategiczny. Jak wspomniałem, zatrudniamy tu ponad 10 tys. osób w naszych fabrykach, ośrodkach badawczych i laboratoriach i zamierzamy tą liczbę zwiększyć. Na Litwie będzie pracował jednak odrębny zespół.

PAP: Mijają cztery miesięcy od awarii w elektrowni atomowej Fukushima w Japonii. Czy te wydarzenia zachwiały rynkiem, na którym działają firmy budujące reaktory?

D.R.: Cały czas wszystkie podmioty na rynku energetyki jądrowej analizują to, co nastąpiło w Fukushimie. Zmieniły się priorytety niektórych państw w poszukiwaniu źródeł pozyskiwana energii, nie zmieniła się potrzeba bezpieczeństwa energetycznego. Nie zmieniły się też kwestie dotyczące walki ze zmianami klimatycznymi na świecie. Energia jądrowa produkowana jest przy możliwie najmniejszej emisji dwutlenku węgla. Czynniki, które napędzały popyt na energię jądrową są wciąż aktualne. Jestem pewien, że po Fukushimie cały rynek czeka spowolnienie. Będzie ono jednak niewielkie, w tym roku portfel zamówień na rynku zmniejszy się o mniej niż 10 proc. To niewiele. Tylko jeden z naszych klientów zmienił plany inwestycyjne w efekcie wydarzeń w Japonii. Nie będzie to miało istotnego wpływu na rozwój firmy.

PAP: Jakie światowe rynki są najbardziej perspektywiczne pod względem rozwoju energetyki jądrowej?

D.R.: To Indie, Bliski Wschód, m.in. Arabia Saudyjska. Także Ameryka Południowa, w tym przede wszystkim Brazylia. W ciągu dekady chcemy zwiększyć swoją obecność w rejonie Morza Bałtyckiego. Pracujemy nad tym, aby w tym regionie zbudować duże zaplecze produkcyjne. Uważamy Gdańsk za idealne miejsce do zlokalizowania centrum produkcyjnego, które mogłoby obsługiwać rejon Bałtyku. Takimi zapleczami dysponujemy w USA i Japonii. Wierzymy, że w ciągu trzech - pięciu lat na rynkach amerykańskim i brytyjskim nastąpi powrót do energetyki jądrowej. Jednocześnie nie odczuwamy zagrożenia na rynku amerykańskim rozwojem sektora gazu łupkowego, jako źródła energii. Te dwa źródła pozyskiwania energii - energia jądrowa i gaz łupkowy - mogą się wzajemnie uzupełniać.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Polskie | PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »