Port pod offshore będzie gotowy w 2024 r.

Jesteśmy na dobrej drodze do transformacji energetycznej - oceniają przedstawiciele polskich władz. Obiecują, że port instalacyjny obsługujący inwestycje offshorowe będzie gotowy do 2024 r., liczą na wkład polskich dostawców w ramach inwestycji związanych z morską energetyką wiatrową na poziomie 40-50 proc. i obiecują, że ustawa offshorowa zostanie przyjęta najpóźniej do końca stycznia 2021 roku.

Obecnie zakłada się, że do 2040 roku ma powstać 11 GW mocy wiatrowych na Bałtyku. Koszt tych inwestycji szacuje się na około 130 mld zł. Jednak coraz częściej mówi się, że to program minimum, a rzeczywisty potencjał polskiej części Bałtyku jest dużo wyższy. - Eksperci szacują, że wynosi on powyżej 20 GW - poinformował podczas konferencji EuroPower Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska. Podkreślił, że mamy bardzo dobre warunki - stosunkowo płytki akwen w miejscu planowanych inwestycji i doskonałe warunki wietrzne.

By prace szybko posuwały się do przodu konieczne jest przyjęcie ustawy offshorowej. Prace przeciągają się, ale Zyska zapewnia, że wejdzie ona w życie do końca tego roku lub najpóźniej do stycznia 2021 roku. Na regulacje czeka cała branża. Mają one zabezpieczyć interes inwestora, ale też dostawców i wykonawców inwestycji.

Reklama

W pierwszej fazie działania systemu będzie przyznawane wsparcie prezesa URE dla farm o łącznej mocy zainstalowanej 5,9 GW. Datą graniczną dołączenia do tego systemu będzie 30 czerwca 2021. To nieodległy termin. Wnioski będą składane do końca marca, a decyzja o udzieleniu wsparcia będzie wydana przez prezesa URE do 20 czerwca 2021 r. Poprzedzona będzie indywidualną notyfikacją każdego projektu z Komisją Europejską. Dlatego konieczne jest, by ustawa weszła w życie jak najszybciej.

Ale potrzebna będzie nie tylko ustawa. Kluczowa jest też budowa portu instalacyjnego, który będzie obsługiwał wykonawców inwestycji. Musi on być dostosowany do ogromnych jednostek i dużych ładunków. - Mamy finalną koncepcję lokalizacji portu instalacyjnego i samej infrastruktury, która będzie tam potrzebna. W połowie 2024 port w Polsce będzie gotowy - zadeklarował obecny na konferencji Zbigniew Gryglas, wiceminister aktywów państwowych.  

Przekonywał też, że możliwe jest, by udział krajowych dostawców w ramach inwestycji na Bałtyku wyniósł 40-50 proc., "a może nawet więcej". - Zależy mi na tym, by jak najwięcej pieniędzy pozostało w Polsce. Są polskie firmy dostarczające wieże, fundamenty. A moja optymistyczna wizja jest taka, że dorobimy się też firmy budującej serce morskiej elektrowni wiatrowej, czyli turbiny. Około 1000 turbin, jakich będziemy potrzebować w Polsce, uzasadnia budowę w kraju przynajmniej montowni - powiedział.

Ale transformacja nie będzie dokonywać się wyłącznie w oparciu o wiatraki. Kluczowym elementem systemu pozostaje fotowoltaika. Dotychczas obserwowaliśmy boom w branży fotowoltaicznej, który zawdzięczamy głównie rozwojowi mniejszych, przydomowych instalacji. Wspierały go programy rządowe dofinansowujące instalacje PV. Na koniec września moc elektrowni fotowoltaicznych w Polsce wyniosła 3,14 GW. To oznacza wzrost rok do roku o prawie 280 proc. Teraz czas na rozwój fotowoltaiki wielkoskalowej.

Przy okazji zwracano uwagę, że równolegle z rozwojem instalacji PV i energetyki rozproszonej konieczne są inwestycje w rozwój sieci elektroenergetycznych.

Zyska był też pytany o zasadę 10H, która blokuje rozwój wiatraków na lądzie. Poinformował, że przepis powinien co do zasady pozostać, natomiast możliwe są odstępstwa od niego za zgodą lokalnych społeczności. - Zasada ta wzięła się z masowych protestów społecznych i musimy to respektować- powiedział. Przepis obowiązuje od maja 2016 roku i zakazuje budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej od dziesięciokrotności ich całkowitej wysokości. W praktyce zablokował on rozwój nowych projektów.

Dorota Dębińska-Pokorska, partner w PwC, podkreślała z kolei rolę gazu jako paliwa tymczasowego. - Polska z uwagi na duży udział węgla w miksie energetycznym nie poradzi sobie bez gazu. Wyzwaniem dla negocjatorów jest przekonanie Unii, że Polska nie ma alternatywy dla gazu - powiedziała.

Zwróciła też uwagę na konieczność opracowania specjalnych instrumentów wspierających inwestycje zeroemisyjne w ciepłownictwie. - Bez dotacji, bez specjalnych instrumentów dla ciepłownictwa, nie wyobrażam pójścia w kierunku zeroemisyjności. Samorządy nie będą miały środków, by te inwestycje przeprowadzić, a gdyby jednak nawet je znalazły, oznaczałoby to zasadniczą podwyżkę cen dla odbiorców. Trzeba przygotować wsparcie dla ciepłownictwa - powiedziała.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »