Polska kończy z piractwem
Unia Europejska i USA od lat ganią Polskę za piractwo. W lipcu Ministerstwo Kultury opracowało strategię, która ma wreszcie usunąć złodziei praw intelektualnych. Przewiduje ona m.in. zmianę zarządcy Stadionu Dziesięciolecia, jeśli obecny - Damis - nie będzie współpracować.
Polska do końca roku chce ograniczyć piractwo. Ma w tym pomóc strategia na rzecz ochrony własności intelektualnej przygotowana przez Ministerstwo Kultury i organizacje reprezentujące prawa autorskie, którą w najbliższych tygodniach - niektórzy liczą, że do końca lipca - przyjmie Rada Ministrów. Strategia wyznacza zadania, odpowiedzialne za nie resorty oraz terminy realizacji celów, chociaż te - jak zastrzega ministerstwo - mogą ulec przesunięciu o 2-4 tygodnie.
Oczko w głowie
- Ważnym punktem strategii jest wzmożenie kontroli na granicy wschodniej, bo przez nią przechodzi 90 proc. materiałów pirackich sprzedawanych w Polsce oraz problem Stadionu X-lecia - mówi przedstawiciel Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej.
Wśród największych targowisk: stadionu ŁKS w Łodzi, giełdy w krakowskich Balicach, wrocławskiej Hali Ludowej i sieci bazarów wzdłuż granicy polsko-niemieckiej, solą w oku był zawsze warszawski Stadion X-lecia, który należy do Centralnego Ośrodka Sportu, podlegającego Ministerstwu Edukacji Narodowej i Sportu.
- Jarmark Europa został wskazany przez Amerykanów w Raporcie 301, przedstawicieli Komisji Europejskiej oraz sektora prywatnego. Dlatego został potraktowany osobno w Strategii - mówi Wojciech Dziomdziora, sekretarz zespołu ds. przeciwdziałania naruszeniom prawa autorskiego w resorcie kultury.
Pod lupę trafi umowa podpisana przez Centralny Ośrodek Sportu z zarządcą targowiska - firmą Damis. Po ustaleniu jej zapisów, ministerstwo chce ją zmodyfikować lub zacząć egzekwować postanowienia dotyczące ochrony praw autorskich. Jeśli Damis nie będzie współpracować, strategia przewiduje wypowiedzenie umowy i przeprowadzenie przetargu na zarządzanie targowiskiem.
Trudniej kupić
Strategia jeszcze nie ruszyła, a na stadionie już się zmieniło.
- Pojawiły się napisy, że handel pirackimi płytami jest zabroniony. Policja i Damis dokładniej kontrolują sprzedawców. Jeśli te działania będą prowadzone dalej i przyniosą efekty, Polska zostanie skreślona z listy krajów, które szczególnie naruszają własność intelektualną - obiecuje anonimowy pracownik ambasady USA.
- Damis nie ma odpowiednich narzędzi, by zwalczać piractwo. Nie możemy żądać faktury ale ewentualnie usuwać ze stadionu osoby bez biletu. Pod koniec maja zaczęliśmy jednak nękać handlujących pirackimi płytami: wyprowadzać ich ze stadionu i przekazywać policji. W tym celu zatrudniłem dodatkowo 50 osób. W najbliższym miesiącu zamontujemy kamery na koronie. Jeśli to nie poskutkuje, trzeba będzie ją zamknąć. Ale wolałbym tego uniknąć, bo znajduje się tam 800 stoisk handlowych, czyli 5 tys. miejsc pracy - mówi Bogdan Tomaszewski, prezes Damisu.
Podkreśla jednak, że rządowa strategia ma braki.
- Powinniśmy zwalczać przyczyny, a nie skutki. Gros pirackich płyt pochodzi z nielegalnych lub wręcz legalnych wytwórni w Polsce. Poza tym, brakuje chęci współpracy ze strony producentów. Chciałbym podpisać z wytwórniami umowę, stworzyć ich stoiska na stadionie, ale nie są one tym zainteresowani - twierdzi Bogdan Tomaszewski.