POT: Chcemy wycisnąć z Euro, co tylko się da

Turyści odwiedzający Polskę podczas Euro 2012 mają być ambasadorami zachęcającymi do przyjazdu do kraju swoich przyjaciół i znajomych. Jednak na mistrzostwach nie skończy się promocja Polski, kolejna kampania jest już przygotowywana.

W ostatnim półroczu działania promujące Polskę jako organizatora Euro objęły nie tylko wszystkie kraje Unii Europejskiej, ale i Stany Zjednoczone.

- Będzie to mieć znaczenie dla rozpoznawalności Polski. Jestem całkowicie spokojny o tych, którzy odwiedzą Polskę, że wyjadą zadowoleni i będą naszymi ambasadorami, dzięki którym przyjadą oni lub ich znajomi na dłuższy urlop czy w ramach wyjazdu biznesowego - zapowiada Rafał Szmytke, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej, w rozmowie z Newserią.

Podczas mistrzostw akcje promocyjne nie ograniczą się tylko do miejscowości, w których odbywają się mecze.

Reklama

- Będziemy z działaniami promocyjnymi w ponad 100 miastach w Polsce. W ramach projektu objedziemy kraj z mobilnymi obszarami kibicowania - ciężarówkami z materiałami promocyjnymi, które są przystosowane do wspólnego oglądania relacji. Pojawia się również punkty informacji turystycznej, czyli informatorzy, którzy opowiedzą turystom z Polski i zza granicy, co tu ciekawego można robić i dlaczego warto tu przyjechać - opowiada o pomysłach na wykorzystanie wszelkich możliwości do promocji kraju przy okazji Euro prezes POT.

Turystów ma przyciągnąć przede wszystkim "egzotyka" i "bezpieczeństwo". Dowiedzą się o tym z globalnych i lokalnych TV, prasy, internetu, billboardów czy spotów. Na każdym rynku - francuskim, brytyjskim, niemieckim, belgijskim, duńskim, szwedzkim i holenderskim - działania te będą odpowiednio dopasowane.

Po turnieju POT obiecuje nie osiąść na laurach i już zapowiada kolejną kampanię, której efektem ma być m.in. wzrost wpływów dewizowych Polski z tytułu wydatków cudzoziemców do poziomu 7 mld USD.

- Po Euro świat się nie kończy. Przez pewien okres będziemy prowadzić kampanię: "Wróć. Nie widziałeś wszystkiego". Z takim hasłem kierujemy się do turysty zagranicznego. Kilka miesięcy po Euro wykorzystamy efekt halo, żeby spowodować dodatkowe zainteresowanie tematem. Ono oczywiście będzie spadało, ale chcemy "wycisnąć" z Euro, co tylko się da. Później również dzieje się wiele ciekawych rzeczy w kraju - informuje Rafał Szmytke.

Promowanie Polski ma odbywać się poprzez imprezy sportowe, przy okazji zbliżających się mistrzostw świata w piłce siatkowej, jak i przez imprezy kulturalne.

- Kampanię wykorzystującą "kotwicę" medialną, jaką jest to, że Polska jest współgospodarzem Euro 2012 wykorzystujemy od roku. Rozpoczynając od największej imprezy, czyli Targów w Berlinie, komunikowaliśmy ten fakt całemu światu, bo te targi odwiedzają goście ze 190 krajów. Przez cały ubiegły rok pracowaliśmy żmudnie na naszych trzech głównych rynkach, czyli brytyjskim, francuskim i niemieckim - mówi Rafał Szmytke, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej.

Przewidziane są także działania skierowane do samych Polaków, bo to oni, co ciekawe, przodują wśród innych nacji w negatywnej ocenie polskiej marki.

Koszt działań promocyjnych POT w ramach projektu "Promujmy Polskę Razem" to ok. 120 mln zł.

Rafał Szmytke, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej, dla Newserii:

- - - - - - -

Polski rząd zainwestował ok. 30 mld USD w stadiony, lotniska i autostrady. Chce pokazać Europie, że postkomunistyczna szarzyzna sprzed 20 lat odeszła w przeszłość, a Polska jest coraz bardziej normalnym, europejskim krajem - ocenia "Financial Times".

"Liczymy na tzw. efekt barceloński" - powiedział dziennikowi "Financial Times" Marcin Herra, prezes spółki PL.2012 organizatora turnieju, mając na myśli olimpiadę w Barcelonie z roku 1992.

"Jeśli przebieg mistrzostw będzie sprawny, to Polska będzie mogła powiedzieć, że wykonała rzetelną pracę w bardzo trudnym, długofalowym przedsięwzięciu - najbardziej złożonym, z którym kiedykolwiek miała do czynienia" - dodaje.

Według gazety w okresie pięciu lat, które minęły od przyznania Polsce i Ukrainie przez UEFA praw organizatorów, Polska i Ukraina zamieniły się miejscami. W 2007 r. to Ukraina była wschodzącą gwiazdą. Kraj ten rządzony przez tzw. pomarańczową ekipę rósł w tempie 7 proc. rocznie, podczas gdy Polska pod rządami PiS-u była w Unii Europejskiej krajem politycznie osamotnionym.

Teraz Ukraina po kryzysie z 2009 r., gdy jej PKB spadł o 15 proc., z trudem wychodzi z zapaści, a Polsce jako jedynemu krajowi UE udało się uniknąć recesji. Ukraina ma opinię kraju ześlizgującego się w autorytaryzm, w którym była premier jest w więzieniu, a w parlamencie dochodzi do rękoczynów.

"Euro 2012 to obosieczny miecz zarówno dla Ukrainy, jak jej oligarchów oszalałych na punkcie piłki nożnej, którzy stali za wnioskiem do UEFA" - sądzi Oleh Rybaczuk, były członek ekipy rządzącej, obecnie opozycjonista:

"Oligarchowie nie przewidzieli tego, że dziennikarze relacjonujący przebieg meczów skierują uwagę na to, co jest za kulisami" - zaznaczył.

"Ukraina straciła wielką okazję do PR-u. Euro 2012 postrzegano tam, jako okazję do interesów, umocnienia się ekipy rządzącej i innych podobnie egoistycznych celów, a nie jako okazję do wypolerowania wizerunku kraju" - cytuje gazeta Holendra Dircka Smitsa van Oyena, który w imieniu Polski i Ukrainy przygotował wniosek do UEFA w 2007 r.

Gazeta zaznacza zarazem, że władze polskie są zdecydowanie przeciwne bojkotowi Ukrainy, ponieważ taki krok mijałby się z celem.

- - - - - -

Koszty wybudowania Stadionu Narodowego, wysiłki polskich władz w celu zapewnienia bezpieczeństwa oraz przygotowania do odparcia chuligańskich wybryków - to wyróżniające się elementy reportażu z Warszawy publikowanego przez dziennik "La Libre Belgique".

Materiał, którego pierwsza część ukazała się we wtorek, a druga w środę, zaczyna się od opisu Stadionu Narodowego i jego kosztów szacowanych na pół miliarda euro.

"Dla miejscowych to trudna pigułka do przełknięcia" - zauważa gazeta. Cytuje profesora jednej z uczelni, który argumentuje:

"Mamy tyle potrzeb (...), a wydajemy na stadion, który jest brzydki i nie będzie z niego później użytku". Dziennik cytuje zarazem odpowiedzialnego za przygotowania do Euro 2012 Andrzeja Cudaka, według którego stadion był niezbędny.

Gazeta zauważa jednocześnie, że szereg projektów, głównie w sferze transportu współfinansowanych przez Unię Europejską i rozpoczętych w Warszawie, "które powinny być zakończone na mistrzostwa, wciąż są na etapie budowy".

Warszawa, dodaje "La Libre Belgique" cytując koordynatorkę ds. bezpieczeństwa Ewę Gawor, "jest jedynym miastem, które będzie dobrze przygotowane" na zarządzanie i monitorowanie napływu odwiedzających". Gazeta szczegółowo relacjonuje przygotowania i stworzony na mistrzostwa system monitoringu, m.in. z użyciem kamer.

W sferze bezpieczeństwa "najpoważniejsze obawy budzą chuligani" - wskazuje dziennik. Autor tekstu dodaje, że istnieje też ryzyko manifestacji politycznych, szczególnie protestów przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego.

Gazeta w osobnym artykule na temat Euro 2012 przypomina, że "dniem najbardziej niebezpiecznym podczas Euro 2012, będzie 12 czerwca, data meczu Polska-Rosja". Wyjaśnia, że w tym dniu przypada święto narodowe w Rosji, a to wschodnie mocarstwo jest "dawnym zaprzysięgłym wrogiem" Polski.

Dziennik zauważa, że władze Polski "od dwóch lat pracują nad zapewnieniem bezpieczeństwa i porządku publicznego" podczas mistrzostw. "Wszyscy kibice mogą spodziewać się ulicznych kontroli policyjnych" - zapowiada gazeta i wylicza, że na rozgrywki zmobilizowano 10 tys. policjantów.

"Polska nie pozwoli chuliganom zepsuć święta" - zapowiada w tytule belgijski dziennik.

Opr. KM

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: promocja Polski | Euro 2012 | euro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »