Polska i Włochy - czarne owce w UE

Ministrowie finansów 27 państw Unii Europejskiej na spotkaniu w Brukseli podejmą decyzje w sprawie raportów Komisji Europejskiej oceniających sposób przygotowania i zarządzania budżetami poszczególnych państw. W centrum zainteresowania znajdują się budżety Polski i Włoch.

Polska musi do końca roku obniżyć nadmierny deficyt finansów publicznych - zaleciła we wtorek, na wniosek Komisji Europejskiej, rada unijnych ministrów finansów (ECOFIN). Polska ma pół roku na wykazanie, że podejmuje odpowiednie działania w tym zakresie.

"Obecna sytuacja Polski z punktu widzenia wzrostu gospodarczego jest wyjątkowo dobra, więc uważamy, że polskie władze powinny ją wykorzystać, by przyjąć środki natury strukturalnej, które spowodują trwałą korektę nadmiernego deficytu i w konsekwencji stabilizację finansów publicznych" - powiedział na konferencji prasowej komisarz ds. monetarnych Joaquin Almunia.

Reklama

"Nie mówimy Polsce, jakie konkretne kroki powinna podjąć, ale w tym samym czasie otrzymujemy informacje, że Polska podejmuje pewne kroki, które mogą spowodować sytuację przeciwną - zwiększenie wydatków albo obniżenie dochodów" - zaniepokoił się komisarz.

Wszystkie kraje, w tym Polska, poparły rekomendację KE, że Polska musi obniżyć deficyt. Zastępująca w Brukseli wicepremier Zytę Gilowską wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska odrzuciła krytykę komisarza Almunii.

"Podejmujemy reformy" - podkreśliła na konferencji prasowej, podając jako przykład przyspieszenie kosztownej dla dochodów budżetu reformy klina podatkowego. Już od 1 lipca składka rentowa ma zostać obniżona o 3 punkty proc. Kolejna obniżka planowana jest na początku 2008 roku, by składka spadła do 6 proc. - z 13 proc. obecnie.

"Przedstawiamy Komisji wszystkie dane dotyczące planowanych reform. Nikt nie zgłosił pod adresem Polski problemu reformowania strony wydatkowej. Podkreślono, że trzeba redukować deficyt, co robimy" - powiedziała dziennikarzom Zajdel-Kurowska. Podkreśliła polskie priorytety: ograniczanie bezrobocia i aktywizację zawodową.

Nie zgodziła się także z zarzutem braku wystarczającej współpracy polskiego rządu z Komisją Europejską, na co skarżył się niedawno komisarz Almunia. "Ten zarzut jest zupełnie bezpodstawny. Komunikujemy się z KE bardzo efektywnie. Starałam się dowieść, że nie ma problemu braku informacji" - powiedziała wiceminister.

Zebrani w Brukseli ministrowie uznali, że planowany na ten rok przez polski rząd deficyt w wysokości 3,4 proc. PKB (wliczając koszty reformy emerytalnej) jest obarczony "znacznym ryzykiem". Oficjalna prognoza KE to wciąż 3,7 proc. PKB. Dotychczasowe działania podejmowane przez polski rząd w celu redukcji deficytu ministrowie uznali za niewystarczające, by zapewnić trwałą równowagę budżetu.

Najnowsza rekomendacja głosi: "Rada wzywa Polskę, aby do 27 sierpnia podjęła skuteczne działania w tym celu". Katarzyna Zajdel-Kurowska zapewniała, że cel 3,4 proc. jest realny. "Nie spodziewamy się, żeby to było więcej, a są szanse, by było mniej" - powiedziała, odmawiając podania bardziej szczegółowych prognoz.

Jeżeli tegoroczny deficyt rzeczywiście nie przekroczy 3,4 proc., wówczas polski rząd będzie mógł ubiegać się o zdjęcie procedury nadmiernego deficytu, rozpoczętej w 2004 roku. Będzie to możliwe, o ile KE zgodzi się na uwzględnienie kosztów reformy emerytalnej, przewidziane w zrewidowanym Pakcie Stabilności i Wzrostu.

Byłoby to 1,2 proc. PKB, co oznacza, że za rok 2007 Polska mogłaby wykazać się deficytem w wysokości ok. 2,2 proc., spełniając tym samym kryteria z Maastricht, co pozwoli na wyjście z procedury nadmiernego deficytu.

Sprawa nie jest taka oczywista - mówią nieoficjalne eksperci KE. By zakończyć procedurę nadmiernego deficytu, obniżenie deficytu wydatków publicznych musi mieć charakter trwały (a nie jednorazowy) i oparty na realnych reformach strukturalnych.

Komisarz Almunia, który w ostatnim czasie narzekał na brak bezpośrednich rozmów z wicepremier Gilowską, nie wykorzystał jej wtorkowej nieobecności w Brukseli, by ponowić krytykę. "Niezależnie od wszystkiego reprezentant Polski zaakceptował rekomendacje i mamy nadzieję, że polskie władze je wdrożą" - skwitował.

Uwaga na Włochy

Gorzkie słowa pod adresem włoskiego rządu napływają w trudnej dla niego chwili, gdy premier Romano Prodi (były przewodniczący Komisji Europejskiej), po porażce w parlamencie i złożeniu w ub. tygodniu rezygnacji, funkcjonuje obecnie na zasadzie pełniącego obowiązki szefa rządu. W środę w kluczowym głosowaniu na temat polityki zagranicznej, jego centrolewicowa koalicja nie zdołała zapewnić sobie wystarczającej większości we włoskim Senacie i choć później jej partie podtrzymały Prodiego w obliczu jego rezygnacji, to jednak dalsze trwanie rządu koalicyjnego, dysponującego najmniejszą w powojennej historii większością parlamentarną, nadal nie jest przesądzone. Włoski deficyt budżetowy osiągnął w ubiegłym roku poziom 5,7 procent produktu krajowego brutto, a więc był prawie dwukrotnie wyższy od obowiązującego pułapu 3 procent. Plany włoskiego rządu na ten rok mówią o jego zredukowaniu do 2,8 procent, ale ich realizacja nie jest pewna.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »