Polska traci na podróbkach 9,5 mld zł
Podrabiane kosmetyki, odzież, elektronika czy leki biją w naszą gospodarkę. Gdyby nie ten proceder, firmy mogłyby zwiększyć zatrudnienie o ponad 28 tys. miejsc pracy - pisze w czwartek "Rzeczpospolita".
Straty wynikające z piractwa oraz wprowadzania do obrotu podrabianych produktów tylko w 11 sektorach rodzimej gospodarki sięgają w naszym kraju 9,5 mld zł rocznie - informuje gazeta powołując się na raport EUIPO, czyli unijnego urzędu ds. własności intelektualnej.
"Rzeczpospolita" dotarła do najnowszego raportu tej instytucji, z którego wynika, że wielkość tzw. sprzedaży utraconej sięga 10 proc. całkowitej sprzedaży w badanych branżach. A to znacznie więcej niż unijna średnia. "EUIPO ostrzega, że problem jest potężny, a fałszerzy i piratów zachęcają łagodne kary i potencjalnie wysokie zyski - czytamy w gazecie.
"Zajęcie się podrabianiem towarów staje się atrakcyjne dla organizacji przestępczych" - stwierdzili autorzy raportu. Wynika z niego, że w branżach kosmetycznej, odzieżowej, obuwniczej, a także tych zajmujących się produkcją i handlem art. sportowych, smartfonów, zabawek, biżuterii i zegarków, torebek, alkoholi, a nawet produktów farmaceutycznych, nagrań muzycznych czy pestycydów, straty wynoszą 7,4 proc. sprzedaży tych sektorów.
W Unii Europejskiej sięgnęły one w ubiegłym roku ok. 60 mld euro, ale w latach 2012-2016 średniorocznie było to ponad 92 mld euro.
"Biorąc pod uwagę, iż producenci działający zgodnie z prawem produkują mniej, niż miałoby to miejsce w przypadku nieistnienia podrabiania, zatrudniają też mniej pracowników. W analizie oszacowano, że w całej UE bezpośrednio tracimy w ten sposób nawet 468 tys. miejsc pracy. W Polsce to 28,8 tys." - wskazuje raport.