Polska "strzela ślepakami". Budowa fabryki amunicji wciąż nie ruszyła
W Polsce nadal nie rozpoczęły się poważne prace nad budową fabryki amunicji. Ostatnie trzy lata politycy solidarnie zmarnowali - czytamy w czwartkowym wydaniu "Rzeczpospolitej".
Dziennik zauważa, że w Polsce nadal nie rozpoczęły się poważne prace nad budową fabryki amunicji, chociaż ustawa w tej sprawie została przyjęta w grudniu 2024 r. Zapadła wówczas decyzja o przekazaniu 3 mld zł na ten cel (2 mld zł z budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej do Funduszu Inwestycji Kapitałowych i 1 mld zł poprzez skarbowe papiery wartościowe).
"Państwowy gigant Polska Grupa Zbrojeniowa wciąż nie złożył dokumentów umożliwiających sięgnięcie po te pieniądze. Ma to nastąpić do końca marca. Ale nawet, gdy już projekt ruszy, to potrzeba co najmniej trzech lat, by uruchomić produkcję na dużą skalę. Ostatnie trzy lata politycy solidarnie zmarnowali: najpierw PiS-u, potem rządzącej obecnie koalicji" - podkreśla "Rzeczpospolita".
Jak dodaje dziennik, chociaż miały powstać specjalne, międzyresortowe zespoły, które miały koordynować rozwój przemysłu zbrojeniowego w naszym kraju, to każdy z nich ma problemy z rozpoczęciem prac. Taka sytuacja dotyczy np. zespołu ds. opracowania strategii dla państwowego sektora obronnego, zapowiadanego cztery miesiące temu przez ówczesnego wiceministra aktywów państwowych Marcina Kulaska.
"Do dziś zespołu brak. Na napisanie strategii przemysłu zbrojeniowego politycy, w tym minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski, dali sobie... kilkanaście miesięcy. A Marcin Kulasek już się zbrojeniówką nie zajmuje" - zauważa "Rzeczpospolita".
W artykule przywołano też niedawne słowa szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. rez. Dariusza Łukowskiego, który na antenie Polsat News mówił, że Wojsko Polskie ma zapasy amunicji na dwa tygodnie prowadzenia wojny. Słowa te spotkały się z krytyką obozu rządzącego. Jak wskazano w artykule, "problem tkwi nie w tym, że Łukowski to mówi, ale w tym, że ma rację".
"Faktycznie mamy za mało amunicji wielkokalibrowej (kaliber 155 mm i 105 mm, wykorzystywanej w systemach artyleryjskich - red.). I choć ją kupujemy, to robimy to za wolno" - podsumowuje "Rzeczpospolita".
Polska nie posiada też zdolności samodzielnej produkcji komponentów do wytwarzania pocisków. Na łamach Interii Biznes opisywaliśmy, że rząd próbuje zmienić ten stan rzeczy, wykorzystując potencjał chemicznej Grupy Azoty. W listopadzie 2024 r. Agencja Rozwoju Przemysłu, Polska Grupa Zbrojeniowa, Grupa Azoty i MESKO (należący do PGZ producent broni i amunicji z siedzibą w Skarżysku-Kamiennej) podpisały list intencyjny dotyczący zwiększenia możliwości produkcyjnych materiałów wybuchowych. Azoty miały zaangażować się w produkcję nitrocelulozy i prochów wielobazowych. Ta działalność miałaby również pomóc wyjść na prostą borykającej się z problemami finansowymi spółce.