Polska zagrożona ryzykiem powodzi przybrzeżnych. W Europie tylko Niemcy mają trudniejszą sytuację
Według Marsh McLennan Flood Risk Index, Polska jest narażona na powodzie przybrzeżne, których ryzyko będzie rosło w miarę nasilania się zmian w klimacie. Trzeba pamiętać, że powódź to klęska żywiołowa, która przynosi realne straty gospodarcze.
Ryzyko powodzi rośnie w alarmującym tempie na całym świecie, stwarzając coraz bardziej złożone wyzwania dla systemów społeczno-gospodarczych, infrastruktury i środowiska. Według szacunków Marsh McLennan, obecnie 18 proc. światowej populacji jest zagrożone powodzią, a nawet jeżeli uda się ograniczyć globalne ocieplenie do 2°C, to odsetek ten się podwoi. Co więcej, wpływ powodzi na infrastrukturę jest już widoczny i będzie się z czasem zwiększać, z elektrowniami, międzynarodowymi lotniskami i portami międzynarodowymi, które są coraz bardziej obciążone.
Okazuje się, że Polska jest wyjątkowo mocno obciążona ryzykiem powodzi. Jeżeli komuś przypominają się sceny z zalanego Wrocławia w 1997 roku, może być jednak zaskoczony. Największe zagrożenie, według Marsh McLennan, wiąże się w naszym kraju z ryzykiem powodzi przybrzeżnych. Wyliczony wskaźnik prawdopodobieństwa dla tego typu klęski żywiołowej wynosi bowiem aż 7 wobec średniej światowej 4. Jeżeli temperatury średnie wzrosną o 2°C, wspomniany wskaźnik podskoczy do 8. W Europie tylko Niemcy mają trudniejszą sytuację.
Powodzie są najpowszechniejszą klęską naturalną na świecie. Od 1980 roku wystąpiło pond 4,5 tys. katastrof powodziowych w 172 krajach, w których zginęło ponad 250 tys. osób. Straty przekroczyły 1 bilion dolarów, stanowiąc 40 proc. wszystkich strat wynikających z klęsk żywiołowych w tym okresie.
Powodzie są najbardziej podstępnymi z katastrof, występując w tle i rzadko otrzymując uwagę adekwatną do spustoszeń, jakie powodują. Rok 2020 zostanie zapamiętany z rekordowych huraganów i sezonów pożarów w USA, ale powodzie w Azji spowodowały śmierć ponad 3,8 tys. osób i 67 miliardów dolarów strat, z czego jedynie 3 miliardy były ubezpieczone.
Powodzie stanowią zresztą pewnego rodzaju paradoks: pomimo że są jednym z najczęstszych i najbardziej destrukcyjnych zagrożeń naturalnych, to ryzyko, jakie stwarzają, jest systematycznie niedoszacowywane. Społeczne pomijanie ryzyka powodziowego przyczynia się do braku inwestycji w ochronę przed powodziami i niewystarczającego zakupu ubezpieczenia - tylko 12 proc. z 1 bln dolarów strat z powodzi od 1980 roku było ubezpieczone.
Na całym świecie liczba zgłaszanych klęsk powodziowych wzrasta, z 181-proc. wzrostem ogólnej liczby zdarzeń związanych z powodziami w latach 2010-2019 w porównaniu z okresem 1980-1989, co jest znacznie szybsze niż w przypadku innych zagrożeń naturalnych. Jednym z wyjaśnień tego trendu jest zwiększające się narażenie ludności i majątków na zagrożenia powodziowe, co sprawia, że każda powódź może spowodować klęskę.
Od 1980 roku realne straty gospodarcze na świecie z powodzi wynosiły średnio około 26 miliardów dolarów rocznie, ale ta liczba ukrywa wzrastającą tendencję, ponieważ rozwój gospodarczy i urbanizacja zwiększyły narażenie. Mierzone w stałych dolarach straty ekonomiczne, odnotowane w bazie danych EM-DAT, są teraz ponad czterokrotnie większe niż w latach 80-tych.
Powodzie nie tylko uszkadzają mienie, ale także wstrzymują działalność gospodarczą. Mogą powodować zamknięcie obiektów, przerwy w dostawie prądu lub przerwanie dostaw wody. Łańcuchy dostaw, sprzedaż i dystrybucję mogą być zakłócone, a pracownicy mogą nie móc dojechać do pracy. Światowy Bank szacuje wartość aktywności gospodarczej narażonej na znaczące ryzyko powodzi na poziomie 5,3 bln dolarów globalnie. Straty związane z przerwaniem działalności biznesowej mogą zbliżać się lub nawet przekraczać straty z uszkodzeń mienia i majątku, jak wynika z danych z wielu niedawnych powodzi o dużym skali.
Krzysztof Maciejewski