Polska wieś energetyczna potrzebuje zmian
Forum Rozwoju Efektywnej Energii jest częścią europejskiej inicjatywy, która ma na celu zwrócenie uwagi na ograniczony dostęp do nowoczesnych, efektywnych oraz bezpiecznych rozwiązań energetycznych na terenach pozamiejskich.
- Chcemy rozpocząć społeczną dyskusję na temat polskiej polityki energetycznej w kontekście potrzeb energetycznych mieszkańców obszarów niezurbanizowanych - zapowiada rzeczniczka prasowa FREE Magdalena Grabala.
Na zlecenie FREE TNS OBOP przeprowadził badania mające na celu pokazanie, jak mieszkańcy obszarów niezurbanizowanych postrzegają problemy związane z różnymi źródłami energii. Badanych pytano o wykorzystywane źródła energii, świadomość istniejących źródeł ogrzewania, a także o świadomość ekologiczną, zainteresowanie tematyką ekologicznych źródeł energii oraz potrzeby edukacyjne.
Wyniki pod wieloma względami nie zaskakują. Grupa użytkowników tradycyjnych źródeł energii najczęściej wykorzystuje drewno i węgiel. W grupie użytkowników pozostałych źródeł energii najpopularniejszy jest olej opałowy, następnie gaz płynny LPG i energia elektryczna. Energia słoneczna jest wykorzystywana przez maksymalnie 9 proc. gospodarstw domowych, które używają do ogrzewania budynku mieszkalnego innych niż tradycyjne źródeł energii.
Gdyby nie istniały żadne bariery finansowe i technologiczne, największym zainteresowaniem (maksymalnie 39 proc.) cieszyłaby się energia słoneczna. Maksymalnie 23 proc. osób wybrałoby gaz ziemny z sieci i tyle samo olej opałowy.
Przy wyborze źródła energii największe znaczenie mają kwestie finansowe - koszt użytkowania oraz koszt instalacji; inne ważne elementy to bezpieczeństwo użytkowania, prostota obsługi oraz czystość użytkowania. Ekologia znalazła się na jednej z dalszych pozycji.
Znajomość terminu "odnawialne źródła energii" kształtuje się na poziomie od 66 proc. dla użytkowników tradycyjnych źródeł energii do maksimum 84 proc. dla użytkowników pozostałych źródeł; najbardziej znanymi tego typu źródłami są ex aequo energia pozyskiwana z wiatru oraz energia słoneczna.
W dalszej kolejności wymieniane są energia spadku wody i energia geotermalna.
Świadomość istnienia innych źródeł energetycznych niż tradycyjne, służących do ogrzewania budynków mieszkalnych, kształtuje się na umiarkowanie satysfakcjonującym poziomie - co najmniej jedno takie źródło wymienia spontanicznie 70 proc. Najbardziej znany jest olej opałowy.
Znajomością gazu płynnego LPG może się wykazać od 23 do 38 proc. osób, a energii słonecznej 20-26 proc. - Gdybym miał wskazać w wynikach badań ten najważniejszy element, najprawdopodobniej byłoby to stwierdzenie, że "33 proc. badanych nie ma żadnych potrzeb w zakresie źródeł energii" - komentuje wyniki badań Andrzej Hałasiewicz, zastępca dyrektora Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa FAPA. - Zestawiając ten wynik ze źródłami ciepła, sposobami podgrzewania wody, widzimy, jakimi wyzwaniami są budzenie świadomości i waga świadomego, przemyślanego gospodarowania energią.
Brak potrzeb w zakresie źródeł energii wynika zapewne również z braku świadomości o istnieniu alternatyw dla stosowanych "od zawsze" sposobów. Tymczasem takie alternatywy istnieją, co więcej, są już w naszym kraju z powodzeniem wdrażane.
Często przyzwyczajenie i rutyna stanowią trudną do przekroczenia granicę.
- Dlaczego mamy coś zmieniać? Odpowiedź jest prosta - dla przyszłych pokoleń - przekonuje Andrzej Olechowski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Gazu Płynnego. - Zdolność planety do zaspokajania naszych potrzeb została już przekroczona o blisko 30 proc., czyli w pewnym sensie żyjemy na koszt przyszłych pokoleń. Myśląc o zmianach, nowych technologiach, zastanawiamy się nad kwestiami finansów czy też dostępności.
Rzeczywiście nowe technologie, które mają ogromne znaczenie dla stałego wzrostu efektywności wykorzystania energii, mają swoje ograniczenia, jednak w prosty sposób można je ominąć.
Jego zdaniem, doskonałym partnerem dla nowych technologii może być gaz płynny (LPG).
- Używając energii elektrycznej pochodzącej z węgla, zwiększasz emisję dwutlenku węgla i tlenku azotu prawie o 70 proc. w porównaniu z gazem płynnym LPG. Kiedy wiatr czy słońce nie produkują energii, LPG może je natychmiast zastąpić. Dzięki systemom solarnym można zaoszczędzić do 60 proc. rocznego zapotrzebowania na podgrzanie ciepłej wody i do 20 proc. całkowitych kosztów ogrzania domu - podkreśla.
Kolejnym przykładem mogą być gazowe pompy ciepła, napędzane przez LPG, które znajdują swoje zastosowanie w gospodarstwach domowych (chłodziarki, zamrażarki), przetwórstwie spożywczym (chłodnie, fabryki lodu), klimatyzacji, jak również ogrzewaniu pomieszczeń. Cechami szczególnymi gazowych pomp ciepła są oczywiście efektywność energetyczna oraz niskie koszty bieżącej eksploatacji.
Przy wykorzystaniu gazowych pomp ciepła oszczędzamy nawet do 50 proc. w stosunku do konwencjonalnej klimatyzacji czy centralnego ogrzewania.
Gaz płynny LPG jest nie tylko idealnym partnerem, lecz także sam w sobie stanowi produkt ekologiczny - z łatwością wykorzystywany jest w gospodarstwach domowych, w rolnictwie, hotelarstwie, budownictwie, a także w przemysłach: metalowym, stoczniowym, papierniczym, spożywczym czy tekstylnym.
Innym perspektywicznym rozwiązaniem są urządzenia do tzw. mikrokogeneracji.
W ciągu ostatnich kilku lat wielu renomowanych producentów systemów grzewczych i klimatyzacyjnych pracowało nad rozwiązaniami zwanymi Micro-CHP - dobrymi dla domów i małych firm. Dziś wielkość takich urządzeń jest porównywalna ze zwykłymi kotłami ogrzewającymi wodę, które mogą zapewnić energię elektryczną i cieplną. Przynoszą szczególne korzyści środowiskowe, ponieważ odciążają sieć energetyczną i przyczyniają się do redukcji emisji dwutlenku węgla.
Zdaniem ekspertów, spośród wszystkich rozwiązań propagowanych przez Forum FREE, rozwiązanie Micro-CHP może w największym stopniu zrewolucjonizować sposób, w jaki na obszarach wiejskich i podmiejskich jest wytwarzana energia elektryczna i cieplna.
Podstawowym ograniczeniem w upowszechnianiu uznanego i ekologicznego źródła energii - gazu ziemnego - jest wciąż niewielki zasięg sieci dystrybucyjnej. Tereny niezurbanizowane są jej niemal całkowicie pozbawione, co powinno dyskwalifikować gaz jako możliwą alternatywę na tych obszarach. Okazuje się, że niekoniecznie musi tak być. W oczekiwaniu na rozwój sieci gazowej branża gazowa ma pewien pomysł na dotarcie do klientów na wsiach i w niewielkich miejscowościach.
Zdaniem prezesa PGNiG Michała Szubskiego, taką alternatywą jest budowa sieci lokalnej i stacji, która regazyfikowałaby surowiec dostarczany w postaci LNG.
- Dostarczany cysternami, a następnie regazyfikowany, skroplony gaz ziemny jest paliwem tańszym niż stosowany do ogrzewania propan czy olej opałowy, natomiast w stosunku do węgla i drewna jego przewaga wynika z nieporównywalnie większego komfortu użytkowania - tłumaczy Bernard Rudkowski, prezes G.EN. Gaz Energia.
Metoda ta ma i tę zaletę, że pozwala zająć obszar, a następnie w przypadku przyłączenia do systemu zachować go jako biznesową domenę dystrybutora.
Czasem gaz występuje... po sąsiedzku. Jednak złoża z różnych względów nie opłaca się przyłączać do sieci. Wówczas rozwiązaniem może być zagospodarowanie gazu na miejscu. Takie plany ma PGNiG. Mogą one być realizowane w dwojaki sposób.
Po pierwsze budowa mikroelektrowni gazowych. Takie niewielkie zakłady miałyby stać tam, gdzie zlokalizowane są złoża gazu, a najlepiej tam, gdzie w pobliżu znajdują się fermy wiatrowe. Wiadomo, że te ostatnie - ze względu na tryb produkcji energii - mogą być groźne dla systemu energetycznego kraju. Mikroelektrownie gazowe miałyby być włączane w przypadku naturalnego wstrzymania generacji wiatrowej. Drugim rozwiązaniem jest magazynowanie gazu w miejscu wydobycia i dopiero po zebraniu pewnej ilości surowca przetransportowanie go do innego miejsca.
Problemem w poszerzaniu dostępu do nowoczesnych i ekologicznych rozwiązań są niewątpliwie ich koszty. Okazuje się jednak, że i tu sytuacja nie jest beznadziejna.
Na terenach słabo zurbanizowanych inwestowanie w duże i średnie źródła energii jest mniej opłacalne - wiąże się m.in. z przesyłaniem energii na duże odległości i koniecznością budowy kosztownej infrastruktury przyłączeniowej. Niezawodność tych dostaw uzależniona jest w dużej mierze od stanu sieci przesyłowej, która w Polsce jest mocno niedoinwestowana. W tym kontekście rozwój mikroźródeł energii, szczególnie odnawialnej (np. kolektorów słonecznych lub pomp ciepła) pozwala na częściowe uniezależnienie odbiorców od dostaw energii, zmniejsza obciążenie sieci lokalnej i - w rozsądnej perspektywie czasowej - jest po prostu opłacalne dla użytkownika końcowego.
W przypadku mikroźródeł energii elektrycznej, operatorzy energetyczni nie muszą się dodatkowo borykać z koniecznością odbioru nadwyżek energii wygenerowanej w takim źródle.
- Dlatego, w ślad za dwoma programami finansowymi wspierającymi rozwój średnich i dużych inwestycji w OZE, uruchomiliśmy również program dopłat do mikroźródeł energii, jakimi są kolektory słoneczne - mówi Jan Ruszkowski, rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. - Beneficjentem tego programu są osoby fizyczne i wspólnoty mieszkaniowe niepodłączone do sieci ciepłowniczej. Zainteresowanie beneficjentów przerosło nasze oczekiwania - do początku grudnia banki przyjęły już 2,5 tysiąca wniosków.
Dużą rolę w promowaniu efektywnościowych rozwiązań odgrywają samorządy lokalne.
- To przede wszystkim na tym poziomie kształtuje się relacje społeczne, gospodarcze i środowiskowe - trzech elementów mających zasadniczy wpływ na jakość życia mieszkańców. Jak pokazał konkurs "Gmina przyszłości", wiele gmin znajduje właściwą równowagę tych trzech wymiarów - podkreśla Andrzej Hałasiewicz. - Bardzo pomocne mogą być lokalne programy zrównoważonego rozwoju, tworzące warunki do harmonijnego współistnienia człowieka i przyrody. W takim programie globalne wymagania Agendy 21, polityka ekologiczna państwa i regionu przekładane są na lokalne zasoby i lokalne zagrożenia środowiskowe. Gospodarowanie energią, sposoby i źródła ogrzewania budynków prywatnych i publicznych - to jedna z ważniejszych części takiego programu.
Niestety, podobna postawa to wciąż wyjątek.
Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem taka polityka znajdzie powszechne uznanie i przyniesie korzyści środowiskom wiejskim, a także klimatowi.
Marcin Szczepański