Polska gospodarka rośnie wolniej od oczekiwań
Polska gospodarka nie będzie się w tym roku rozwijać tak szybko, jak dotąd sądzono. Wzrost PKB nie przekroczy 3 proc. Eksperci makroekonomiczni pytani przez Europejski Kongres Finansowy obniżyli prognozę wzrostu do 2,85 proc. W tegorocznej grudniowej edycji Konsensusu Makroekonomicznego obniżyli także prognozę wzrostu na przyszły rok, do 3,5 proc. z 3,8 proc. przewidywanych jeszcze pół roku temu.
- Wynika to z ogólnego rozczarowania tempem nabierania wigoru przez gospodarkę europejską oraz tym, że konsumpcja prywatna jest nieco niższa niż ekonomiści przewidywali - powiedział na konferencji prasowej poświęconej prezentacji prognoz ich koordynator Marcin Mrowiec.
EKF co pół roku, w czerwcu i w grudniu publikuje raport "Makroekonomiczne wyzwania i prognozy dla Polski". Zaprezentowany w środę jest już 14. edycją. Konsensus prognoz EKF powstał na podstawie opinii 29 ekspertów i wybitnych makroekonomistów, które napłynęły do 6 grudnia.
- To jest najpełniejszy konsensus jaki możemy dostać - powiedział Marcin Mrowiec.
Prognoza wzrostu PKB na ten rok jest nie tylko niższa niż w czerwcu (wówczas wyniosła ona 3,2 proc.) ale także niższa od niedawno ogłoszonej przez Ministerstwo Finansów w projekcie budżetu na 2025 roku (3,1 proc.) czy też listopadowej prognozy Komisji Europejskiej (3 proc.). Obniżona prognoza na przyszły rok - 3,5 proc. - to także mniej niż zakładało MF (3,9 proc.) i nieco mniej niż daje KE (3,6 proc.).
Eksperci nie mają wątpliwości, że ten rok okaże się chudy pod względem inwestycji. Po bardzo solidnym wzroście w ubiegłym roku o 12,6 proc., gdy sektor publiczny wydawał jeszcze rzutem na taśmę pieniądze z poprzedniej, kończącej się perspektywy budżetowej Unii, w tym roku ankietowani przez EKF oczekują wzrostu o zaledwie 1,3 proc. Według ich prognoz w przyszłym i kolejnym roku inwestycje mają przyspieszyć do odpowiednio 7,9 proc. oraz 7 proc. Na prognozy wzrostu inwestycji wpływają oczekiwania przyspieszenia wydawania unijnych pieniędzy z Funduszu Odbudowy i Funduszu Spójności.
- Jeśli chodzi o inwestycje będziemy mieli dołek w tym roku. Wynika to z zakończenia jednej perspektywy a nieuruchomienia jeszcze kolejnej - mówił ekspert.
Konsumpcja prywatna pozostanie głównym motorem polskiej gospodarki w tym roku i w następnych latach. W tym roku wyraźnie odbije po ubiegłorocznym załamaniu (w 2023 roku spadła o 0,3 proc.). Nie będą to jednak tak wysokie wzrosty jak w po ustąpieniu pandemii, w 2021 i w 2022 roku, kiedy przekraczały one 6, a następnie 5 proc. Ankietowani oczekują wzrostu konsumpcji prywatnej w tym roku o 3,8 proc., w roku przyszłym o 3,3 proc., a w 2026 - o 3,4 proc.
- Inwestycje sektora prywatnego są znacznie poniżej tego, czego oczekiwalibyśmy w związku z demografią. To jest przedmiotem troski naszych ekonomistów - powiedział Marcin Mrowiec.
Bezrobocie w najbliższych latach Polakom nie grozi, ale polskiej gospodarce grozi brak rąk do pracy. Ankietowani oczekują dalszego spadku stopy bezrobocia, lecz ponieważ jest ono i tak na rekordowo niskich poziomach, spadki te będą bardzo powolne. W tym roku stopa bezrobocia, liczona według unijnej metodologii BAEL, obniży się do 3 proc. z 3,1 proc. w roku ubiegłym, a w kolejnych latach spadnie dalej do 2,9 proc. na koniec 2025 roku i do 2,7 proc. rok później. Polska już teraz jest - obok Czech i Niemiec - krajem o najniższym bezrobociu w Unii.
Choć bezrobocie będzie wciąż pozostawać rekordowo niskie, eksperci oczekują wyhamowania tempa wzrostu wynagrodzeń - z 12,9 proc. nominalnie w tym roku do nieco ponad 8 proc. w roku przyszłym i 6,7 proc. w 2026 roku. Będzie to jednak skutkiem znacznie mniejszych podwyżek w sektorze publicznym.
Ankietowani prognozują, że średnioroczna inflacja, która w 2023 wyniosła 11,4 proc., w tym roku spowolni do 3,6 proc., ale w przyszłym odbije do 4,4 proc. Potem spadnie. W 2026 roku do 3,1 proc. natomiast znajdzie się blisko celu inflacyjnego 2,5 proc. dopiero w 2027 roku. W ślad za inflacją obniżane będą stopy procentowe. Średnia oczekiwań ankietowanych zakłada, iż stopa referencyjna NBP zostanie obniżona z obecnych 5,75 proc. do 4,7 proc. na koniec 2025 roku, a następnie do 3,8 proc. na koniec 2026 oraz 3,50 proc. na koniec 2027 roku. Wraz za stopami procentowymi ma spadać stawka WIBOR.
Dodajmy, że ostatnie z prognoz makroekonomicznych nadesłane zostały dzień po pamiętnej konferencji prezesa NBP, podczas której dokonał on "jastrzębiego zwrotu". Postawił pod znakiem zapytania m.in. ewentualność jakichkolwiek obniżek stóp nawet do końca przyszłego roku.
W ocenie ekspertów finanse publiczne będą długo wydobywać się z otchłani, w jaką wepchnęły je ośmioletnie rządy PiS. Prognozują oni bardzo stopniowy spadek wysokiego obecnie deficytu sektora finansów publicznych. Przypomnijmy, że w 2023 roku deficyt osiągnął równowartość 5,3 proc. PKB, a na koniec tego roku ma to być 5,8 proc. PKB. Według prognoz deficyt zmniejszy się , na koniec 2025 roku do 5,5 proc. PKB, zaś na koniec 2026 roku - do 4,7 proc. PKB, co nieznacznie odbiega od rządowych planów.
Eksperci zaznaczają jednak, że tak wysokie deficyty planowane są pomimo solidnego tempa wzrostu gospodarki. Będzie to prowadzić do dalszego narastania długu sektora finansów publicznych, który w 2026 i 2027 roku przekroczy 60 proc. PKB.
EKF zwraca się także do ekspertów o wytypowanie największych zagrożeń dla polskiej gospodarki. Największym byłaby eskalacja konfliktów geopolitycznych, a następnie słabnąca koniunktura gospodarcza w najważniejszych gospodarkach oraz spadek konkurencyjności i atrakcyjności inwestycyjnej Polski oraz pogłębiająca się niekorzystna struktura demograficzna.
- Jeśli nie zadbamy o odpowiednią ilość i jakość pracowników w naszej gospodarce, to będzie to zagrożeniem dla koniunktury - dodał.
Które z zagrożeń mogą się spełnić z największym prawdopodobieństwem? Bardzo wysoce pewne jest, że struktura demograficzna polskiego społeczeństwa będzie się pogarszać, co może postępować przy braku odpowiedniej polityki migracyjnej. Na kolejnym miejscu w rankingu prawdopodobieństwa znalazło się ryzyko niskiego tempa oraz wysokiego kosztu transformacji energetycznej, zbyt niskiego poziomu inwestycji prywatnych a także złego stanu finansów publicznych oraz niespójności w polityce pieniężnej i fiskalnej.
Jacek Ramotowski