Polska węglem leży
Jeśli nie będzie nowych inwestycji, Polacy mogą zostać bez prądu. Złoża węgla brunatnego przy największych elektrowniach są na wyczerpaniu, a importować tego węgla się nie da - jest zbyt wilgotny. W Polsce, gdzie większość energii elektrycznej produkuje się z węgla brunatnego i która ma największe złoża na świecie, nie robi się nic, żeby rozwijać ich eksploatację.
Nasz kraj posiada tak duże złoża węgla brunatnego, że przy kontynuowaniu obecnego poziomu wydobycia mogłyby one wystarczyć jeszcze na kilkaset lat.
Najtaniej jak się da
Bardzo istotnym argumentem za wykorzystywaniem w energetyce właśnie tego surowca jest jego cena. Produkcja energii elektrycznej uzyskiwanej ze spalania węgla brunatnego kosztuje bardzo niewiele w porównaniu do innych źródeł energii, takich jak węgiel kamienny czy gaz.
Przed czterema laty Urząd Regulacji Energetyki opublikował dane, z których wynikało, że wytworzenie 1 GJ z węgla brunatnego kosztuje w Polsce tylko 17,07 zł. Dla porównania: węgiel kamienny - to 21,61 zł, a gaz ziemny - 32,99 zł. Ceny z pewnością są już nieaktualne, ale stosunek między nimi pozostał na niezmienionym poziomie. W Polsce węgiel brunatny pozostaje najtańszym i najpewniejszym źródłem energii. Mając ogromne zasoby tego surowca w kraju, Polacy nie muszą się bać o prąd w gniazdkach. Aby utrzymać odpowiedni poziom zaopatrzenia w prąd, nie trzeba budować elektrowni gazowych czy innych. Wystarczy wykorzystać to, co mamy.
Często podnoszonym problemem jest ekologia - spalanie węgla powoduje zanieczyszczenie atmosfery. Poza tym węgiel brunatny pozyskuje się głównie w kopalniach odkrywkowych. Są to ogromne dziury w ziemi o średnicy dochodzącej do kilku kilometrów. Widać je nawet na zdjęciach satelitarnych. Jednak dziś wprowadza się nowoczesne metody spalania węgla brunatnego, które pozwalają na zmniejszenie do minimum negatywnego wpływu na środowisko. Zaś nieużywane złoża poddawane są rekultywacji i mogą służyć m.in. jako atrakcja turystyczna.
Nikt nie chce
Nowe kopalnie odkrywkowe należałoby kopać już teraz, aby zapewnić odpowiedni poziom wydobycia węgla za kilka lat, kiedy skończą się obecnie eksploatowane złoża. Ogromnym problemem jest jednak to, że węgiel często znajduje się na terenach zamieszkałych. Trzeba by więc przesiedlić mieszkańców, a budynki znajdujące się nad węglem przenieść lub zburzyć. Jednak konieczność przesiedlenia w inne miejsca sporej liczby ludzi, pomijając koszty, jakie trzeba ponieść (zwrócą się one podczas eksploatacji złoża), budzi poważne opory. Szacuje się, że uruchomienie odkrywki w okolicach Legnicy wiąże się z przesiedleniem około 1000 osób w ciągu 20 lat.
Naturalnym odruchem ludzkim jest chęć pozostania w miejscu zamieszkania. Socjologowie już dawno ukuli na to odpowiedni termin. NIMBY czyli Not In My Back Yard (dosłownie Nie W Moim Ogródku) oznacza, że nawet jeśli panuje powszechne przyzwolenie na budowę nowych kopalń (wszyscy wiedzą, że prąd jest potrzebny, a do tego konieczny jest węgiel) to nikt się nie godzi, by kopalnia powstała w okolicy, a tym bardziej w miejscu, gdzie stoi jego dom. Pojęcie to odnosi się nie tylko do kopalń, ale również do innych uciążliwych instytucji, jak oczyszczalnie ścieków, wysypiska czy autostrady. Jednak różnica między budową kopalni odkrywkowej a autostrady jest taka, że podczas budowy tej drugiej zniknie najwyżej kilka domów i może spaść wartość pozostałych. Podczas budowy odkrywki mogą przestać istnieć całe miejscowości. Jest też jednak druga strona medalu - jedną z najbogatszych gmin w Polsce jest Kleszczów (licząc dochód per capita - czyli na głowę mieszkańca), na terenie której znajdują się kopalnia i elektrownia Bełchatów. Budowa elektrowni czy kopalni może więc być wyjątkową okazją do rozwoju.
Cudze chwalimy...
W Polsce, zamiast korzystać z tego, co jest pod ręką, trwają gorące dyskusje na temat wykorzystania innych źródeł pozyskiwania energii. Tymczasem kraje zachodnie od dawna rozwijają eksploatację swoich złóż węgla brunatnego. Dzieje się tak w Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy Australii. A są to kraje o bardzo restrykcyjnych wymaganiach dotyczących ochrony środowiska. Jeśli więc u naszego zachodniego sąsiada powstają nowe kopalnie i nowe elektrownie na węgiel brunatny (ze względu na wysokie koszty transportu elektrownie wykorzystujące węgiel brunatny buduje się zazwyczaj tuż obok kopalni, a węgiel do elektrowni transportowany jest za pomocą przenośników taśmowych - tak jest np. w Elektrowni Bełchatów i Elektrowni Turów), to dlaczego miałyby one nie powstawać u nas?
Najwyższą ocenę jakości złóż jeszcze nieeksploatowanych otrzymało złoże Legnica - Zachód oraz Gubin. Zasoby węgla w okolicach Legnicy szacuje się nawet na kilkadziesiąt mld ton (są być może największe na świecie), przy bardzo wysokiej kaloryczności tego węgla - oznacza to, że trzeba zużyć mniej surowca dla zapewnienia takiej samej ilości mocy.
Dlaczego więc nie trwają przygotowania do eksploatacji nowych złóż, a te, które trwają, są hamowane? W dokumencie "Polityka energetyczna Polski do 2030 roku" opublikowanym przez Ministerstwo Gospodarki w marcu tego roku jest napisane, że zużycie węgla brunatnego ma się zmniejszyć o 23 proc., za to o 40 proc. ma się zwiększyć zużycie gazu. Jest to o tyle dziwne, że Polska węgla ma dużo, a gazu prawie w ogóle. W dokumencie możemy też przeczytać: "Polski sektor energetyczny stoi obecnie przed poważnymi wyzwaniami. Wysokie zapotrzebowanie na energię, nieadekwatny poziom rozwoju infrastruktury wytwórczej i transportowej paliw i energii, uzależnienie od zewnętrznych dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej oraz zobowiązania w zakresie ochrony środowiska, w tym dotyczące klimatu, powodują konieczność podjęcia zdecydowanych działań".
- Tylko że działań tych nie widać. Specyfika inwestycji w energetyce polega na tym, że trwają one zazwyczaj kilkanaście lat. A więc żeby za kilka lat w gniazdkach płynął prąd - i to prąd tani - trzeba budować infrastrukturę już teraz. Obecne elektrownie są już często przestarzałe (większość powstała kilkadziesiąt lat temu), a złoża eksploatowanych kopalni węgla brunatnego są na wykończeniu. Stąd potrzeba inwestycji w nowe - podkreśla Wojciech Ilnicki, przewodniczący komisji międzyzakładowej "S" w kopalni węgla brunatnego Turów.
Przy budowie nowych elektrowni jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt. Samą elektrownię można wybudować stosunkowo szybko, natomiast dużym wyzwaniem jest budowa sieci energetycznej, która pozwoli wyprowadzić z tej elektrowni moc. Jest to zadanie wymagające wielkich nakładów. Tym bardziej trzeba więc szukać możliwości rozwoju energii opartej na węglu brunatnym w pobliżu już istniejących elektrowni i kopalni. Jest tam już przygotowana infrastruktura, są odpowiednie zasoby ludzkie, są linie przesyłowe, które wystarczy zmodernizować, a ludzie mają już świadomość konieczności takich inwestycji.
Maciek Chudkiewicz