Porażająca skala milczenia. Grozi nam załamanie cen

Polscy producenci żywności obawiają się gigantycznych strat, jakie poniosą w związku z wykryciem nielegalnego uboju wołowiny w jednym z zakładów. Lista punktów, w którym klienci zostali narażeni na spożycie nieprzebadanego mięsa z Polski została podana do publicznej wiadomości wszędzie, tylko nie w Polsce.

Proceder uboju krów i produkcji mięsa wołowego bez kontroli weterynaryjnej pokazali reporterzy "Superwizjera" TVN. Z informacji Komisji wynika, że mięso z nielegalnego uboju krów trafiło z Polski do 13 krajów.

- Strat jest dużo i będzie ich coraz więcej - mówił w Trójce Jerzy Rey, przewodniczący Rady Związku Polskie Mięso. Ostrzegał, że skutki będą odczuwalne na rynku praktycznie wszystkich polskich produktów spożywczych, ponieważ podważona została panująca dotąd bardzo dobra opinia o polskich wyrobach: w tym mleku, mięsie i serach.

Jerzy Rey mówił też, że należy zdecydowanie eliminować z rynku nieuczciwych producentów, którzy "poważyli się - obojętnie czy z chciwości, czy z głupoty - doprowadzić do sytuacji, jaka zaszkodziła wielu ludziom żyjącym z produkcji mięsa".

Reklama

Szef Rady Związku Polskie Mięso uważa, ze na odzyskanie zaufania konsumentów i importerów polskiej żywności potrzeba będzie kilku lat.

IAR

Jak podają media, mięso z chorych krów trafiło do szkolnych stołówek i klientów detalicznych w 14 krajów UE. Lista punktów, w którym klienci zostali narażeni na spożycie nieprzebadanego mięsa z Polski została podana do publicznej wiadomości wszędzie, tylko nie w Polsce. Zdaniem ekspertów, mięso sprzedawane w luksusowych restauracjach mogło kosztowało nawet 160 złotych za kilogram.

- - - - - -

Gigantyczne kary za mięso Komentarz dla Interia.pl Pawła Kasprowicza, kierownika działu bydła, De Heus: Nawet 600 mln zł mogą sięgnąć straty polskich producentów mięsa. Czy grozi nam załamanie cen wołowiny? - Tak, zdecydowanie grozi nam załamanie rynku wołowiny. Jakie będą straty? Trudno to przewidzieć. Już dziś spadły ceny wołowiny w skupie, a część podmiotów wręcz zaprzestała skupu zwierząt. Z pewnością aktualna sytuacja wpływa bardzo negatywnie na wizerunek całej polskiej hodowli bydła. Choć tak naprawdę głównym źródłem i winowajcą obecnej sytuacji jest jedna/kilka ubojni oraz służb weterynaryjnych, które za cichym przyzwoleniem brały udział w tym karygodnym procederze. Receptą na zaistniałą sytuację, stosunkowo szybką naprawę mocno nadszarpniętego wizerunku oraz, co także bardzo ważne, ochronę zwierząt przed tak makabrycznym cierpieniem, a konsumentów przed złej jakości mięsem, jest regularne przeprowadzanie wnikliwych audytów w ubojniach oraz wprowadzenie stosownych przepisów regulujących i wymuszających przestrzeganie prawa przez wszystkie podmioty zaangażowane w ten łańcuch produkcji. Co się dzieje z Inspekcją Weterynaryjną w Polsce i brakiem nadzoru nad żywnością? - Zmowa milczenia. Tak moim zdaniem można określić to co dzieje się w służbach weterynaryjnych w aspekcie nadzoru nad ubojnią, w której dochodziło do tego procederu. Nie globalizowałbym,, że tak jest wszędzie. W wielu przypadkach, uważam, że służby weterynaryjne należycie wykonują swoje obowiązki. A jak to zwykle bywa, to ludzie i ich słabości doprowadzają do takich patologicznych sytuacji, jaka miała miejsce w ubojni pod Ostrowią Mazowiecką. Tę sprawę natomiast z pewnością wyjaśni prokuratura. Pamiętajmy jednak, że, pomijając incydentalne przypadki, polska wołowina cechuje się naprawdę bardzo dobrą jakością oraz wyjątkowym smakiem cenionym na całym świecie. Nie możemy więc dopuścić do sytuacji, w której efektem tragicznych działań pojedynczych podmiotów, działających nielegalnie, będzie zapomnienie o staraniach wielu hodowców i zaprzepaszczenie potencjału polskich gospodarstw. Czy w Polsce wrócimy do PRL i kary śmierci za fałszowanie mięsa? - To pytanie uznam za żart. Tak jak wspomniałem wcześniej, potrzebne są przepisy łatające obecne luki prawne oraz mechanizmy zapobiegające podobnym sytuacjom. Być może wprowadzenie kontroli krzyżowych na każdym etapie łańcucha produkcji żywności doprowadzi do wyeliminowania cierpienia zwierząt oraz tak drastycznych uchybień, które niszczą wizerunek polskiego rolnictwa. mzb

Porażająca zmowa milczenia?

Ujawniony przez dziennikarzy "Superwizjera" proceder zabijania i sprzedawania mięsa chorych krów to nie problem jednej łamiącej prawo ubojni, czy wyłącznie samego systemu kontroli. Patologia, której symptomem jest przypadek z okolic Ostrowi Mazowieckiej, jest jednym z wielu problemów obecnego systemu produkcji i konsumpcji mięsa, których zwalczenie jest niemalże niemożliwe. Jednak aby te problemy ograniczyć, musimy radykalnie poprawić sposób w jaki chowa się zwierzęta w Polsce, jak się je sprzedaje i naszą dietę - wynika z opublikowanego raportu Greenpeace Polska.

Reporterzy "Superwizjera" TVN ujawnili potężny skandal związany z zabijaniem w jednej z polskich ubojni chorych krów i wprowadzaniem ich mięsa na rynek bez kontroli weterynaryjnej. Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski twierdzi, że to jednostkowy przypadek. Piętnował nawet dziennikarzy za ujawnienie skandalu i zakwestionował ich intencje. Zapowiedział wzmocnienie kontroli w ubojniach i inne kroki, które mają wyeliminować takie skandale. Jednak Ardanowski zapowiadał zmianę przepisów, która uniemożliwi ubój chorych zwierząt, już w 2007 roku, kiedy był wiceministrem rolnictwa i identyczny skandal ujrzał światło dzienne - zauważają autorzy raportu.

Skutku nie przyniosły też kontrole wszystkich rzeźni prowadzone w 2013 roku. To pokazuje, że obecnie ujawniony przypadek jest - wbrew zapewnieniom Ardanowskiego - nagminny, a wprowadzenie skutecznej reformy jest najwyraźniej albo bardzo trudne, albo ministrowi lepiej wychodzi prowadzenie konferencji prasowej niż wprowadzanie konkretnych rozwiązań.

Skala produkcji mięsa w Polsce oszałamia. W naszym kraju co minutę zabija się ponad 2 tysiące kurczaków, 42 świnie i 3 krowy. Badanie mięsa jednej krowy po uboju - zgodnie z instrukcją Głównego Lekarza Weterynarii - może trwać 180 sekund i ograniczyć się do obejrzenia powierzchni mięsa i narządów. Badanie jednego kurczaka - sekundę.

To wyklucza dokładność i jest gotową receptą na kolejny problem. Bez względu na to, jak mocno będziemy zacieśniać system kontroli produkcji, przy takiej jej skali nie jesteśmy w stanie wyeliminować patologii, które zagrażają naszemu zdrowiu i środowisku - podsumowuje Katarzyna Jagiełło z Greenpeace.

Skala rejestrowanych przez inspekcje uchybień jest porażająca, a minister grzmi, że polskie zwierzęta przeznaczone na rzeź są w pełni zdrowe, sugerując tym samym, że przepisy wdrożone dla naszego bezpieczeństwa można omijać.

Tym bardziej podejrzanym wydaje się fakt, że pomimo tego, że u 22% wysłanych na ubój krów i 35% świń stwierdzono choroby, zmiany chorobowe i inne przyczyny mogące uczynić mięso niezdrowym do spożycia przez ludzi, 99,9% z nich zostało dopuszczone do spożycia.

Z danych Inspekcji Weterynaryjnej wynika też, że mięso, które spożywamy, pochodzi m.in. ze zwierząt u których stwierdzono ogniska ropne i zanieczyszczenia - ten problem dotyczył m.in. mięsa z ponad 6,2 milionów świń. Oburzające widza "upiększanie" mięsa przez wycinanie ropni, ukazane w reportażu, nie jest patologią, tylko rutyną w produkcji mięsa.

Skandal wybucha często dopiero po ujawnieniu przez dziennikarzy i wtedy, kiedy o problemach z polskim mięsem piszą zagraniczne media. W międzynarodowym systemie informowania o ryzykach związanych z żywnością RASFF, polskie mięso zgłaszane jest znacznie częściej przez służby zagraniczne niż polskie. Służby ministra Ardanowskiego czekały dwa tygodnie od zgłoszenia skandalu na wpisanie do systemu mięsa z okolic Ostrowi i wystosowały powiadomienie tylko wobec jednej partii mięsa, podczas gdy proceder musiał trwać miesiącami lub latami.

W tym czasie mięso z chorych krów trafiło do szkolnych stołówek i klientów detalicznych w 14 krajów UE. Lista punktów, w którym klienci zostali narażeni na spożycie nieprzebadanego mięsa z Polski została podana do publicznej wiadomości wszędzie, tylko nie w Polsce.

Minister Ardanowski jest specjalistą od pustych obietnic i gładkich słów. O tym, że w polskich ubojniach zabija się chore krowy, wiedział już w 2007 roku. Nie zrobił wtedy nic, aby naprawić system, a teraz skupia się na wizerunku polskiej żywności. Jednak bez zdecydowanych kroków, ten wizerunek będzie tylko się pogarszał - mówi Katarzyna Jagiełło.

System kontroli nad jakością naszego mięsa jest niewydolny i nie naprawią go dymisje poszczególnych weterynarzy czy monitoring w ubojniach. Problemem nie są poszczególni ludzie, prawodawstwo czy jakość funkcjonujących instytucji, tylko ogromna skala produkcji i spożycia mięsa, która przerasta zasoby kadrowe służb kontrolnych.

Przy tak olbrzymiej liczbie zwierząt zabijanych codziennie na mięso, problemy takie jak ten pokazany w materiale TVN po prostu będą się zdarzać. Co więcej - nawet, gdyby olbrzymim nakładem środków udało się całkowicie wyeliminować podobne sytuacje, przemysłowa hodowla zwierząt i obecny poziom spożycia mięsa będą i tak powodować szereg potężnych zagrożeń dla naszego zdrowia, środowiska i klimatu.

Dlatego to, czego powinniśmy się domagać to nie tylko poprawa systemu kontroli jakości i bezpieczeństwa produkowanego w Polsce mięsa, ale przede wszystkim odchodzenie od hodowli przemysłowej na rzecz rolnictwa ekologicznego i zrównoważonej diety ograniczającej spożycie mięsa. Państwo ma mocne narzędzia, by pomóc w takiej transformacji - niezbędnej z punktu widzenia zdrowia naszego i całej planety.

Wystarczy, że potężne pieniądze dostępne w ramach unijnej Wspólnej Polityki Rolnej przestaną wspierać szkodliwe wielkoprzemysłowe fermy, a zaczną w zdecydowanie większym stopniu promować zdrowe praktyki rolnicze tak, aby dobra dla ludzi i środowiska dieta stała się dostępna dla wszystkich. Więcej rekomendacji na ten temat znajduje się w zakończeniu opublikowanego przez Greenpeace raportu.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2018

IAR/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mięso | wołowina | polska żywność | afera mięsna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »