Polska wygrała zawody o palmę pierwszeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej w atrakcyjności inwestycyjnej
Polska wygrała zawody o palmę pierwszeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej w atrakcyjności inwestycyjnej. Zawody zorganizowała Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa wespół z 9 innymi izbami bilateralnymi.
Konkurs odbywa się od dziewięciu lat, a podstawę klasyfikacji stanowią ankiety, w których respondenci wypowiadają się na temat 21 czynników, determinujących napływ kapitału zagranicznego. Badania przeprowadzono w okresie zaognienia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. To ważne, bo aż 91 proc. respondentów przewiduje, że ich sytuacja ekonomiczna w najbliższym roku nie pogorszy się. Blisko 75 proc. zamierza zwiększyć lub co najmniej pozostawić na dotychczasowym poziomie wydatki na inwestycje w Polsce. Respondentów było 142; przedstawili się jako reprezentanci międzynarodowych korporacji i krajowych koncernów, przy czym kompanii niemieckich było w tym gronie więcej niż połowa, mianowicie 76.
Ten fakt nie budzi zdziwienia. Według danych Ambasady RFN w Warszawie, pod względem liczby i wartości bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce firmy niemieckie znajdują się na pierwszym miejscu. Wartość ich inwestycji bezpośrednich w Polsce od przełomu lat 1989 - 1990 sięga 23 mld euro. W roku 2012 bezpośrednie inwestycje niemieckie wyniosły 3,5 mld euro. Realizowane są głównie w przemyśle motoryzacyjnym, w dziedzinie budowy maszyn, w przemyśle chemicznym i farmaceutycznym, w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym, w handlu oraz energetyce.
Podium konkursu prezentuje się następująco: Polska (4,76 pkt. z 6 pkt. możliwych), Czechy (4,04 pkt.), Słowacja (3,84 pkt.) Największym atutem Polski - podobnie jak w poprzednich latach - pozostaje członkostwo w Unii Europejskiej. Zdecydowana większość respondentów bardzo wysoko ocenia polskich pracowników - ich kwalifikacje, wydajność i motywację. Natomiast najwięcej skarg odnosi się do niestabilnego i skomplikowanego systemu podatkowego oraz kiepskiego działania administracji publicznej.
Spójrzmy na inne "plusy dodatnie i plusy ujemne", jak mawiał klasyk, czyli Lech Wałęsa. Dodatnie: wysoki poziom i dostępność lokalnych poddostawców, dobór menedżerów dobrej klasy, stabilność polityczna - jednakże z dodatkiem "ale", o czym nieco niżej. Ogromny awans w hierarchii czynników oceny atrakcyjności inwestycyjnej zarejestrowano w dziedzinie infrastruktury (transport, komunikacja, IT, energia) - z 18. pozycji w ubiegłym roku na miejsce 10. obecnie.
W rubryce "plusy ujemne" zwraca uwagę spadek oceny przewidywalności polityki gospodarczej (z 13. miejsca na 15.), a także spadek jakości kształcenia zawodowego (z 14. na 18.) Wzmaga się dyskusja o przywróceniu porządnych szkół zawodowych, lecz dyskusja niczego nie zmieni; konieczne są decyzje! Najgorzej oceniane czynniki lokalizacji inwestycji w Polsce to wszakże system i instytucje podatkowe, administracja publiczna oraz przejrzystość systemu zamówień publicznych.
Jakie zmiany w priorytetach gospodarki RP poczyniliby zagraniczni inwestorzy, gdyby było to w ich mocy? Uff, lista jest długa, otwiera ją postulat poprawy efektywności administracji publicznej i kontroli jej kosztów. I dalej:
- dalsza rozbudowa i modernizacja infrastruktury transportowej,
- reforma finansów publicznych ,
- stabilizacja kursu złotego bądź alternatywnie przyjęcie euro,
- aktywizacja zawodowa młodych,
- prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych,
- wzrost nakładów na badania i rozwój oraz zwiększenie innowacyjności polskiej gospodarki.
Zaskakująco wygląda dylemat "Euro a sprawa polska" Wspomniany klasyk jest również autorem powiedzenia "jestem za, a nawet przeciw". Otóż, wbrew oczekiwaniom, partnerzy zagraniczni nie opowiadają się jednym głosem za wprowadzeniem wspólnej waluty europejskiej w Polsce. Odsetek zwolenników takiego kroku zmalał w porównaniu z rokiem poprzednim (60,1 proc.) i sięga obecnie 53 proc. Udział przeciwników euro wzrósł o 5,6 proc. i wynosi dziś 36 proc. A co dziewiąty, cudzoziemski przedsiębiorca w Polsce twierdzi, że z jest mu to całkiem obojętne. Płynie z tego wniosek, ze różnice kursowe złotówki nie powodują dramatycznych wahań. Ba, w czasach kryzysu wspomagały eksport, a on przecież stanowi domenę zagranicznych inwestycji w Rzeczpospolitej.
Portal money.pl dorzuca, że wiarygodność Ankiety Koniunkturalnej Polsko - Niemieckiej Izby Przemysłowo Handlowej potwierdzają wyniki analogicznych badań w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Podium bez zmian! Uzupełnijmy kolejne pozycje: Estonia, Łotwa, Słowenia, Litwa, Węgry, Rumunia, Chorwacja i Rosja. Polska wypada nawet lepiej niż Chiny, traktowane w badaniach jako punkt odniesienia.
Michał Jaranowski, Warszawa, red. odp.: Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle