Polski atom. Gdzie wybudujemy elektrownię?
Wybór lokalizacji elektrowni atomowej powinien nastąpić jak najszybciej. Jej brak jest niepokojący - mówi Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki.
Program polskiej energetyki jądrowej zakłada budowę i oddanie do eksploatacji dwóch elektrowni jądrowych po trzy reaktory każda. Rozpoczęcie budowy pierwszego reaktora ma nastąpić w 2026 roku, a jego uruchomienie już w 2033 roku. - To ogromne wyzwanie, dlatego kluczowy jest wybór lokalizacji inwestycji, który powinien nastąpić jak najszybciej - mówi Janusz Piechociński, były wicepremier, były minister gospodarki. Z kolei oddanie do eksploatacji ostatniego reaktora w drugiej elektrowni zaplanowano na 2043 rok. Wybór technologii ma nastąpić jeszcze w tym roku, a lokalizacji dla pierwszej elektrowni w 2022 roku.
- W dalszym ciągu szukamy lokalizacji elektrowni jądrowej. I to jest niepokojące, że ten podstawowy etap, czyli zabezpieczenie terenu w planie przestrzenno-terytorialnym w uzgodnieniu z samorządem, z miejscową ludnością, trwa tak długo. Od tego mamy instytuty, inżynierów, techników i ludzi wielu kwalifikacji, żeby jak najszybciej odpowiedzieli na wiele nurtujących nas pytań, dotyczących np. zaopatrzenia w wodę. Należy także wprowadzić ekwiwalent dla otoczenia, bo trzeba kupić przyjaźń społeczną w obszarze stref chronionych - kontynuuje Janusz Piechociński.
Zgodnie z zapowiedziami rządu miejsce budowy pierwszej elektrowni zostanie wybrane spośród lokalizacji nadmorskich (Lubiatowo-Kopalino lub Żarnowiec), bo prace w zakresie badań środowiskowych i lokalizacyjnych są tam najbardziej zaawansowane. Jest tam znaczne zapotrzebowanie na energię elektryczną i brak dużych, dysponowalnych źródeł wytwórczych, jest również dostęp do wody chłodzącej oraz możliwość transportu ładunków wielkogabarytowych drogą morską.
Potencjalne lokalizacje dla drugiej elektrowni to Bełchatów oraz Pątnów z uwagi na rozwiniętą sieć przesyłową, transportową i inną infrastrukturę, położenie w centrum Polski oraz fakt, że budowa elektrowni jądrowej na tych terenach po wygaszeniu eksploatowanych elektrowni pozwoli na utrzymanie miejsc pracy.
- O polski rynek energii walczą Amerykanie i tutaj mamy porozumienie rządowe. Mówi się o ustaleniach z czołowym graczem światowym, który niestety w tradycyjnej energetyce nie dysponuje najnowszą technologią, że powstanie sześć bloków energetycznych, z których jedna-dwie zaczną produkcję energii w 2033 roku. Pytanie, czy to jest wiarygodne i czym będzie ta wiarygodność - terminem zabezpieczenia terenu i przystąpieniem do prac projektowych? - pyta były wicepremier.
Pomimo umowy Polski i Stanów Zjednoczonych na temat projektu i wykonania pierwszej elektrowni atomowej toczą się rozmowy ze stroną francuską. Francuska firma EDF twierdzi, że może pomóc Polsce w budowie elektrowni atomowej, bo posiada technologię, wiedzę i doświadczenie. Polska administracja deklaruje, że będzie rozmawiała z każdym, kto przedstawi warunki zgodne z założeniami polskiego programu energetyki jądrowej.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- Interesującą ofertę przygotowuje rząd koreański. Jestem prezesem Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja i na bieżąco obserwuję, ile udanych projektów tam powstaje. Jeden z gigantów koreańskich, Doosan, jest zainteresowany Polską, a tylko w tym półroczu rząd koreański podjął decyzję o wsparciu dla eksportu technologii jądrowej - dodaje Janusz Piechociński.
Jak podaje serwis inzynieria.com, południowokoreański koncern Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP), spółka zależna Korea Electric Power Corporation (KEPCO), także zaoferował swój udział w polskim programie budowy elektrowni atomowych. Spółka jest operatorem 21 reaktorów jądrowych w Korei Południowej, a w kraju i za granicą buduje kolejne.
- Uruchomienie reaktora w 2033 roku jest ogromnym wyzwaniem, a sprawą kluczową jest cena energii w Polsce. Obecnie mamy jedne z najwyższych cen energii w hurcie dla gospodarki, więc dramatycznie pogarszamy konkurencyjność. A dodatkowo w naszym miksie energetycznym koszty utrzymania w domu, w tym także energia dla statystycznego gospodarstwa domowego w Polsce, są średnio dwukrotnie wyższe niż średnia Unii Europejskiej. Dodatkowo wzrost o 14 do 17 proc. liczby gospodarstw domowych, które znajdują się w strefie ubóstwa energetycznego, jest wyjątkowo niepokojący - podkreśla były wicepremier.
Jak zauważa, dostępna i tania energia, którą można wykorzystywać, jest także elementem poziomu cywilizacyjnego codziennego życia i możliwości, choćby tworzenia nowych miejsc pracy. Ma to znaczenie ze względu na rosnącą rolę e-commerce, choćby ze względu na to, że wiele osób pracuje w ramach pracy zdalnej, która nie tylko w czasach pandemicznych będzie bardzo popularna.
- Dlatego jak najszybciej należy określić lokalizację elektrowni, bo bez tego Amerykanie nie rozpoczną praktycznych dyskusji. Po drugie, potrzebne jest rozstrzygnięcie, czy udział amerykański sprowadza się do finansowania, doradztwa technicznego, czy już z góry eliminuje wykorzystanie doświadczenia Francji czy Korei. Powiedzmy to od razu naszym partnerom, bo wtedy nie będą tracić czasu i pieniędzy na wizyty delegacji, a po czasie okaże się, że pozorujemy działania. Ważna jest decyzja i klarowność sytuacji, czy podpisana umowa z Ameryką oznacza, że już na pewno kupimy technologię amerykańską, czy też oznacza, że przy wsparciu pieniądza, techniki i wiedzy amerykańskiej nie wykluczamy jeszcze udziału innych krajów - podsumowuje Janusz Piechociński.
***