Portfel Pęczaka jednak chudszy
Prezydium Sejmu zdecydowało, że siedzący od miesiąca w areszcie poseł Andrzej Pęczak nie będzie otrzymywał wynagrodzenia. Do tej pory konto posła zasilała pokaźna kwota - kilkanaście tysięcy złotych.
Decyzja Prezydium Sejmu oznacza, że Andrzej Pęczak nie będzie żyć na koszt parlamentu. Grudniowa pensja była ostatnią, jaka wpłynęła na jego konto - 9 tys. pensji poselskiej oraz kilka tysięcy diety.
- Prezydium Sejmu stanęło na stanowisku, że poseł tymczasowo aresztowany traci prawo do uposażenia i diety - mówi Tomasz Nałęcz. - Trzeba jednak pamiętać - zaznacza wicemarszałek - że decyzja Prezydium nie oznacza, że w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora znajdzie się artykuł "parlamentarzysta w areszcie - pensji brak".
Aby taki zapis się pojawił, ustawa musi być znowelizowana. Projekt zmian ma lada moment trafić do sejmowej komisji regulaminowej. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby posłowie chcieli Pęczakowi pensję przywrócić. - Wszak to normalne - mówi przewodniczący komisji Władysław Martyniuk - że jak się nie pracuje, to się nie zarabia.
Z komisji nowelizacja trafi pod obrady wszystkich parlamentarzystów, którzy ostatecznie zdecydują, czy prawo zmienić czy nie.