Polska w pierwszej piątce
W tym tygodniu firma Ernst&Young przedstawiła raport nt. atrakcyjności inwestycyjnej Europy w 2008 r. Lepsze od Polski okazały się tylko Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Hiszpania. Zgodnie z raportem, w ubiegłym roku liczba inwestycji w Polsce wzrosła o 21 proc. w porównaniu z 2007 r.
- To, że Polska była, jest i jakiś czas jeszcze będzie atrakcyjnym krajem do inwestycji, to truizm. To nie wynika z ocen tych czy innych analityków, tylko z obiektywnych czynników - powiedział PAP Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. Dodał, że do tych czynników należą: wykwalifikowana siła robocza, potencjał rynku wewnętrznego i ogromna przedsiębiorczość Polaków.
Zaznaczył, że w latach 2009-2010 liczba bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce - pomimo światowego kryzysu - powinna rosnąć. - Być może w mniejszym tempie, ale jednak dynamika będzie nadal rosnąć - dodał.
Jabłoński skomentował też prognozę autorów raportu, mówiącą o tym, że w perspektywie trzech lat Europa Środkowo-Wschodnia będzie najchętniej wybieraną lokalizacją dla nowych projektów inwestycyjnych, wyprzedzając pod tym względem Chiny.
- To jest pewne uproszczenie. Przy całej mojej sympatii dla Ukrainy i Ukraińców, trudno sobie wyobrazić, żeby w dzisiejszym chaosie, który tam panuje, pojawiały się w tym kraju inwestycje - powiedział. Dodał, że analitycy często nie zadają sobie trudu, żeby przeanalizować specyfikę danego kraju. - Dla nich taki agregat, jak Europa Środkowo-Wschodnia, czyli obszar od Łaby po Wołgę i od Morza Bałtyckiego po południe Morza Czarnego - to jedna wielka plama - zaznaczył.
Przytoczył też przykład Węgier. - Jeśli na Węgrzech zmieni się rząd i polityka gospodarcza, być może kraj ten stanie się atrakcyjnym miejscem dla inwestorów. Niemniej złe doświadczenia ostatnich rządów socjalistycznych, które doprowadziły do ruiny gospodarczej i wycofania się jednej trzeciej wcześniejszych inwestycji, nie pozostaną bez znaczenia - powiedział.
- Europa Środkowo-Wschodnia będzie cieszyć się zainteresowaniem inwestorów, ale można powiedzieć, że to zainteresowanie będzie bardzo zróżnicowane - podsumował.
Zaznaczył, że cieszy się, iż raport jest pozytywny dla Polski, ale nie będzie on miał wpływu na postrzeganie naszego kraju przez potencjalnych inwestorów. - Nikt, kto zamierza zainwestować setki milionów, czy nawet dziesiątki milionów euro, nie opiera się na takich raportach. Tylko przyjeżdża na miejsce i przeprowadza analizę potencjalnych zysków i strat - wyjaśnił.
Zdaniem ekonomisty ING BSK Grzegorza Ogonka, Polska, w porównaniu do innych krajów regionu, jest ciągle atrakcyjnym gospodarczo krajem. - Jednak decyzje inwestorów zagranicznych w obecnej fazie cyklu koniunkturalnego są nieprzewidywalne - ocenia. Jego zdaniem, trudno ocenić czy w tym roku inwestorzy będą zainteresowani naszą częścią Europy.
Według niego na uwagę zasługuje informacja z raportu, zgodnie z którą najbardziej atrakcyjnym regionem dla projektów inwestycyjnych w 2009 r. będzie Europa Zachodnia.
- To pokazuje, że kapitał ma trafiać w bezpieczne miejsca, a nie agresywnie szukać niepewnych zysków. Inwestorzy zagraniczni będą niechętnie wychylać głowy poza obszary, które mają gruntownie przebadanie - uważa ekonomista.